Prezes PKO TFI złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie wycieku do mediów informacji z podległej mu spółki PKO VC. Jego zdaniem mogło dojść do ujawnienia poufnych informacji i danych podmiotów trzecich, co może grozić postępowaniem odszkodowawczym wobec funduszu. Chodzi o notatkę sporządzoną przez pracownika PKO VC, który opisał, jak „prezes” i zaproszony przez niego „senator” „aktywnie” zachęcali do inwestycji w spółki, co do których modelu biznesowego zespół inwestycyjny funduszu zgłosił szereg wątpliwości.
Cała sprawa jest mocno niejasna.

Aktywne wsparcie
Zaczęło się od tego, że w szczycie przesilenia w PKO BP, wkrótce potem jak Paweł Gruza zrezygnował z ubiegania się o posadę prezesa banku, Mariusz Gierszewski, dziennikarz radia Zet, opublikował na Twitterze dwa zdjęcia anonimowej notatki ze spotkań zespołu inwestycyjnego PKO VC z dwiema spółkami. Nazwy firm i personalia zostały dokładnie zamazane. „W spotkaniu ze spółką w dniu 17 stycznia 2023 r. odbywającym się w siedzibie PKO TFI (ul. Chłodna 52, Warszawa) – czytamy w notatce - na zaproszenie prezesa (dane zamazane) bierze udział senator (dane zamazane). Obaj w trakcie spotkania z zespołem PKO VC aktywnie przekonują do inwestycji w spółkę”. Spółka pracuje nad systemem do wykrywania patogenów. Wnioskuje o dofinansowanie w wysokości 15 mln zł, choć z modelu biznesowego wynika, że potrzebuje ponad 30 mln zł. Przychody – brak. „Wątpliwości: brak własnego IP; brak potwierdzenia możliwości monetyzacji; absolutnie nierealistyczny budżet, głównie koszty osobowe”.
Inne spotkanie opisane w notatce odbyło się 28 października 2022 r. również w siedzibie PKO TFI. Dotyczyło spółki, która opracowuje aplikację do zarządzania kryzysowego. Wątpliwości pracownika PKO VC: tworzenie aplikacji mobilnej to 3-6 miesięcy pracy, tymczasem spółka, która istnieje już trzy lata, pokazała bardzo ubogą wersję; „absolutnie nierealistyczny plan finansowy”, w którym są głównie koszty osobowe.
Na pierwsze spotkanie z zespołem inwestycyjnym spółka przyszła bez tzw. pitch decka, czyli standardowo pokazywanej inwestorom prezentacji firmy, biznesu, osiągnięć, celów, planu finansowego itp. „Powinniście ją dostać od senatora” – usłyszeli ludzie z PKO VC. W kolejnym spotkaniu w siedzibie TFI, 28 listopada 2022 r., „uczestniczył prezes (dane zamazane) aktywnie przekonując do inwestycji w spółkę”.
Prezes i senator z Lublina
Z naszych ustaleń wynika, że „prezes” to prawdopodobnie Grzegorz Muszyński, szef PKO TFI, któremu podlega PKO VC. Pochodzi z Lublina, gdzie startował w wyborach do Sejmu z listy PiS. Miał szansę zasiąść w ławach poselskich (nie wygrał, ale pojawił się wakat), zrezygnował jednak z mandatu. Na stronach PKO TFI czytamy, że Grzegorz Muszyński to „ekonomista i menedżer z bogatym doświadczeniem”. W latach 2007-13 był prezesem Lotniska w Lublinie. Dojście PiS do władzy pozwoliło mu w pełni rozwinąć skrzydła w biznesie. W 2016 r. został członkiem zarządu ds. inwestycji w PKP PLK, następnie wiceprezesem PFR Nieruchomości, pełnomocnikiem ds. organizacji Krajowego Zasobu Nieruchomości, a potem prezesem JSW Innowacje. We wrześniu 2022 został wiceprezesem PKO TFI, a w grudniu prezesem.
„Senator” to Grzegorz Czelej, lubelski polityk PiS i parlamentarzysta z dużym stażem. Jest lekarzem i właścicielem wydawnictwa medycznego. Głośno było o nim w 2020 r., gdy w początkach pandemii ogłosił: „Jako pierwsi na świecie mamy lek na COVID-19”. Rok później Agencja Badań Medycznych uznała, że preparat opracowany przez Biomed Lublin, na bazie osocza ozdrowieńców, nie wykazuje skuteczności w walce z koronawirusem.
Nie było powoływania się na wpływy
Ustaliliśmy też nazwy obydwu spółek opisanych w notatce. Prezesi proszą o nieujawnianie danych firm.
