Katowicka firma Grunfeld tuż przy stawie o tej samej nazwie miała stworzyć ekskluzywne osiedle z własnym molo, przystanią i plażą.
Wybudowała fundamenty i piwnice i w czerwcu 2014 r. zbankrutowała. Władzę nad firmą i nieruchomością przejął syndyk Maciej Baranowski. Trzech z pięciu członków rady wierzycieli domaga się jego odwołania. W piśmie do sędziego komisarza Marka Stachury zarzucają syndykowi opieszałość, m.in. w zwołaniu rady wierzycieli i złożeniu listy wierzytelności, niewłaściwe zabezpieczenie dokumentacji i unikanie kontaktów z wierzycielami. Maciej Baranowski jeszcze nie zna wniosku.
— Syndyk reprezentuje interesy wszystkich wierzycieli, a jeżeli są one sprzeczne — musi podejmować decyzje, które ocenia jako korzystniejsze dla ogółu — ucina Maciej Baranowski.
Wierzycielom nie podoba się także to, że syndyk nie chce wstrzymać sprzedaży nieruchomości Grunfelda na czas trwających właśnie zmian planu zagospodarowania przestrzennego tego rejonu Katowic. Według wierzycieli, spora część działki — 1,5 ha z ponad 5 ha — zmieni się z rolnej w komercyjną, a jej wartość, dzięki możliwości powstania tam np. pensjonatów czy moteli znacząco wzrośnie.
Twierdzą, że cała nieruchomość może być sprzedana dużo drożej niż wycena biegłego (6,6 mln zł) — za ponad 12 mln zł, co umożliwiłoby spłatę wszystkich wierzycieli. Tymczasem już 2 października nastąpi otwarcie ofert w przetargu, w którym cena wywoławcza działki to 8 mln zł. W ogłoszeniu o sprzedaży nie ma ani słowa o toczących się pracach planistycznych.
— Po konsultacjach z rzeczoznawcą majątkowym uzyskałem informacje, że zmiany te nie wpłyną zasadniczo na wartość nieruchomości, a możliwości inwestycyjne gruntów ujęto w wycenie na najwyższym możliwym poziomie — twierdzi Maciej Baranowski.
Zwraca uwagę, że nie ma zainteresowania zakupem nieruchomości w cenach powyżej kwoty z wyceny, a „trudno przypuszczać, żeby inwestorzy nie byli zorientowani w sytuacji planistycznej i inwestycyjnej nieruchomości”. W ogłoszeniu zawarł fragment, zgodnie z którym istnieje szansa, by dla działki uzyskać warunki zabudowy „umożliwiające bardziej zagęszczoną i wyższą zabudowę”. Wierzyciele odpowiadają, że fragment ten kończy się tak: „może to usuniemy, żeby zmniejszyć koszty”. W piśmie do sądu piszą: „Nie jest zrozumiałe dla nas, jak ten tekst należy czytać, kto i jakie koszty ma zmniejszać”. Maciej Baranowski zapewnia, że to jedynie „niedopatrzenie sekretarki”, której zależało na zmniejszeniu kosztów ogłoszenia. © Ⓟ