Jak poradzić sobie z gepardem, zarobić na krokodylu i uniknąć spotkania z guźcem? Na te pytania odpowie raport Central and Eastern Europe Development Institute (CEED), ośrodka badawczego założonego w 2010 r. przez Jana Kulczyka. Autorzy opracowania „Afryka-Europa: nowe otwarcie w globalnej rozgrywce ekonomicznej” zbadali 39 krajów Afryki Subsaharyjskiej, które podzielili na trzy grupy: gepardy (najszybszy rozwój, względna stabilność polityczna, poprawa otoczenia biznesowego), krokodyle (przyszłość jest niepewna, ale mogą oferować lukratywne możliwości biznesowe) i guźce (niestabilne, niepewne prognozy rozwoju). Pokazują, jakie modele biznesowe wykorzystują działający w Afryce przedsiębiorcy z państw rozwijających się.



Magia liczb
Eksperci CEED zwracają uwagę, że firmy z Europy Środkowej i Wschodniej nie są aktywne na Czarnym Lądzie, choć mają sporo atutów — brak skojarzeń z kolonializmem, pozytywny lub neutralny wizerunek i większą skłonność do podejmowania ryzyka. Tymczasem przedsiębiorcy, którzy szukają wzrostu, powinni patrzeć właśnie na Afrykę. Z raportu „The Economist” wynika, że w latach 2011-15 Etiopia, Mozambik, Tanzania, Kongo, Ghana, Zambia i Nigeria znajdą się wśród dziesięciu najszybciej rozwijających się gospodarek świata. W tym roku dynamika PKB Afryki jest szacowana na 4,8 proc. Kontynent ma znaczące udziały w zasobach cennych kruszców i surowców. Rynek konsumencki szacowany jest przez McKinseya na 1,4 bln USD. Dziś co siódma osoba na świecie mieszka w Afryce, a za 40 lat liczba mieszkańców kontynentu urośnie z 1 mld do 2,3 mld osób. Ale przedsiębiorcy, którzy znają Afrykę, radzą zachować zimną krew.
— Afryka jest ogromnie zróżnicowana i nie da się jej ocenić lub zmierzyć jednym prostym narzędziem. W niektórych dziedzinach lub krajach może być już za późno na inwestycje, w innych — za wcześnie. Zdecydowanie najlepsze perspektywy mają kraje Afryki Północnej, o ile poradzą sobie z problemami politycznymi. Silne związki i relacje handlowe z Europą są dla nich niebywałą szansą cywilizacyjną. Ale mamy też RPA, której gospodarka rozwija się całkiem przyzwoicie, a rynek jest duży. Są również kraje, takie jak Nigeria, które żyją z surowców. Nie jest to kontynent takich możliwości jak Azja, ale w pewnych dziedzinach bardzo interesujący — ocenia Stanisław Waśko, wiceprezes Grupy Can Pack, która ma fabrykę puszek do napojów w Maroku i zakład zamknięć koronowych w Egipcie, a sprzedaje w większości krajów Afryki. Menedżer przestrzega przed postrzeganiem kontynentu jako rynku taniej siły roboczej.
— W wielu dziedzinach wymagane są wyższe kwalifikacje w związku z technologiami, jakich używa się w nowoczesnej produkcji. Niestety na wielu rynkach Afryki z pozyskaniem wykwalifikowanych pracowników może być duży kłopot, a tania siła robocza bez żadnych kwalifikacji jest bezużyteczna — mówi Stanisław Waśko.
Moda na sawannę
O ile w ubiegłym roku szlagierem były Chiny, w tym jest moda na Afrykę. Od wizyty premiera Tuska w Nigerii polscy przedsiębiorcy ze wszystkich stron słyszą o okazjach czekających na Czarnym Lądzie. Ruszył rządowy portal GoAfrica, informujący o możliwościach w sześciu krajach: Algierii, Nigerii, Kenii, Angoli, Mozambiku i RPA. Owocem rządowego zainteresowania jest raport ośrodka Thinktank, który rekomenduje polskim producentom wejście na ten rynek z produktami dobrej jakości w niskiej cenie lub inwestycje w wydobycie zasobów naturalnych, energetykę, infrastrukturę drogową i telekomunikacyjną.
Potencjał jest ogromny. Choć polski eksport do Afryki wzrósł w 2012 r. o 16,6 proc., to wartość wymiany handlowej jest marginalna — wynosi 2,5 mld EUR. Ponad 70 proc. polskiego eksportu trafia do trzech państw Afryki Północnej (Algierii, Maroka i Egiptu) oraz RPA. Niestety, zaangażowanie władz nie wystarczy do sukcesu. Przypomnijmy, że rok temu rząd uruchomił program GoChina. Po wizycie premiera Wen Jiabao cała Polska żyła nadziejami na chińskie inwestycje i chińskie kontrakty. Co z tego wyszło? Dotychczas nie było żadnego przełomowego projektu z Chin, a polski eksport do Państwa Środka… zmalał.
Promocja regionu
CEED Institute to założony przez Jana Kulczyka w 2010 r. think-tank, którego celem jest promocja osiągnięć i potencjału gospodarczego państw Europy Środkowej i Wschodniej. CEED Institute upowszechnia idee oraz projekty dążące do podniesienia efektywności oraz konkurencyjności regionu. Do przedsięwzięcia dołączyło wielu czołowych przedsiębiorców z tej części kontynentu (np. Zdenek Bakala z Czech) oraz międzynarodowe koncerny, m.in. Bonnier Business, wydawca „Pulsu Biznesu” i bliźniaczych gazet w innych krajach.
4,8 proc. Na tyle szacuje się dynamikę PKB Afryki w 2013 r.
Źródło: African Economic Outlook
700 mln Tyle telefonów komórkowych stanowiących na kontynencie najlepsze narzędzie rozwoju biznesu posiadają Afrykańczycy.
Źródło: Wireless Intelligence
313 mln Tyle, czyli 34 proc. ogółu ludności kontynentu, liczy najszybciej rosnąca klasa średnia świata — Afrykańczycy o średnich dochodach.
Źródło: African Development Bank