Deweloperzy kuszą nabywców nie tylko obniżkami cen, ale też możliwością szybszego i prostszego zdobycia upragnionego kredytu dzięki współpracy z konkretnymi bankami.
W ciągu minionego roku banki niemal całkowicie wycofały się z finansowania inwestycji mieszkaniowych, biurowych i magazynowych. Kredyt mogli dostać tylko nieliczni deweloperzy. Istotna była nie tylko pozycja na rynku, ale i historia kredytowa oraz ilość i jakość wybudowanych nieruchomości. Teraz, zależnie od banku, oczekiwania wobec inwestorów są bardziej zróżnicowane, jednak standardem jest wymagany wkłady własny na poziomie nawet 30-40 proc.
— Wciąż najłatwiej jest uzyskać kredyt od banków rodzimych i spółdzielczych. Banki komercyjne nieprzychylnie patrzą na projekty deweloperskie. Wolą udzielać kredytów klientom indywidualnym. Wynika to z wyższej stopy zwrotu w przypadku udzielania większej liczby mniejszych pożyczek. Trudna sytuacja na polskim rynku bankowym doprowadziła do tego, że deweloperzy często starają się o finansowanie w bankach z zagranicy. Banki lepiej traktują spółki giełdowa — wyjaśnia Iwona Światopełk-Czetwertyńska z firmy Dolcan.
Więcej we wtorkowym Pulsie Biznesie
