W ciągu miesiąca na naszym parkiecie pojawi się kolejna firma z sektora górniczego. To Prairie Mining, czyli australijski inwestor konkurujący z Bogdanką o koncesje węglowe na Lubelszczyźnie. W ciągu miesiąca zamierza zadebiutować na giełdzie w Londynie i, w oparciu o jednolity paszport europejski, na giełdzie w Warszawie.

Debiutom nie będzie towarzyszyła emisja akcji. — Na tym etapie nie potrzebujemy kapitału. Notowanie w Warszawie ma zwiększyć rozpoznawalność spółki oraz naszego projektu górniczego. Ma też uświadomić Polakom potencjał Zagłębia Lubelskiego jako źródła węgla wysokiej jakości. Poza tym, skoro główną inwestycję mamy w Polsce, naturalne jest wejście na ten rynek kapitałowy — mówi Artur Kluczny, wiceprezes PD CO, polskiej spółki Prairie Mining.
Wiercą za miedzą
Australijska giełda wycenia Prairie Mining na 36,5 mln AUD (105,3 mln zł). Na polskim parkiecie firma będzie porównywana do Jastrzębskiej Spółki Węglowej, z kapitalizacją na poziomie 1,38 mld zł, Bogdanki (1,93 mld zł) oraz do Kopeksu (561 mln zł), który produkuje urządzenia górnicze, ale też ma w planach budowę kopalni węgla. Prairie Mining pozbyło się ostatnio aktywów australijskich i ma dziś w portfelu tylko projekt polski, czyli koncesję w pobliżu Bogdanki.
Bogdanka, kontrolowana przez fundusze inwestycyjne, wyróżnia się na rynku niskimi kosztami wydobycia, zwłaszcza na tle Śląska. Dlatego właśnie PD CO chce u jej boku wybudować od podstaw kopalnię, produkującą 6 mln ton węgla kamiennego rocznie i zatrudniającą 2 tys. pracowników. Projekt wygląda potężnie, bo do budowy potrzeba 2,5 mld zł. Na razie, od momentu wejścia do Polski przed trzema laty, PD CO zainwestowało u nas 45 mln zł z zadeklarowanych 100 mln zł.
Firma wykonała siedem otworów. Plan biznesowy Australijczyków wygląda atrakcyjnie, ale są też problemy. O poszerzenie terytorium walczy też sama Bogdanka. W zeszłym roku próbowała uzyskać od Ministerstwa Środowiska koncesję wydobywczą na obszar K-6-7 (złoże Cyców), na którym poszukiwania prowadził już PD CO. Australijczycy protestowali,wskazując na pierwszeństwo, a resort odrzucił wniosek Bogdanki.
Polska firma się odwołała, sprawa się toczy. Niewykluczone, że będzie mieć dalszy ciąg — na niedawnym spotkaniu w Ministerstwie Środowiska urzędnicy sygnalizowali nawet możliwość arbitrażu. PD CO czuje się jednak pewnie. — Mamy już zatwierdzoną dokumentację geologiczną, która daje nam pierwszeństwo do zawarcia umowy o użytkowanie górnicze — przypomina Artur Kluczny.
Dołujący węgiel niestraszny
PD CO jest dobrej myśli, mimo że branża górnicza przeżywa w Polsce i na świecie trudne chwile. Ceny węgla, podobnie jak innych surowców, są niskie, koszty wydobycia — wysokie, nie pomaga też unijna polityka klimatyczna.
Kompania Węglowa, największy podmiot górniczy w kraju, stoi na krawędzi bankructwa i zalewa rynek tanim węglem ze zwałów. PD CO patrzy jednak na Bogdankę i jest dobrej myśli. Mimo że i Bogdanka tnie zatrudnienie i przygotowuje akcjonariuszy na trudne czasy.
— Nawet w trudnych warunkach rynkowych jest jedną z najbardziej zyskownych kopalni w Europie — zauważa Artur Kluczny.