Na barki Banku Gospodarstwa Krajowego (BGK) spada coraz więcej zadań. Oprócz obsługi rachunków administracji publicznej i programów unijnych bank ma coraz bogatszą ofertę komercyjną. Na kolejnych etapach przemiany ze skostniałego państwowego molocha w bank z prawdziwego zdarzenia BGK potrzebuje coraz to lepszych instrumentów. Już za chwilę ruszą prace nad jednym z najważniejszych — Centralnym Systemem Bankowym (CSB).
— Potrzebujemy narzędzi porównywalnych do tych, którymi dysponuje nasza konkurencja. Zaczęliśmy od bankowości elektronicznej. Teraz przechodzimy do CSB, to jest drugi i niezbędny krok, który pozytywnie wpłynie na naszą efektywność i koszty działania. Chcemy być bankiem korporacyjnym i porównywalnym do banków komercyjnych pod względem sprawności operacyjnej — tłumaczy Piotr Puczyński, wiceprezes BGK odpowiedzialny za pion IT.
Według BGK najkorzystniejszą ofertę złożyło Sygnity, ale bank liczy się z ryzykiem, że pozostali oferenci — Asseco i konsorcjum Cube.ITG ze spółką Comp — będą się odwoływali.
— Chcemy jak najszybciej podpisać umowę z Sygnity, ale pozostałe firmy mają jeszcze10 dni na ewentualne odwołania. Z doświadczenia wiem, że firmy wykorzystują tę możliwość. Asseco jest drugie i zakładamy, że się odwoła — przyznaje Piotr Puczyński i podkreśla, że argumenty będą pewnie dotyczyły ceny, jaką Sygnity zażyczyło sobie za pracę (miała wagę 40 proc., a funkcjonalność — 60 proc.). Zwycięska spółka złożyła najniższą ofertę — 40,55 mln zł na zamówienie podstawowe, a 53,97 mln zł za całóść systemu razem z wdrożeniem. Asseco całość wyceniło na 104 mln zł, a Cube.ITG z Compem na 114,5 mln zł. Budżet, jaki przygotował BGK, to 95 mln zł. BGK liczy, że już za dwa lata od podpisania umowy będzie korzystało z nowych rozwiązań IT, a przegrani nie zamierzają składać broni, tym bardziej że kąsek jest łakomy.
— To jest obecnie największy przetarg w sektorze bankowym — przyznaje wiceprezes BGK. Dlatego Asseco czeka na dokumenty z banku i wówczas rozważy odwołanie od decyzji banku, a Cube.ITG już zapowiada, że będzie walczyło o lukratywny kontrakt. — Pracujemy nad złożeniem dokumentacji w KIO. Posiadamy argumenty, które powinny posłużyć do wykluczenia pozostałych oferentów z postępowania — mówi Rafał Wnorowski, wiceprezes spółki.
Na razie jednak to Sygnity nie kryje satysfakcji z wygranej i z nadzieją patrzy w przyszłość. — Konsekwentnie wzmacniamy pozycję w sektorze bankowo-finansowym, budując solidny portfel zamówień. Na liście zamówień na 2016 nadal mamy jeszcze kilka istotnych pozycji do wygrania — podkreśla Bogdan Zborowski, wiceprezes Sygnity. Dzisiaj jego spółka szacuje, że przychody na przyszły rok obrotowy tylko z umów podpisanych do 8 października wynoszą blisko 209 mln zł.
— Do tego wzrostu znacząco przyczyniły się podpisane umowy właśnie w pionie bankowym, w którym notujemy przyrost o 64 proc. — podkreśla wiceprezes Sygnity.
OKIEM EKSPERTA
Sukces z ryzykiem
ADAM RZEPECKI, analityk Erste Securities
Wybór oferty spółki oceniamy pozytywnie. Biorąc pod uwagę wielkość rocznych przychodów Sygnity, wartość kontraktu stanowi ponad 10 proc. Z tego względu, że umowa jest długoterminowa niesie ze sobą wiele rodzajów ryzyka, głównie związanych z kosztami. Dlatego rzeczywistej oceny będzie można dokonać dopiero po realizacji, wtedy też dowiemy się, czy i ile Sygnity zarobi na kontrakcie. Warto również zwrócić uwagę, że był to duży i nowy przetarg w segmencie instytucji publicznych, który w ostatnim czasie notował duże spadki.