Dziś o północy zacznie obowiązywać nowa lista krajów, do których nie mogą wylecieć z Polski samoloty. W projekcie rozporządzenia Rady Ministrów, który dziś ma przyjąć rząd, zamiast 44 krajów znalazły się aż 63. Doszły tak popularne kierunki turystyczne, jak Hiszpania, Albania i Malta, zniknęły m.in. Chiny, Rosja, Serbia i Singapur.
— Największą frustrację firm turystycznych budzi zakaz lotów do Hiszpanii. Wyspy Kanaryjskie były nadzieją touroperatorów na najbliższą zimę. Teraz sezon zimowy staje pod coraz większym znakiem zapytania — uważa Andrzej Betlej, prezes Instytutu Badań Ruchu Turystycznego Travel-Data.
Do poprawki
Przedstawiciele branży starają się o zmianę zapisów.
— Projekt nie uwzględnia właściwej sytuacji epidemicznej w niektórych krajach, w tym popularnych kierunkach turystycznych, gdzie przebywa wielu Polaków: Hiszpanii, Albanii i na Malcie. Prowadzimy branżowe rozmowy z odpowiedzialnymi za projekt ministerstwami: infrastruktury, zdrowia, rozwoju oraz Głównym Inspektorem Sanitarnym. Poprosiliśmy o poparcie przedstawicieli niektórych krajów — ministra turystyki Albanii i prezydentów poszczególnych Wysp Kanaryjskich, do MSZ zostały wystosowane noty dyplomatyczne. Zdrowie i bezpieczeństwo są najważniejsze, ale trzeba opierać się na faktach i zdrowym rozsądku. Liczę, że niektóre kraje znikną z tej listy — mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.
Od otwarcia granic pod koniec czerwca rząd co dwa tygodnie publikuje listę krajów, do których możliwe są loty wyłącznie na zlecenie bądź za zgodą premiera lub realizowane na potrzeby wojska.
— Branża była pewna, że nie będzie kolejnych list krajów z zakazem lotów, z wyjątkiem rekomendacji unijnych dotyczących m.in. USA czy krajów Afryki. Spodziewaliśmy się, że Polska na wzór Wielkiej Brytanii, Norwegii czy Grecji może nałożyć na pasażerów wracających z krajów, w których notowana jest duża liczba nowych zakażeń, obowiązek testów PCR lub kwarantanny. Zakaz lotów nie rozwiązuje problemu, z którym teoretycznie chce walczyć rząd, gdyż można wybrać inny środek transportu lub po prostu mimo proponowanych ograniczeń przylecieć do Polski z Hiszpanii czy Belgii, tyle że np. przez Frankfurt, Monachium czy Berlin, oczywiście bez testów i bez kwarantanny — wskazuje Michał Kaczmarzyk, prezes Buzz, polskiej spółki irlandzkiego Ryanaira.
Ciężka zima
Hiszpania, Albania i Malta, które pojawiły się na liście, w analizach Instytutu Badań Ruchu Turystycznego TravelData, również znalazły się wśród krajów zaznaczonych na ciemnoczerwono, czyli takich, gdzie liczba zachorowań na milion mieszkańców jest niebezpiecznie wysoka (obecnie wynosi, odpowiednio, 351, 334 i 434). Na aktualnej liście nie ma Maroka, a tam ten wskaźnik wzrósł w ciągu tygodnia o 20 proc. — do 260, więc w przyszłościzakaz lotów może objąć również ten kraj. Andrzej Betlej przewiduje, że to będzie ciężka zima dla biur podróży.
— Świadczy o tym także druga transza pomocy dla TUI — niemiecki touropeator otrzymał najpierw 1,8 mld EUR, a teraz jeszcze 1,2 mld EUR. To oznacza, że sytuacja rozwinęła się mniej korzystnie, niż niemiecki rząd i TUI Group zakładały jeszcze w marcu. Gdyby polscy touroperatorzy mieli porównywalnej skali wsparcie, to ze względu na przychody Itaka powinna otrzymać 390 mln zł, a Rainbow 190 mln zł. Może warto ograniczyć ruch turystyczny do miejsc, w których koronawirus wymyka się spod kontroli, a więcej pieniędzy przeznaczyć na pomoc dla firm turystycznych — mówi Andrzej Betlej, prezes Instytutu Badań Rynku Turystycznego TravelData.
Polskie biura podróży nie dostały na razie pomocy finansowej. Mogły skorzystać z postojowego, możliwości zwrotu wpłaconych przez turystów kwot dopiero pół roku po planowanym wyjeździe oraz zaoferowania vouchera ważnego przez rok zamiast zwrotu gotówki. Projekt tarczy przeznaczonej dla branży turystycznej, który przewiduje 850 mln zł wsparcia dla organizatorów turystyki, eventów i hotelarzy, zostanie rozpatrzony w Senacie dopiero 10 września. Touroperatorzy czekają na niego niecierpliwie, bo wprowadza m.in. Turystyczny Fundusz Zwrotów — 300 mln zł, które będą mogli pożyczyć, żeby oddać niedoszłym klientom wpłacone kwoty. Pierwsze zwroty firmy będą musiały realizować od połowy września (wtedy mija 180 dni od wprowadzenia lockdownu).