Trwa łączenie dwóch firm: Bomilli i ZPC Bałtyk oraz ich trzech zakładów — dwóch w Gdańsku i jednego we Włocławku.
— Organizujemy produkcję tak, aby każdy specjalizował się w jednej kategorii produktów. Konsolidujemy funkcje administracyjne i budujemy nowy zespół sprzedażowy. Udoskonaliliśmy strategię, organizując m.in. akcje marketingowezwiązane z tradycjami i regionem. Tym samym odchodzimy powoli od marki Bomilla na rzecz Bałtyku — mówi Konrad Mickiewicz, prezes ZPC Bałtyk.
Zmiany są efektem przetasowań własnościowych. Przed rokiem Lech Mickiewicz i Ryszard Woliński odkupili udziały trzeciego wspólnika — Kazimierza Bronikowskiego, i wspólnie z następnym pokoleniem (które zarządza dziś spółką) zaczęli budować nową strategię. Spółka niedawno zainwestowała w linie, które pozwalają jej zadebiutować na rynku z cukierkami funkcjonalnymi (czyli zawierającymi dodatkowe, prozdrowotneskładniki). Wyroby cukiernicze, do których zaliczane są karmelki, to warta około 1,3 mld zł kategoria (dla porównania — w 2008 r. było to 1,55 mld zł). Są również żelki, gumy rozpuszczalne i pastylki, które — według prognoz Euromonitora — mają dobre perspektywy rozwoju.
W dół kategorię od lat ciągną cukierki — wyjątkiem są funkcjonalne, traktowane czasem jako suplementy diety. — Karmelki to interesująca i szeroka kategoria. Z jednej strony postrzegane są jako tradycyjne produkty, a z drugiej mogą być nowoczesne i innowacyjne. Serię cukierków funkcjonalnych będziemy poszerzać o kolejne — mówi prezes ZPC Bałtyk. Dziś jedna trzecia obrotów spółki to właśnie karmelki. Gros z nich trafia za granicę — na rynki skandynawskie w wersjach smakowych niepopularnych w kraju, m.in. różnych wariantach lukrecji.
W sumie eksport stanowi 30 proc. produkcji Bałtyku.
— Staramy się wejść na rynki Bliskiego Wschodu, m.in. otwierającego się na świat Iranu. Nadal duży potencjał widzimy także w bardzo konkurencyjnym rynku niemieckim — mówi Konrad Mickiewicz. Marek Przeździak, prezes Stowarzyszenia Polskich Producentów Wyrobów Czekoladowych i Cukierniczych Polbisco, podkreśla, że eksport jest obecnie najważniejszym kołem zamachowym branży.
— Krajowy rynek jest płaski, a zagraniczna sprzedaż wyrobów cukierniczych, jak szacujemy, urosła w ubiegłym roku o 5-7 proc. [wartościowo i wolumenowo — red.], natomiast wyrobów czekoladowych — o około 11 proc. Polacy mogą konsumować jeszcze więcej słodyczy — nasze wskaźniki są znacznie niższe niż w krajach zachodnich. Np. karmelków jemy kilkakrotnie mniej niż Skandynawowie. Dlatego producenci próbują pobudzić tę kategorię produktami funkcjonalnymi — wpisującymi się w trendy poszukiwania towarów z dodatkową wartością dla organizmu — twierdzi Marek Przeździak. © Ⓟ
13,4 mld zł Tyle wydamy w tym roku na słodycze — prognozuje Euromonitor. Wartość ta rośnie głównie dzięki wyrobom czekoladowym.