Bankowa inwazja

Paulina Sztajnert
opublikowano: 2003-12-18 00:00

Pierwotny projekt ustawy o IKE zakładał ich spory wpływ na rozwój rynku kapitałowego. Wygląda jednak na to, że banki pokrzyżują te plany.

W czerwcu Ministerstwo Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej otworzy kolejną furtkę do lepszej emerytury. Tym razem będziemy mieli szansę gromadzić środki na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE). Resort zakładał, że ustawa przyczyni się do rozwoju rynku kapitałowego, bo pojawią się na nim dodatkowe pieniądze, a to wymusi z kolei stworzenie nowych instrumentów finansowych. Wiele wskazuje jednak na to, że twórcy projektu się przeliczyli.

Poselskie innowacje

Początkowo w programie nie przewidywano miejsca dla banków (z wyjątkiem bankowych biur maklerskich). Posłowie zmienili jednak ten zapis. Jeśli ich sugestie przejdą w głosowaniu nad ustawą (przełom lutego i marca), to pewnie banki zdominują IKE. Większość Polaków nadal przechowuje tam bowiem oszczędności. Obecnie jest to około 190 mld zł.

Początkowo główną rolę przy tworzeniu IKE odgrywać będą transfery z dotychczasowych form oszczędzania. Z pewnością banki są tu w uprzywilejowanej pozycji. Miejmy nadzieję, że IKE w kolejnych latach będą tworzone z większą świadomością klientów — mówi Marek Łukaszewski, prezes Stowarzyszenia Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych.

Tylko 100 tys.

Podobnie sytuacja może wyglądać w przypadku ubezpieczycieli. Obecnie jest około 2 mln polis z funduszem kapitałowym. Klienci będą się decydowali na zamianę dotychczasowej polisy na nowy produkt. W takiej sytuacji nie ma raczej mowy o napływie dodatkowych pieniędzy do IKE, a więc tworzenie specjalnie pod ten produkt nowych instrumentów finansowych mija się z celem. Ciężkie zadanie stoi więc przed funduszami inwestycyjnymi i biurami maklerskimi. Prognozy nie są optymistyczne. Zdaniem Andrzeja Sopoćko, wiceprezesa GPW, w ciągu pierwszych pięciu lat istnienia IKE z formy tego produktu oferowanego przez biura maklerskie skorzysta jedynie około 100 tys. osób.