Białystok i Łuków stoją w kolejce do sprzedaży

Burak Artur
opublikowano: 1999-02-02 00:00

Białystok i Łuków stoją w kolejce do sprzedaży

Prywatyzacja zakładów mięsnych w Łukowie i Białymstoku może jeszcze przyczynić się do znaczących zmian na mięsnej scenie.

Leszek Sadowski, dyrektor Okręgowego Przedsiębiorstwa Przemysłu Mięsnego w Białymstoku uważa, że zakład powinien zostać skomercjalizowany i wprowadzony na giełdę, a nie sprzedany firmie z branży. Firmą interesują się jednak dwaj potentaci krajowi — Animex i Sokołów — oraz inwestorzy zagraniczni. Zdaniem dyrektora zakładu z Białegostoku, firma nie potrzebuje nowych technologii (na początku lat 90. w przedsiębiorstwie wymieniono na nowe wszystkie ciągi technologiczne), dlatego wprowadzanie do niej inwestora branżowego nie przyniesie przedsiębiorstwu korzyści. Nie oznacza to jednak, że dyrekcja białostockich zakładów mięsnych jest przeciwna prywatyzacji.

— Wciąż przygotowujemy się do prywatyzacji przedsiębiorstwa, ostatnio przeprowadzamy w firmie restrukturyzację majątku. Nie podjęliśmy jednak jeszcze żadnych kroków formalnych na drodze do prywatyzacji — mówi Leszek Sadowski.

Apetyt na silnego partnera

Do prywatyzacji przygotowują się także Zakłady Mięsne Łuków. W sierpniu ubiegłego roku firma została przekształcona w jednoosobową spółkę Skarbu Państwa. W przeciwieństwie do dyrekcji OPPM w Białymstoku, zarząd Łukowa liczy na pozyskanie silnego inwestora branżowego.

— Chcemy, żeby inwestor pomógł firmie w budowaniu sieci dystrybucji. Mamy też nadzieję, że pozytywnie odniesie się do przygotowanego przez nas pakietu inwestycyjnego — informuje Zbigniew Rusa, prezes ZM Łuków.

Tajemniczy związkowcy

Dotychczas związkowcy deklarowali, że są zwolennikami prywatyzacji, ale nie wydali jednoznacznej opinii w sprawie komercjalizacji przedsiębiorstwa.

Jednym z podstawowych problemów, na jaki może się natknąć przyszły właściciel Łukowa, jest wysokie zatrudnienie. Obecnie zarząd spółki stara się je zmniejszyć. Do końca pierwszego półrocza tego roku z zakładu odejdzie 250 pracowników.

Artur Burak