„W związku z prowadzonymi przez spółkę rozmowami z potencjalnymi inwestorami oraz przeprowadzanym procesie patentowym każda publiczna informacja na temat spółki naraża nas na straty wizerunkowe i finansowe. Informacje ujawnione w trakcie spotkań z PKO VC były objęte umową o zachowaniu poufności” – pisze prezes jednej ze spółek.
Przyznaje, że zna senatora Grzegorza Czeleja, bo nie jest to postać anonimowa w środowisku biomedycznym. Zastrzega, że nie wiążą go z nim żadne relacje.
Szef drugiej spółki wyjaśnia.
- Senatora spotkałem raz na jakimś forum. Rozmawialiśmy może przez 40 minut. Powiedział, że spróbuje nas zarekomendować w PKO BP. Niczego nie obiecywał. Uważam, że nie było niczego nagannego, dwuznacznego w tej relacji. Jestem compliance oficerem, pracuję w branży, w której reputacja ma fundamentalne znaczenie. Na żadnym etapie kontaktów z PKO VC nie powoływaliśmy się na wpływy - mówi prezes spółki będącej bohaterką drugiego spotkania.
Normalna praktyka na świecie
Senator Grzegorz Czelej całą sprawę uważa za niezręczną, ale nie ze względu na swój udział w spotkaniu.
- Są tu dwa konteksty. Po pierwsze - pracownicy PKO VC są zobowiązani do zachowania poufności i nie wolno im wynosić na zewnątrz informacji, jakie wnioski rozpatrują. Zachowanie poufności to święty obowiązek każdego funduszu venture capital. Ten fakt zasługuje, by zajęła się nim prokuratura. Drugi kontekst to kwestia mojego udziału w spotkaniu. Jak każdy parlamentarzysta wspieram firmy ze swojego regionu - choć wygląda to być może niezręcznie, to jest normalną praktyką na świecie. Pomagam oczywiście aranżować tego typu spotkania, ale zawsze w granicach swojego mandatu, nigdy go nie nadwyrężając. Jeżeli ktoś ma fajny pomysł, ciekawy produkt, prosi o pomoc w uzyskaniu kontaktu, to pomagam – wyjaśnia Grzegorz Czelej.
Zapytaliśmy PKO TFI, w jakim trybie senator został zaproszony na spotkanie z jedną ze spółek. „Jedno z licznych rutynowych spotkań prezentacyjnych dla PKO VC odbyło się w ostatnich miesiącach w PKO TFI z udziałem podmiotu działającego w branży medycznej i osoby publicznej oraz przedstawicieli Zespołu PKO VC/PKO TFI” – czytamy w odpowiedzi. Dalej biuro wyjaśnia, że projekt został odrzucony już na wstępnym etapie, gdyż nie spełniał kryteriów PKO VC i nie kwalifikował się do inwestycji. Zapytaliśmy więc, dlaczego - mimo wątpliwości zespołu inwestycyjnego - obydwa projekty wspierał prezes Grzegorz Muszyński.
„Spółka, zgodnie z obowiązującymi wewnętrznymi procedurami, podjęła działania adekwatne do posiadanych informacji, w szczególności mające na celu wyjaśnienie potencjalnych nieprawidłowości” – informuje enigmatycznie PKO TFI.
Ujawnienie informacji niejawnych
Według naszych źródeł notatka była znana w banku, zanim została upubliczniona na Twitterze. Zapoznali się z nią kluczowi pracownicy oraz zarząd. Po jej ujawnieniu na rynku pojawiła się pogłoska, że autor został sygnalistą, czyli skorzystał instytucji prawa pracy umożliwiającej bezpieczne i poufne przekazanie pracodawcy informacji o nieprawidłowościach zauważonych w zakładzie pracy. PKO TFI zaprzecza. Z naszych informacji wynika, że procedura sygnalisty nie została uruchomiona.
„Podjęte zostały odpowiednie działania, wynikające z wewnętrznych procedur obowiązujących w Towarzystwie, w szczególności mające na celu wyjaśnienie potencjalnych nieprawidłowości, również pod kątem ujawnienia informacji prawnie chronionych” – wyjaśnia biuro prasowe PKO TFI.
Według naszych źródeł wkrótce po ujawnieniu notatki doszło do próby zwolnienia jednej z czterech osób pracujących w zespole inwestycyjnym PKO TFI, jednak wniosek w tej sprawie nie został zaakceptowany przez zarząd banku.
- PKO TFI nie informuje o swoich decyzjach kadrowych ze względu na ochronę informacji prawnie chronionych, w tym danych osobowych – stwierdza biuro prasowe.
Jak ustalił PB, zarząd PKO BP zlecił przeprowadzenie audytu w PKO TFI.