Nawet jeśli port lotniczy Berlin-Brandenburg (BER) zostanie w końcu otwarty, to stolica Niemiec i tak pozostanie lotniczą prowincją przekonuje Harry Hohmeister członek zarządu Lufthansy w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Berliner Morgenpost”.
- Nowy port berliński nie zostanie nowym hubem przesiadkowym. Jest na to za mały – powiedział. Jego zdaniem “niewiele się zmieni”. - Już mamy cztery porty przesiadkowe w Monachium, we Frankfurcie Zurychu i Wiedniu, które są relatywnie blisko, dlatego nie potrzebujemy kolejnego – podkreślił. Nowoczesny BER miał zastąpić przestarzałe berlińskie porty lotnicze pamiętające dobrze czasy zimnej wojny. Jednak lata opóźnień oraz błędy w planowaniu sprawiły, że budowa znacznie przekroczyła pierwotny budżet, a termin otwarcia ciągle pozostaje nieznany. Hohmeister wątpi również, by przepustowość BER była...