Komisja Europejska przedstawiła projekt nowelizacji dyrektywy dotyczącej delegowania pracowników w ramach świadczenia usług. Zdaniem pracodawców jej wejście w życie stanowi zagrożenie dla około 180 tys. miejsc pracy w polskim międzynarodowym transporcie drogowym i dla ponad 30 tys. polskich firm.
Przedsiębiorcy zarzucają autorom projektu m.in. to, że nie był konsultowany i nie uwzględnia specyfiki transportu (w tym natury pracy i organizacji pracy pracowników mobilnych) oraz struktury transportu międzynarodowego w UE.
„Nowe przepisy, nawet jeśli wejdą w życie w ograniczonej postaci, spowodująlikwidację kilkunastu tysięcy polskich firm transportowych, szczególnie małych firm rodzinnych, które stanowią 90 proc. wszystkich polskich przewoźników międzynarodowych” — napisano w komunikacie Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska.
Pracodawcy uważają za błąd przyjęcie w projekcie, że pracownik w transporcie międzynarodowym jest pracownikiem delegowanym w rozumieniu orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości. Zwracają uwagę, że taki pracownik nie pracuje pod kontrolą i kierownictwem przedsiębiorstwa korzystającego z usług. Pełne władztwo nad nim jest pozostawione pracodawcy.
Praca pracownika delegowanego nie stanowi też sama w sobie usługi. Kierowca międzynarodowywspółuczestniczy w wykonywaniu usługi przewozu międzynarodowego towarów. Jego praca nie jest zaś usługą. Przedsiębiorcy proponują zmianę harmonogramu prac nad projektem dyrektywy, aby umożliwić przeprowadzenie badań nad skutkami tej regulacji dla różnych sektorów usług. Potrzeba na to minimum sześć miesięcy.
Domagają się też wprowadzenia ogólnej zasady, że dyrektywa ma zastosowanie do pracowników delegowanych do państwa członkowskiego na dłużej niż siedem dni. Ponadto przepisy nie powinny mieć zastosowania do międzynarodowych przewozów drogowych, z wyłączeniem kabotażu nie będącego następstwem wykonywanego przewozu międzynarodowego.