Belgia naciska na Swissair
Belgijski premier zapowiada, że jego kraj zażąda wysokiego odszkodowania od Swissair. Chodzi o zakup znaczącego pakietu akcji Sabeny, z którego szwajcarski przewoźnik chce się wycofać.
Rząd Belgii, który ma 50,5 proc. udziałów w Sabenie, zagroził w piątek Swissairowi — właścicielowi reszty akcji — postępowaniem sądowym.
— Chcemy, żeby Swissair dopełnił zobowiązań, jeżeli nie — zażądamy odszkodowań — zapowiedział Guy Verhofstadt, premier Belgii.
Szwajcarskie linie lotnicze podpisały w ubiegłym roku umowę z rządem Belgii, w którym zobowiązały się do przejęcia 85 proc. udziałów w Sabenie, jak tylko pozwoli na to Unia Europejska. Teraz Mario Corti, szef SAirGroup, twierdzi, że jego firma nie zamierza dalej inwestować w bankrutujące linie.
Z powodu sporu z Komisją Europejską, belgijski rząd nie może wpłacić dodatkowych pieniędzy dla spółki. Sabena, jako małe i kosztowne linie, jest w oczach KE skazana na konsolidację lub... zagładę.
Bardzo prawdopodobne, że jedną z metod ratowania firmy będzie drastyczna, ponad 30-proc., redukcja zatrudnienia. Na bruk trafi około 3 tys. osób. Na razie, aby uspokoić szykujących się do strajku pracowników, wypłacono im jednorazową premię — po 4000 BEF (336 zł) na głowę, co kosztowało firmę dodatkowo 52 mln BEF (4,37 mln zł).
Belgijski premier daje do zrozumienia, że prowadzi rozmowy z innymi przedsiębiorstwami zainteresowanymi kupnem Sabeny i nie ukrywa, że jego celem jest „znalezienie prywatnych firm, które lepiej zarządzałyby niż państwo”. Nadzieję przynosi plan, przedstawiony przez Christopha Mullera, szefa Sabeny, który ma uczynić z przewoźnika przedsiębiorstwo rentowne już w 2005 roku. Na to jednak są potrzebne nowe fundusze.
Sabena to kolejna ofiara nieudanej ekspansji szwajcarskiego przewoźnika. Drugie co wielkości francuskie linie AOM Air Liberté, których udziałowcem jest również Swissair, mogą wkrótce zniknąć z rynku. W ubiegłym tygodniu sąd wstrzymał ich upadłość i zamroził na trzy miesiące długi. Przez ten czas firma ma ostatnią szansę na znalezienie inwestora. I w tym przypadku szwajcarska firma odmówiła kolejnych inwestycji i nie zgodziła się na proponowane plany uzdrowienia spółki.