Badanie cystern na wyrywki

Paweł Janas
opublikowano: 2006-02-03 00:00

Firmy zgodziły się, by celnicy kontrolowali paliwa wwożone z innych państw UE. Fiskus natomiast zrezygnował z kontroli każdej cysterny.

Jest w końcu porozumienie w wielomiesięcznym sporze firm naftowych z resortem finansów o interpretację przepisów dotyczących kontroli paliw sprowadzanych z niemieckich rafinerii. Przełom przyniosły poniedziałkowe rozmowy z Marianem Banasiem, wiceministrem finansów.

— Zgodziliśmy się na kontrolę cystern wwożących paliwa do Polski. Resort finansów przychylił się natomiast do naszego postulatu, by kontrola miała charakter wyrywkowy. Do marca w rozporządzeniu o szczególnym nadzorze podatkowym mają zostać wprowadzone odpowiednie zmiany — informuje Jacek Wróblewski, dyrektor Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN), zrzeszającej największe firmy paliwowe w kraju.

Szczegółowe warunki kontroli mają być uzgadnianie w lokalnych urzędach celnych.

Na czym polegał problem? Obecnie autocysterny Shella, BP i Statoilu, które wwożą paliwo z Niemiec, są odprawiane przez urzędy celne na podstawie samych dokumentów. Na tej podstawie naliczana jest akcyza. Po wejściu Polski do UE wprowadzono jednak przepisy, zmierzające do zaostrzenia kontroli. Na początku ubiegłego roku firmy zostały zobowiązane do wyposażenia miejsc (w których następuje kontrola celna firmy i naliczenie akcyzy) w urządzenia do ważenia sprowadzanych paliw.

Koncerny zaczęły bić na alarm: twierdziły, że będą musiały ponieść niepotrzebne koszty, wzrosną ceny paliw, a w konsekwencji ich oferta przestanie być konkurencyjna. Resort finansów ustąpił, ale częściowo. Zrezygnował z konieczności budowy wag. Był jednak do niedawna nieugięty w sprawie kontroli cystern. Ostrzegał firmy, że jeśli się nie dostosują, nie będą mogły dalej sprowadzać paliw autocysternami. Według szacunków POPiHN, problem dotyczył około 50 proc. paliw sprzedawanych w zachodniej i północnej Polsce. Dokładnych danych jednak brak.