Biznes, sport i natura

Karol JedlińskiKarol Jedliński
opublikowano: 2012-11-07 00:00

Grupa menedżerów od dwóch lat czekała na tegoroczny maraton w Nowym Jorku. Huragan zniweczył ich plany

Czterech zapaleńców z Polski. Dwa lata przygotowań, dziesiątki tysięcy złotych wydatków, wiadra potu, ogrom wyrzeczeń. Trenerzy, zgrupowania, dieta, kontuzje, ból. Maratony, biegane po różnych zakątkach globu. I co? I wielkie nic. Wszystko przeminęło z wiatrem, a dokładnie z huraganem Sandy, który doprowadził do odwołania niedzielnego maratonu w Nowym Jorku. Sandy pokrzyżował misterny plan kilku znanych, polskich finansistów. Jaki plan? Finansowy, według zasady: kto wygrywa, ten zgarnia kasę.

Oczywiście polscy menedżerowie nie marzyli o zwycięstwie w nowojorskich zawodach (z pulą nagród w wysokości 600 tys. USD). Czterej finansiści, w tym m.in. Jacek Lewandowski, prezes Ipopemy, Jacek Podoba, szef TU Europa, Leszek Muzyczyszyn, partner w Innova Capital, i Maciej Belski, prywatny inwestor, w przypływie dobrego humoru założyli się w 2010 r. o to, kto najszybciej z nich przebiegnie maraton w Nowym Jorku w 2012 r. Stawką była znaczna kwota pieniędzy, którą zapewne nie pogardziłby nawet najlepszy maratończyk — według plotek każdy położył na stole 25 tys. USD. Oczywiście nagrodą miała być też duma ze zwycięstwa, jednak nie zapominajmy, że w maratońskim zakładzie spotkali się spece od przeliczania pieniędzy.

— Stawka ciągle obowiązuje, musimy znaleźć nowy cel, nową arenę zmagań. Ja się akurat cieszę z odwołania zawodów, złapałem kontuzję i zapewne za bardzo bym nie powalczył — mówi Jacek Podoba.

Czwórka polskich zapaleńców przez ostatnie dwa lata doszlifowała formę na tyle, że każdy z nich był przygotowany na bieg poniżej bariery 3 godzin. O jak najlepsze przygotowanie psychiczne walczyli do samego końca. Na ostatnie tygodnie z życia Ipopemy praktycznie zniknął Jacek Lewandowski.

— Prezes jest gdzieś daleko, przygotowuje się do biegu — informowała w zeszłym tygodniu rzeczniczka spółki. Jacek Podoba nawet nie dotarł do Nowego Jorku. Jeszcze w Polsce okazało się, że odwołano jego rezerwację w hotelu, z lotem też były problemy. Inni biegacze też mieli problemy logistyczne. Czwórka zapaleńców w najbliższym czasie spotka się więc, by ustalić nowy maratoński cel. Zapewne w jakimś mało przewiewnym miejscu.