- Zainteresowanie rośnie, odkąd zaczęły się spadki na giełdzie, mówi Krzysztof Maruszewski, szef Stilnovisti, pierwszej na polskim rynku firmy zajmującej się doradztwem inwestycyjnym w dzieła sztuki. O uruchomieniu podobnych usług myśli też warszawska spółka New World Alternative Investments.
Czy to dobry biznes? - Maruszewski podaje przykład jednej z kilkudziesięciu figurek papieża Jana Pawła II autorstwa Petera Fussa, którą kupili dla klienta rok temu za 600 euro, a w tej chwili jej wartość jest blisko sześciokrotnie wyższa. Dzieła Abakanowicz, Bujnowskiego, Uklańskiego czy Sasnala jeszcze kilka lat temu można było kupić za kilka tysięcy złotych, a dziś ich ceny nie spadają poniżej kilkuset tysięcy dolarów.
A co, jeśli artysta nie zyska na popularności, a cena obrazu nie wzrośnie? -
Musimy liczyć się ze stratami. - Dlatego inwestowanie w sztukę wiąże się z dużym
ryzykiem, tłumaczy Krzysztof Olszewski z Open Finance. - Na pewno nie można też
przeznaczać na tę formę inwestycji całych swych oszczędności, góra 10 proc.