Bawełna jeszcze potanieje

Alina Treptow
opublikowano: 2012-05-24 00:00

Ceny surowca zanurkowały. To dobra wiadomość dla producentów odzieży i wyrobów kosmetycznych

W tym roku bawełna jest na czarnej liście inwestorów. Pod względem stopy zwrotu to po kawie drugi najgorszy surowiec. Cena białego puchu spadła już o 16 proc. Wczoraj za jeden funt bawełny trzeba było zapłacić 72 centy. To o dwie trzecie mniej niż w rekordowym 2011 r. Wiele wskazuje na to, że to nie koniec bessy.

— Do końca roku cena spadnie do 60 centów za funt. Wszystko przez malejący popyt ze strony Chin i Europy — prognozuje Gary Raines, ekonomista w FCStone, cytowany przez agencję Bloomberg.

Bawełniana górka

Według ekspertów, import do Chin, które są czołowym odbiorcą bawełny, spadnie o 35 proc. w najbliższym — rozpoczynającym się w sierpniu — sezonie. Tymczasem podaż jest wyższa niż w zeszłym roku, ponieważ wysokie ceny w 2011 r. rozbudziły nadzieje plantatorów, którzy zwiększyli zasiewy.

— Sęk w tym, że dzisiaj bawełny nie ma kto kupować, choć ceny są przecież bardzo zachęcające. Doszło do tego, że naturalny surowiec jest tańszy niż poliester — zauważa Jordan Lea, prezes Greenvile, amerykańskiej firmy eksportującej bawełnę.

Z niskich cen korzystają również polscy producenci odzieży oraz wyrobów kosmetycznych, np. Harper Hygienics, giełdowy wytwórca wyrobów higieniczno-kosmetycznych, m.in. pod marką Cleanic.

— Spółka wykorzystuje tzw. wyczesy bawełniane [stanowią 25-60 proc. kosztów produkcji — red.], których wysokie ceny pociągnęły w dół wyniki pierwszego półrocza 2011. Teraz spółka nadrabia zeszłoroczne straty, co widać m.in. w wynikach pierwszego kwartału. W drugim poprawa również powinna być widoczna — uważa Krzysztof Pado, specjalista ds. analiz w Domu Maklerskim BDM.

W I kw. przychody Harper Hygienics wzrosły o 19 proc., do 53 mln zł, zysk operacyjny wyniósł 9,1 mln zł (wobec 3 mln zł straty przed rokiem), a zysk netto 414 tys. zł (przed rokiem strata sięgnęła 3,6 mln zł). Według szacunków DM BDM, spółka utrzyma w tym roku 30-procentową marżę brutto na sprzedaży i zarobi na czysto blisko 12 mln zł. Pomóc mają niskie koszty surowca, które zdaniem Roberta Neymanna, prezesa Harpera, utrzymają się w kolejnych kwartałach.

— Kontrakty terminowe zawierane do końca 2013 r. pokazują, że ceny powinny pozostać na obecnym poziomie. Na rynku panuje względna stabilność i nawet jeśli w tym roku — z powodu niższych cen — plantatorzy zasieją mniej „białego puchu”, to rynek powinien być raczej stabilny. Popyt na bawełnę się zmniejszył, ponieważ kolejni producenci odzieży zaczęli przerzucać się na poliester i wiskozę — tłumaczy Robert Neymann.

Pozytywne wiadomości z rynku surowców nie przełożyły się na notowania giełdowe Harpera. Wczoraj kurs nie zmienił się i wyniósł 1,80 zł. To zaledwie 6 proc. więcej niż w historycznym dołku. Zdaniem Krzysztofa Pady, za kiepskimi notowaniami stoją wyniki pierwszego kwartału.

— Choć spółce udało się je poprawić, oczekiwania były większe. Rozczarowały przede wszystkim niższe od spodziewanych marże oraz wyższe koszty sprzedaży — mówi Krzysztof Pado.

Ważniejsze waluty

Bawełną po kieszeni dostali nie tylko przedsiębiorcy z branży kosmetycznej, ale też odzieżowej. W niej — jak mówi Łukasz Wachełko, analityk DB Securities — koszty naturalnego surowca nie są tak istotne jak np. w Harperze.

— Przykładowo w LPP surowiec stanowi 3-4 proc. wszystkich zakupów — zauważa Łukasz Wachełko.

Bogusz Kruszyński, prezes Redanu również uważa, że zeszłoroczne ceny były żabą, którą odzieżówce udało się przełknąć. Nie oznacza to jednak, że spadających cen bawełny Redan nie wykorzysta do potargowania się z dostawcami kolekcji na wiosnę-lato 2013.

— Kupując tegoroczną kolekcję jesienno-zimową, udało się nam wynegocjować nieznacznie niższą cenę. Obecne notowania bawełny będą argumentem do zmniejszenia kosztów kolejnej kolekcji. W ostatecznym rozrachunku możemy jednak wyjść na zero, ponieważ, m.in. niekorzystne kursy walut mogą skonsumować wynegocjowane obniżki — mówi Bogusz Kruszyński.

Zdaniem Michała Wójcika, prezesa Bytomia, to właśnie kursy walut są głównym zmartwieniem firm odzieżowych.

— W zeszłym roku niekorzystne kursy walut podniosły koszty Bytomia o 2 mln zł — twierdzi Michał Wójcik.

Są jednak wyjątki wśród producentów odzieży. Chińska bawełna odbiła się czkawką Empik Media & Fashion (EMF), szczególnie na rynku rosyjskim, gdzie niemal setka sklepów odzieżowych generowała straty.

Brytyjska sieć sklepów Peacocks z powodu wysokich cen bawełny podwyższyła ceny odzieży nawet o 30 proc., co ostatecznie negatywnie odbiło się na przychodach. Empik, jako franczyzobiorca, również ucierpiał. W Rosji — w związku z problemami Brytyjczyków — zamknął sklepy działające pod tą marką.