Baltona celuje w dyplomatów

Marcel ZatońskiMarcel Zatoński
opublikowano: 2013-10-01 00:00

Do portfela polskiej grupy trafi belgijskie Chacalli.

W branży wolnocłowej łatwo o wielonarodowe koktajle. Wczoraj Baltona — polska spółka z PRL-owską tradycją i głównym akcjonariuszem z Dubaju — poinformowała, że przejmie kontrolę nad zarejestrowanym w Holandii CDD Holding, skupiającym spółki ze stworzonej w Belgii w 1954 r. grupy Chacalli, zajmującej się zaopatrywaniem dyplomatów i prowadzeniem sklepów na lotniskach.

None
None

— Chacalli ma sklepy wolnocłowe na lotniskach w Rotterdamie, Liege i Weeze, zajmuje się dystrybucją artykułów wolnocłowych i jest jednym z głównych graczy w branży zaopatrywania dyplomatów i baz wojskowych na rynkach zachodnioeuropejskich. Spółka została wyceniona na 3,3 mln EUR, 62 proc. jej udziałów trafia bezpośrednio do nas, reszta do naszego głównego akcjonariusza, Flemingo International — mówi Andrzej Uryga, prezes Baltony.

Za wszystko płaci dubajski właściciel, do którego należy 80,7 proc. papierów Baltony — pożyczył on polskiej spółce 2,2 mln EUR na sfinansowanie transakcji.

Zmiana proporcji

Baltona w pierwszej połowie tego roku wypracowała 97,9 mln zł przychodów, za które odpowiadały przede wszystkim sklepy w polskich portach regionalnych. Miała przy tym 3,5 mln zł straty netto, co zarząd tłumaczył m.in. efektem zamknięcia lotniska w Modlinie, gdzie spółka ma wyłączność na działalność gastronomiczną. Teraz Baltona wychodzi za granicę — za jednym zamachem pojawia się na lotniskach w Holandii, Belgii i Niemczech, a dodatkowo, poprzez spółki zależne CCD, będzie działać też m.in. we Francji i Wielkiej Brytanii.

— Chacalli wypracowuje rocznie ok. 19 mln EUR przychodów i w tym roku powinna osiągnąć w przeliczeniu ok. 3 mln zł EBITDA. Jeszcze dwa lata temu zagranica — jeden sklep w Rumunii — przynosiła nam mniej niż 1 proc. przychodów. Po otworzeniu sklepów w Montpellier i we Lwowie daje nam 10 proc., a dzięki Chacalli — już jedną trzecią — mówi Andrzej Uryga. Przejęte sklepy otrzymają polski brand.

— Mam nadzieję, że posłużą jako przyczółek do ekspansji na Zachodzie, zbudują rozpoznawalność i w efekcie poprawią nasze szanse w przetargach na obsługę sklepów na innych europejskich lotniskach. Chacalli ma też w Antwerpii wolnocłowy magazyn, z którego będziemy obsługiwać nasze punkty w Europie Zachodniej, także działający już sklep w Montpellier — mówi Andrzej Uryga.

Dyplomatyka i łowy

O ile na zagranicznych sklepach pojawią się polskie szyldy, o tyle obsługa dyplomatów, na której Chacalli zbudowało pozycję, będzie nadal działać pod belgijskim szyldem.

— Chacalli dobrze uzupełnia nasz portfel marek, bo ma budowaną od połowy lat 50. pozycję na rynku zaopatrzenia dyplomacji — od pół wieku jest m.in. dostawcą SHAPE, czyli zlokalizowanej w Belgii kwatery głównej sił NATO — mówi Andrzej Uryga.

Według niego, zaopatrywanie dyplomatów i wojskowych, uprawnionych do zakupów wolnocłowych, jest nieco mniej rentowne od prowadzenia sklepów na lotniskach, ale bardziej stabilne. Ze stabilnością Baltona miała w ubiegłym roku spore problemy, gdy umowy wypowiedział jej warszawski port lotniczy im. Chopina, z dnia na dzień odcinając ją od źródła 30 proc. przychodów. Współpraca z europejskimi ambasadami ma też zmniejszyć efekty sezonowości, bo szczyt zakupów przypada tu na czwarty — a nie trzeci, jak jest na lotniskach — kwartał.

Chacalli ma być dla Baltony i jej głównego akcjonariusza tylko elementem większej wolnocłowej układanki.

— Z pomocą Flemingo International będziemy chcieli konsolidować biznes duty- -free w Europie Środkowej i Wschodniej. Dajemy sobie pół roku na uporządkowanie działalności w powiększonej grupie, potem nie wykluczamy kolejnych przejęć. W branży handlu wolnocłowego trudno szybko zwiększyć skalę tylko dzięki rozwojowi organicznemu — np. w polskich portach lotniczych czeka nas jeszcze tylko duży przetarg w Krakowie na przełomie 2014 i 2015 r., a potem, do wygaśnięcia obecnych kontraktów, rynek będzie w dużej mierze „zamurowany” — mówi Andrzej Uryga.