Banki centralne próbują ratować światowe giełdy
Bankom centralnym najsilniejszych gospodarek świata bardziej niż kiedykolwiek zaczęło zależeć na poprawie globalnej koniunktury. W poniedziałek i wtorek w ślad za Fed banki masowo zaczęły obniżać stopy procentowe. Na razie skutek tych działań jest niewielki.
W trosce o stabilność gospodarki i sytuację na światowych giełdach dużą mobilizację wykazały instytucje odpowiedzialne za politykę monetarną. Obniżki stóp procentowych zapoczątkował amerykański bank centralny (Fed) tuż przed poniedziałkowym wznowieniem handlu na Wall Street. Kilka godzin później na podobny krok zdecydował się Europejski Bank Centralny (ECB). W obu przypadkach redukcja wyniosła 50 punktów bazowych. W poniedziałek równie zdecydowane stanowisko zajęły banki centralne Kanady, Szwecji oraz Szwajcarii, decydując się na podobną skalę obniżek.
Masowe cięcie
Do seryjnej redukcji stóp procentowych doszło także wczoraj. Już we wtorek rano Nationalbanken, czyli duński bank centralny, dokonał obniżki stóp. W ślad za nim poszły Tajwan i Japonia. Bank Japonii szczególnie podkreślał, że chce włączyć się do akcji zapobiegającej globalnej recesji i obniżył i tak już minimalne stopy z 0,25 proc. do 0,1 proc.
Po przeciągających się naradach na podobny krok zdecydował się Bank Anglii. We wtorek rano ogłoszono, że redukcji nie będzie, jednak kilka godzin później dokonano obniżki o 25 pkt bazowych. Londyńska giełda pozostała niewzruszona i kontynuowała spadki.
Masowe obniżenie stóp procentowych, w większości przypadków o 50 punktów bazowych, dowodzi, że bankom centralnym zależy na pobudzeniu inwestycji, ale także na tym, by inwestorzy nie wyzbywali się akcji.
Dwa bratanki
Na szybką obniżkę stóp nie zanosi się w naszym kraju. Leszek Balcerowicz, szef NBP, nie widzi takiej potrzeby.
— Narodowy Bank Polski koncentruje się przede wszystkim na deficycie budżetowym i poziomie inflacji. Na razie jesteśmy za słabi ekonomicznie, abyśmy mogli pozwolić sobie na tak szybkie decyzje jak USA, Anglia, Szwecja, Szwajcaria czy Kanada — twierdzi Rafał Salwa, analityk DM BSK.
Podobnie jak NBP zachował się Narodowy Bank Węgier. Henrik Auth, wiceprezes NBH, tak jak prezes NBP uważa, że ubiegłotygodniowe zamachy terrorystyczne nie będą miały wpływu na gospodarki Węgier i Polski.
Złudne nadzieje
Pierwsze pozytywne reakcje na oczekiwaną obniżkę stóp procentowych obserwowaliśmy na giełdzie tokijskiej. Na otwarciu indeks Nikkei wzrósł o 3,05 proc., do poziomu 9794,56 pkt. W miarę upływu czasu optymizm nieco uchodził z inwestorów lokujących swoje środki na japońskiej giełdzie. Na zamknięciu okazało się, że główny indeks tokijskiej giełdy zyskał tylko 1,85 proc. i zamknął się na poziomie 9679,88 pkt.
Ostatnie obniżki stóp niezbyt duże wrażenie wywarły na europejskich rynkach. Na londyńskiej giełdzie przecena objęła przede wszystkim sektor technologiczny, motoryzacyjny, medialny, farmaceutyczny i chemiczny. Indeks blue chipów Euro Stoxx spadł o 1,3 proc.
— Od wielu tygodni klimat inwestycyjny jest beznadziejny. Świadomość tego mają szefowie banków centralnych, którzy zdecydowali się na obniżkę stóp procentowych. Fed już od początku roku ma poczucie słabnącej koniunktury. Generalnie jestem zwolennikiem obniżania stóp, ale biorąc pod uwagę recesję nie będzie miało to przełożenia na rynki kapitałowe — tłumaczy Rafał Gębicki, dyrektor Concordii.
Inwestorzy bardziej niż obniżką stóp żyją nadciągającą recesją i ewentualnym odwetem Stanów Zjednoczonych za ataki terrorystyczne na WTC i Pentagon.
Konieczne cięcia
Niewzruszona ostatnimi decyzjami banków centralnych największych gospodarek świata wydaje się giełda warszawska. Wczorajszy start GPW był dosyć niemrawy. Na otwarciu WIG stracił zaledwie 0,1 proc., a indeks WIG 20 grupujący największe spółek GPW zyskał 0,2 proc. Zaraz potem oba indeksy znalazły się już pod kreską, by na koniec wykazać się niewielkiem wzrostem. Trzeba jednak przyznać, że przecena nie była już tak dotkliwa jak w piątek i w poniedziałek.
— Na naszym rynku odczuwane jest wyraźne wyczekiwanie na decyzje, które mogłyby doprowadzić do dalszych spadków lub wzrostów rodzimych akcji. Mimo ciągłych pokładów pesymizmu, jest szansa na wzrost w perspektywie kilku najbliższych sesji — przyznaje Rafał Salwa, analityk DM BSK.
Zdaniem Rafała Salwy, jest także szansa na odreagowanie naszej giełdy na dłużej. Jednak do uruchomienia większego popytu na akcje konieczne wydaje się obniżenie stóp procentowych nawet o 400 punktów w ciągu najbliższego półrocza.