Gdy sprzedaż w tych samych sklepach, co rok wcześniej, rośnie o prawie 10 proc. - wiedz, że coś się dzieje. Jeronimo Martins, portugalski właściciel Biedronki, podał w środę wieczorem kwartalne wyniki finansowe. Według nich pierwsze półrocze w największej sieci spożywczej w Polsce było bardzo mocne, a drugi kwartał - gdy do polskich domów zaczęły już napływać pieniądze z programu 500+ - wypadł wręcz świetnie.



Od kwietnia do czerwca sprzedaż LFL (czyli na tej samej powierzchni co rok wcześniej) skoczyła o 9,9 proc. Uwzględniając otwarcia nowych sklepów, wzrost był dwucyfrowy - o 10,2 proc. W całym pierwszym półroczu sprzedaż Biedronki podskoczyła o 9,8 proc., choć słabszy złoty sprawia, że w euro (a tak wyniki podaje Jeronimo Martins) wzrost wyniósł "tylko" 4 proc. W przeliczeniu przychody Biedronki w pierwszym półroczu sięgnęły 20,4 mld zł.
Po wielu kwartałach narzekania przez wszystkie działające w Polsce sieci na deflację i niekorzystne warunki prowadzenia biznesu, Biedronka jest teraz zadowolona ze "sprzyjającego otoczenia konsumenckiego, wywołanego zwiększonym dochodem rozporządzalnym wśród rodzin". Wskazuje na to, że efekt 500+ wsparł występujące już wcześniej pozytywne trendy na rynku dystrybucji żywności i pozwolił na znaczny wzrost mimo silnej konkurencji cenowej wśród sieci.
- Wzmocniona konkurencyjność Biedronki pozwala sieci na wykorzystanie rosnącego popytu wśród konsumentów - mówi Pedro Soares dos Santos, prezes Jeronimo Martins.
Co ważne, Biedronce udało się też zwiększyć marżę na poziomie EBITDA o 0,2 pkt. proc., do 8 proc. Wraz z dużym wzrostem przychodów oznacza to, że polska sieć odpowiada już za 80 proc. zysku portugalskiej grupy.
W pierwszym półroczu tempo ekspansji sieci było niewielkie - przynajmniej w porównaniu z tym, co obserwowaliśmy jeszcze dwa lata temu. Biedronka otworzyła 40 sklepów, zamykając jednocześnie 14 placówek. Łącznie na koniec półrocza działała w 2693 miejscach w Polsce.
Druga polska sieć Jeronimo Martins, czyli drogerie Hebe, ciągle przynosi straty, ale spółka spodziewa się, że “nie będą one wyższe niż rok wcześniej”.