Bardzo źle się stało

Wiktor Krzyżanowski
opublikowano: 2002-07-03 00:00

Iwona Pugacewicz-Kowalska

ekonomistka CA IB

- Rynek przez cały dzień dyskontował informacje o ewentualnej rezygnacji ministra. Marek Belka był gwarantem pewnych założeń makroekonomicznych. Rząd ma czas przesłać budżet do końca września, jeśli nowa osoba nie będzie kontynuowała polityki wicepremiera, może dojść do wielu zmian w tym budżecie. W tej chwili trudno odpowiedzieć na pytanie, kto mógłby zająć stanowisko Marka Belki. Sytuacja jest bardzo źle odbierana przez rynek. Tak może być przez kilka kolejnych dni.

Arkadiusz Krześniak

ekonomista Deutsche Bank

- Marek Belka był gwarantem stabilnej polityki fiskalnej i dał się poznać jako przeciwnik radykalnych zmian prowadzących do ograniczenia niezależności Narodowego Banku Polskiego. Jeżeli następca ministra będzie osobą, która nie będzie gwarantowała dalszej stabilności, rynek odbierze to bardzo negatywnie.

Mirosław Gronicki

główny ekonomista BIG BG

- Rynki finansowe przez najbliższych kilka dni będą odreagowywały rezygnację ministra finansów. Bardziej jednak obawiałbym się o późniejszą realizację tych założeń do ustawy budżetowej, które zostały przyjęte przez rząd. W tej chwili nie ma większych zagrożeń dla gospodarki, jednak wybór nieodpowiedniej osoby na to stanowisko może bardzo negatywnie wpłynąć na kształt przyszłorocznego budżetu.

Marcin Mrowiec

ekonomista BPH PBK

- Już dwie godziny przed konferencją rządu na rynku doszło do spekulacji. Inwestorzy bardzo pozytywnie postrzegali ministra finansów. Pytanie, które będzie nurtowało uczestników rynku, dotyczy następcy wicepremiera i ministra finansów. Nie wiadomo, czy ta osoba, podobnie jak wicepremier Marek Belka, będzie zwolennikiem ograniczenia deficytu budżetowego, czy też nie. Ewentualna odpowiedź będzie miała zasadniczy wpływ na zachowanie inwestorów.

Piotr Bielski

BZ WBK

- Odpowiedź na pytanie o konsekwencje dymisji Marka Belki poznamy dopiero po ogłoszeniu nazwiska jego następcy. Jeśli nie zagwarantuje on twardej polityki fiskalnej, będzie to oznaczać osłabienie złotego i rynku obligacji. Najważniejsze jednak, że przyjęte wczoraj założenia do budżetu tracą znaczenie, nowy minister może wprowadzić nową filozofię konstrukcji budżetu. Wydaje się, że największe szanse na zastąpienie Marka Belki mają Marek Wagner, Andrzej Sopoćko i... Grzegorz Kołodko. Cień szansy ma także Witold Orłowski.

Janusz Krzyżewski

Rada Polityki Pieniężnej

- Dymisje ministra finansów są w Polsce bardzo częste. Odejście Marka Belki po raz kolejny dowodzi, że deficyt budżetowy nie jest z gumy, nie sposób ciągle go zwiększać. To bardzo smutna konstatacja i zły znak dla wszystkich. Nie ma ludzi niezastąpionych, jest wielu wybitnych specjalistów, którzy mogą zastąpić Marka Belkę. Najważniejsze jest jednak, by była to osoba pozbawiona złudzeń i z silnym charakterem.

Grzegorz Wójtowicz

Rada Polityki Pieniężnej

- Na gorąco trudno ocenić decyzję ministra finansów. Jest wiele wątków, pod których kątem należy ten fakt rozpatrywać. Chodzi o sprawy budżetu na 2003 r., negocjacje z UE w sprawie finansów. Nie ma ludzi niezastąpionych, ale w tym momencie wicepremier Marek Belka ma największą wiedzę o tych sprawach. W naszym kraju jest wielu specjalistów, którzy godnie zastąpią ustępującego ministra. Nie będę jednak doradzał premierowi.

Dariusz Filar

główny ekonomista Pekao SA

- Rząd stracił najbardziej kompetentnego ekonomistę. Marek Belka przedstawił założenia budżetu, które nie odbiegały od oczekiwań rynku. Jednak być może jego zdaniem 43-mld deficyt był zbyt wysoki. Jeżeli tak myślał, to oznacza, że prawidłowo ocenia potrzeby naszej gospodarki. Dymisję ministra finansów przyjmuję z dużym smutkiem. W obecnym układzie politycznym nie widzę osoby mogącej go zastąpić. Rząd Leszka Millera do kwestii ekonomicznych podchodzi w sposób bardzo polityczny. Nie wierzę, że premier zdecyduje się na powołanie niezależnego eksperta.

Richard Mbewe

główny ekonomista WGI

- Odszedł minister, który był darzony dużym szacunkiem przez inwestorów. Niepewność na rynku może być jeszcze większa, gdy w środę okaże się, że nie ma kandydata na następcę Marka Belki lub będzie to osoba, która powiększy jeszcze bardziej deficyt budżetowy.

Witold Orłowski

doradca prezydenta

- Znalezienie równie wiarygodnego następcy Marka Belki będzie trudne. Nie chcę komentować pogłosek o swojej kandydaturze na zwolnione stanowisko. W Polsce jest wielu zdolnych ekonomistów, którzy mogą zastąpić Marka Belkę. Istotą jest to, że nazwisko Belki kojarzone było z rozsądnym wychodzeniem z kłopotów. Nie wiem, czy znajdzie się taki minister finansów, który będzie cieszył się równie dużą wiarygodnością.

Janusz Jankowiak

główny ekonomista BRE Banku

- To bardzo zła informacja, szczególnie że powody rezygnacji ministra finansów nie są jasne. Tak się nie robi, gdy jednocześnie prezentowane są założenia do budżetu. Reakcja rynku była taka, jak oczekiwano, czyli zła. Zresztą takiej także spodziewał się rząd i tego chyba chciał. Teraz czeka nas osłabienie złotego, ucieczka kapitału portfelowego, nie wiadomo tylko, na jak długo i co będzie dalej. Znalezienie następcy będzie bardzo trudne i obawiam się, że będzie to raczej polityk niż ekonomista.

Janusz Lewandowski,

Platforma Obywatelska

- Dymisja ministra Marka Belki leżała u premiera od kilku dni. Dlatego dziwi, że nie przygotowano następcy, nawet jakiegoś wiceministra w charakterze rozwiązania pomostowego. Rzecz dzieje się w okresie nerwicy rynkowej, więc płynne przekazanie pałeczki byłoby najlepszym rozwiązaniem. Uważam, że to budżet był przyczyną dymisji, choć rząd twierdzi, że było inaczej. Konflikt premiera z ministrem narastał, chodziło także o RPP, ale poziom deficytu był chyba decydujący. To byłby zły znak, mówiący, że mały krok w naprawie finansów publicznych, jakim był tegoroczny budżet, zostanie zmarnotrawiony. Oznacza także powrót do budżetów wyborczych. Teraz wiele zależy od następcy Marka Belki, czy będzie to strażnik polityki fiskalnej, czy wykonawca polityki Leszka Millera. Tylko w tym pierwszym wypadku jest szansa na optymizm na rynku. Drugi oznacza bardzo przykre konsekwencje dla gospodarki.