„Służba zdrowia, służba zdrowia, ciągle w stanie pogotowia” — śpiewał w barejowskim „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz” Pan Koracz. Słowa jego piosenki są cały czas aktualne. W ubiegłorocznych prognozach dla branży medycznej i farmaceutycznej pisaliśmy o lęku przedsiębiorców przed zmianami w prawie, które ograniczą im możliwość działania i rozwoju. W tym roku jest tak samo — dominuje lęk i niepewność.
— Trwamy w całkowitej niepewności — nie wiemy, jak ostatecznie zostanie uregulowany rynek, wiemy tylko, że będzie to regulacja głęboka — mówi Jan Zając, prezes sieci Ziko Apteka. Aptekarze są w wyjątkowej sytuacji. Pod koniec roku z kopyta ruszyły prace nad poselską nowelizacją prawa farmaceutycznego, która zakłada całkowite zamrożenie rynku i umożliwienie otwierania nowych aptek wyłącznie farmaceutom. Dla sieci, których wspólnikami są prywatni przedsiębiorcy, oznacza to kres możliwości rozwoju. Zmiany popiera Naczelna Izba Aptekarska, która uważa, że dzięki temu klienci będą lepiej obsługiwani, a apteki, zamiast koncentrować się na wypracowywaniu zysku, zaczną znów pełnić ważną funkcję społeczną i skupiać się przede wszystkim na zdrowiu pacjenta.
— To, jaki kształt przyjmie ustawa, zdecyduje o działalności całego rynku. Wciąż nie jest jasne, jaki stosunek do jej zapisów ma resort zdrowia i co tak naprawdę się wydarzy. Możliwe jest na przykład znaczne ograniczenie sprzedaży suplementów diety, co uderzy też w rentowność małych aptek, prowadzonych przez farmaceutów — mówi Jan Zając.
To, co może wydarzyć się w aptekach, w 2016 r. wydarzyło się już w szpitalach, gdzie prywatna i komercyjna działalność jest sekowana. Po nowelizacji ustawy o działalności leczniczej samorządy, uczelnie medyczne czy inne podmioty publiczne nie mogą już zbywać udziałów w szpitalach, jeśli pozbawiałoby to je pakietu kontrolnego, a przekształcone już spółki szpitalne zyski mają przeznaczać na działalność leczniczą. W tym roku w życie ma wejść m.in. ustawa o tzw. sieci szpitali, zmieniająca zasady finansowania działalności przez Narodowy Fundusz Zdrowia na ryczałtowe i długoterminowe dla tych placówek, które zostaną włączone do sieci. Do rewolucyjnych zmian może dojść też w ratownictwie medycznym, gdzie jedna trzecia rynku jest w prywatnych rękach. Zgodnie z projektem o publiczne finansowanie będą mogły się starać tylko publiczne zakłady opieki zdrowotnej i spółki, w których większościowym udziałowcem jest skarb państwa.