Auto do floty: nisza praktyczności

Marcin BołtrykMarcin Bołtryk
opublikowano: 2015-02-19 00:00

Samochód praktyczny nie musi być ładny, musi być… praktyczny. Volkswagen Touran to doskonały przykład potwierdzający tę tezę.

Volkswagen Touran jest mniejszy od modelu Sharan autem MPV (Multi Purpose Vehicle). Pojawił się w 2003 r. Co ciekawe, nazwa Touran jest kombinacją słów Tour oraz Sharan właśnie. Wykorzystywał (i nadal wykorzystuje) płytę podłogową VW Golfa. Jest dostępny w wersji 5- lub 7-osobowej, a także uterenowionej (ale głównie wizualnie) jako CrossTouran. Kombinacja bardzo praktycznego nadwozia, optymalnych rozmiarów i dużego wyboru silników benzynowych i wysokoprężnych spowodowała, że Touran jest lubiany. Najczęściej jako wielozadaniowy pojazd rodzinny. Od kiedy jednak pojawił się Golf Sports-van, multizadaniowo-rodzinny wizerunek Tourana nieco podupadł. Jeśli nie dla rodziny, to może dla flot? Oczywiście. Touran z powodzeniem funkcjonuje we flotach, również polskich. Doskonale też nadaje się na auto dla mniejszych firm, gdzie perfekcyjnie łączy funkcje służbowe z prywatnymi. Większe niż w Sportsvanie wnętrze ułatwia realizację zadań firmowych, a mniejsze od Sharana gabaryty – manewry pod przedszkolami i szkołami, gdzie menedżer musi zawieźć dziecko. Z bogatej oferty silnikowej proponujemy 140-konnego diesla. To, naszym zdaniem, optymalne rozwiązanie. Nie szalejemy z proponowaniem bogatych pakietów wyposażenia, ponieważ VW każe sobie słono płacić. Tak za auto, jak i za pakiety. Alternatywą (szczególnie teraz) dla Tourana może być Toyota Verso. Ma nieco mniejszy bagażnik (o mniej regularnych kształtach), sporo niższą cenę, porównywalne (niekiedy lepsze) wyposażenie i podobny odbiór społeczny. A jeśli uda ci się skorzystać z oferty wyprzedażowej, to szalę na korzyść Toyoty przechyli też gigantyczny (sięgający nawet 10 tys. zł) rabat. My, jak zawsze, opieramy się na cenniku standardowym, a wybór, jak zawsze, pozostawiamy wam.