Bezpieczna, ale wciąż prowizorka

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2014-08-06 00:00

III RZECZPOSPOLITA: Warszawski sąd uchylił decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa...

... w sprawie tzw. cywilnego wątku organizacji w 2010 r. lotów do Smoleńska/Katynia — w środę 7 kwietnia z premierem Donaldem Tuskiem oraz w sobotę 10 kwietnia z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Orzeczenie stwierdza, że śledczy zbyt pochopnie uznali, iż stwierdzone najróżniejsze organizacyjne błędy i uchybienia nie wyczerpują znamion przestępstwa. Co bardzo istotne — w badaniu lotu z 10 kwietnia 2010 r. przyjmuje się suche fakty sprzed katastrofy.

Donald Tusk. Fot. Bloomberg
Donald Tusk. Fot. Bloomberg
None
None

Tak się składa, że jestem jedną z… 382 osób, które otrzymały od prokuratury status pokrzywdzonych.

W tej liczbie znajduje się 96 ofiar tragedii oraz aż 286 innych osób, w tym m.in. dziennikarze latający wtedy różnymi samolotami. Wraz z postanowieniem o umorzeniu śledztwa otrzymałem obszerny materiał, zawierający wiele szczegółów z dziedziny logistyki i organizacji zagranicznych wizyt najważniejszych osób w państwie. W tym wypadku dotyczyło to okresu od jesieni 2009 r.

Z prezydentami i premierami III RP odbyłem kilkadziesiąt wspólnych lotów. W związku z tym mam dwie refleksje, zanim orzeczenie sądu wywoła kolejną eksplozję smoleńskiego zgiełku. Po pierwsze — procedury takich podróży były identyczne za czasów wszystkich szefów rządów w XXI wieku: Jerzego Buzka, Leszka Millera, Marka Belki, Kazimierza Marcinkiewicza, Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. W żadnym elemencie nie było ani lepiej, ani gorzej. Po drugie — od smoleńskiej katastrofy minęły cztery lata, ale podróże VIP-ów nadal nie doczekały się docelowego kształtu. Ze względu na brak decyzji sprzętowych stali się oni po prostu pasażerami PLL LOT. Procedury linii lotniczej oczywiście radykalnie podniosły poziom ich bezpieczeństwa w stosunku do epoki przedsmoleńskiej. Niemniej z punktu widzenia sztuki kierowania państwem to prowizorka.