Błędy ułatwiły manipulację
Niejasne kryteria oceny ofert uniemożliwiły unieważnienie przetargu
ZA DUŻE RÓŻNICE: Nie musieliśmy w tym przetargu być zwycięzcą. Ale mieliśmy prawo domagać się, by nasz potencjał techniczny oceniono prawidłowo. Firmy, które wystartowały w tym przetargu są na tyle dobre i znane, że w ich ocenie mogły być jedynie minimalne różnice — przekonuje TomaszMichalski, prezes Energopol-Trade. fot. ARC
Politechnika Opolska po raz drugi niewłaściwie przeprowadziła ocenę ofert złożonych w przetargu na budowę sal wykładowych spinających Domy Studenta. Tym razem jednak zespół arbitrów ukarał swoim werdyktem wnoszącą odwołanie od wyników przetargu spółkę Energopol-Trade.
O przetargu ogłoszonym przez Politechnikę Opolską na budowę sal wykładowych pisaliśmy 6 kwietnia. Przetarg wygrało Opolskie Przedsiębiorstwo Budownictwa Przemysłowego Nr 1 Jedynka, które zaoferowało najniższą cenę — 16,78 mln zł (kosztorys inwestorski przewidywał około 21 mln zł). W punktacji ceny na drugim miejscu uplasowała się spółka Energopol-Trade (17 mln zł). W ocenie kryteriów ekonomicznych firma nadrobiła straty, o zwycięstwie w przetargu zadecydować miały kryteria oceny technicznej. I tu na 160 możliwych punktów Energopol-Trade otrzymał 95,9 i uplasował się dopiero na czwartej pozycji.
— Ta ocena krzywdzi naszą firmę, dlatego złożyłem protest. Zamawiający protest odrzucił. Sprawa trafiła do arbitrażu. Arbitrzy uwzględnili odwołanie i nakazali zamawiającemu powtórzenie oceny ofert. Zamawiający dokonał jej bowiem na podstawie dokumentu roboczego, który nie był znany oferentom, czym naruszył przepisy — przypomina Tomasz Michalski, prezes Energopol-Trade.
Przy ponownej ocenie potencjału technicznego firm, komisja przetargowa podwyższyła noty (i to znacznie) wszystkim startującym w przetargu firmom, oprócz odwołującej się spółki.
Odwołujący upokorzony
W ponownej ocenie wyposażenia technicznego komisja przetargowa zmniejszyła punktację spółki Energopol-Trade o 0,75 punktu. Prezes firmy uznał tę ocenę za celowe dyskryminowanie spółki i złożył protest, w którym domagał się między innymi przedstawienia metody, jaką zastosował zamawiający przydzielając punkty za ocenę techniczną. Zamawiający protest odrzucił. Uznał bowiem, że oceny dokonano zgodnie ze specyfikacją istotnych warunków zamówienia, której zamawiający nie oprotestował.
Arbitrzy musieli dokonać porównania punktacji firmy, która przetarg wygrała ze spółką wnoszącą odwołanie. Obecni na rozprawie przedstawiciele zamawiającego nie ułatwili arbitrom sprawy, gdyż nie przygotowali dokumentacji umożliwiającej zapoznanie się, za co i ile punktów przyznawała komisja przetargowa. Na rozprawie wyszukiwano więc z różnych dokumentów informacji, jakie zaplecze techniczne przedstawiła zwycięska firma, a jakie przegrana. Przedstawiciele zamawiającego tak gmatwali sprawę, że po pewnym czasie nikt nie wiedział, dlaczego, jeśli do wykonania zadania potrzebne były dwie koparki, punkty dodatkowe otrzymuje firma, która wykazała, że ma ich osiem.
Problem polegał na tym, że oferent miał wykazać sprzęt niezbędny do wykonania zadania. Energopol-Trade wykazał sprzęt niezbędny. Inne firmy przedstawiały po prostu listy wyposażenia. Warunkiem dopuszczenia do przetargu było posiadanie niezbędnego sprzętu. Logika wskazuje więc na to, że każda dopuszczona do przetargu firma, która przedstawiła listę niezbędnego sprzętu powinna otrzymać jednakową liczbę punktów. Tymczasem komisja wymyśliła, iż ta firma, która przedstawiła najwięcej sprzętu otrzymuje maksymalną liczbę punktów, a pozostałe odpowiednio mniej. Firma Energopol-Trade miała więc prawo czuć się pokrzywdzona.
Szkodliwi kooperanci
Druga część oceny technicznej dotyczyła podwykonawców. Zamawiający przyjął, że im ich mniej, tym wyższa ocena. Zwycięska firma przedstawiła 2 podwykonawców, przegrana — 4.
— Próbowałem udowodnić, iż zakres robót obejmował prace techniczne, do których należało zatrudnić specjalistów z branży komputerowej, elektrycznej itd. To, co przyjęto jako najlepsze rozwiązanie, jest fikcją — twierdzi Tomasz Michalski.
Przedstawiciele zamawiającego nie byli w stanie przedstawić kontrargumentów. Przewodniczący zespołu arbitrów upomniał zamawiających za niewłaściwe przygotowanie do rozprawy arbitrażowej. Wszystko wskazywało na to, że przetarg powinien być powtórzony, ale odwołujący domagał się jedynie ponownej oceny ofert.
Zaskakujący wyrok
Odwołanie należało oddalić, napisano w uzasadnieniu wyroku, ponieważ w świetle zebranego materiału dowodowego nie potwierdziły się w wystarczającym stopniu zarzuty w nim wyrażone. Nie można uznać, że zamawiający dopuścił się wyboru oferty nie najkorzystniejszej przy prowadzeniu powtórnej merytorycznej oceny ofert, z pogwałceniem zasad równości i uczciwej konkurencji.
Autorka jest publicystką tygodnika „Rynek Zamówień Publicznych”