Projekt nieoficjalnie popiera pałac prezydencki i NBP
Gdy w resorcie finansów trwają analizy dotyczące wprowadzenia 50-proc. stawki podatku PIT, koła gospodarcze wracają do koncepcji podatku liniowego. Rozwiązania takie popiera podobno pałac prezydencki i bank centralny.
Organizacje przedsiębiorców coraz śmielej wracają do koncepcji liniowego podatku od dochodów osobistych, zakładającego wprowadzenie jednej stawki podatkowej dla wszystkich obywateli i likwidację ulg. W opinii pracodawców takie rozwiązanie byłoby słuszne.
— Wprowadzenie podatku liniowego na poziomie kilkunastu procent, przy jednoczesnym zniesieniu wszelkich ulg i odliczeń, byłoby czytelne i jasne — mówi w wywiadzie dla „PB” Jan Kulczyk, wiceprezes Polskiej Rady Biznesu.
— Jesteśmy zwolennikami podatku proporcjonalnego. Nasze analizy wskazują, że stawka 20-proc. dałaby budżetowi większe dochody niż obecnie obowiązujący system — dodaje Marek Goliszewski, prezes Business Centre Club.
Także większość ekonomistów jest zwolennikami wprowadzenia jednolitego progu podatkowego dla wszystkich obywateli. Ich zdaniem, uprości to system podatkowy oraz zmniejszy szarą strefę.
— Podatek liniowy nie ma wad. Za to jest prosty, skuteczny, tani w poborze i sprawiedliwy — uważa Robert Gwiazdowski z Centrum im. A. Smitha.
Grono popierających podatek liniowy zwarło szeregi. Przedsiębiorcy z PRB i BCC zapewniają poparcie dla tego pomysłu, prowadzą nawet prace analityczne z tym związane. Z drugiej strony liczą na przychylność pałacu prezydenckiego i Narodowego Banku Polskiego.
— Powinniśmy w pierwszych miesiącach przyszłego roku zaproponować daleko idące zmiany w budżecie. One będą dotyczyć podatków, ale w moim przekonaniu, nie powinny dotyczyć podwyższania podatków — powiedział w środę prezydent Aleksander Kwaśniewski.
Szefowa jego kancelarii Jolanta Szymanek-Deresz potwierdza zainteresowanie, jakim w kancelarii prezydenta cieszy się temat podatkowy. Nie zdradza jednak szczegółów.
— Prezydent powiedział już wszystko na temat podatków. Na razie nie należy oczekiwać z jego strony dalszych kroków — powiedziała nam wczoraj.
Także NBP pozytywnie ocenia pomysł obniżania podatków.
— Podnoszenie obciążeń fiskalnych jest koszmarnym pomysłem. Prezydent Putin wskazał właściwą drogę — powiedział nam anonimowo po posiedzeniu RPP jeden z członków rady.
Rozwiązanie jest korzystne dla bogatych i dla biednych
Twórcy koncepcji podatku liniowego podkreślają jego zalety: jasność kryteriów, brak możliwości nadużyć i niskie koszty egzekucji. Jego przeciwnicy twierdzą, że — wbrew pozorom — idea podatku liniowego przeczy zasadom sprawiedliwości społecznej.
Z ideowego punktu widzenia to właśnie kwestia społecznej równości opodatkowanych jest głównym punktem niezgody między zwolennikami i przeciwnikami podatku liniowego tak w Polsce, jak i na świecie. Z ekonomicznego punktu widzenia system, zakładający istnienie jednej stawki podatkowej i brak ulg, jest bardziej efektywny. Potwierdzają to przykłady empiryczne — w Rosji po wprowadzeniu 13-proc. podatku liniowego zamiast skomplikowanego systemu wielu stawek i ulg dochody budżetu wzrosły o 23 proc., zwiększył się także ich udział w PKB.
Nie tylko Rosja postanowiła zmieniać system podatkowy. Wiele krajów Europy Zachodniej, prowadzących politykę wysokich wydatków socjalnych, finansowanych za pomocą wysokich i progresywnych podatków, w ostatnim dziesięcioleciu zostało zmuszonych do odwrotu od tej koncepcji. W Szwecji i Niemczech socjaldemokratyczne rządy obniżyły podatki dochodowe i złagodziły progresję.
Jeszcze bardziej rewolucyjne zmiany zachodzą na wschód od Polski. Jako pierwsza w 1992 r. liniowy PIT o stawce 26 proc. wprowadziła Estonia. To samo uczyniła Łotwa, gdzie stawka PIT wynosi 25 proc. Jeszcze dalej poszła Rosja, wprowadzając w 2000 r. podatek na poziomie 13 proc.
Brak progresji podatkowej na pewno sprzyja bogatym. Ekonomiści twierdzą jednak, że podatek liniowy jest dobry także dla biednych. Przede wszystkim upraszcza rozliczenia z fiskusem. Dotyczy wynagrodzeń ze stosunku pracy i pokrewnych, omija więc gros dochodów najbogatszych. Wreszcie — na przekór populistycznej ideologii — to właśnie bogaci, a nie biedni, najwięcej oszczędzają (a oszczędności są niezbędnym warunkiem finansowania inwestycji, a tym samym wzrostu gospodarczego), inwestują, tworzą miejsca pracy.
Paradoksalnie więc, mniej progresji sprzyja pośrednio także biednym, wspomagając wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy. Daje też szansę na wyższe dochody budżetu nie tylko przez większe tempo wzrostu gospodarczego, ale również dzięki zmniejszenie pokusy ucieczki w szarą strefę. Podatek liniowy wydaje się więc idealny z punktu widzenia gospodarki.
Korzystałem z opracowania Marka Dąbrowskiego pt. „Podatkowy populizm”.