Nie wszyscy deweloperzy decydują się na obniżki. Bo oni też przepłacili — za grunty.
Jeszcze nie tak dawno uważano, że ceny mieszkań spadną dopiero w latach 2011-12. Rynek szybko zweryfikował te prognozy. Sprzedaż nieruchomości praktycznie stanęła, a deweloperzy zaczęli powoli obniżać ceny. Niestety, niewiele to dało. Gotowe mieszkania wciąż czekają na kupujących, których jest jak na lekarstwo.
W trosce o wiarygodność
W najlepszej sytuacji są klienci, którzy mogą przebierać w ofertach z rynku pierwotnego i wtórnego, oraz negocjować ceny. Większość z nich czeka jednak na dalsze spadki cen. Czy słusznie? Zdaniem ekspertów w przypadku niektórych nieruchomości taka taktyka może się okazać błędna. Ceny spadną, ale nie wszędzie i nie we wszystkich sektorach rynku. Na przykład nie ma co liczyć na duże opusty w ekskluzywnym segmencie i w najlepszych lokalizacjach.
— Deweloper, który wprowadza duże obniżki w prestiżowej inwestycji, wygląda niewiarygodnie. Klienci szukający lokali w tym sektorze mogą nabrać podejrzeń, że kondycja finansowa jego firmy nie jest najlepsza — uważa Marcin Jańczuk, rzecznik prasowy agencji Metrohouse.
Duże spadki cen nie obejmą również inwestycji na drogich działkach.
— Deweloperom, którzy kupili zbyt drogie grunty, bardziej się opłaci wstrzymanie przedsięwzięcia, niż sprzedawanie mieszkań poniżej poniesionych kosztów — ocenia ekspert.
Blisko granicy
Z badań spółki Nowy Adres wynika, że zaledwie 10 proc. mieszkańców Warszawy akceptuje obecne ceny mieszkań. Średnia cena do zaakceptowania w dużych miastach Polski wynosi 6,5 tys. zł za mkw. Tylko co piąty ewentualny nabywca może zapłacić więcej.
Dla stołecznych deweloperów ważną wskazówką powinno być to, że aż 28 proc. dostępnych lokali oferowanych jest za około 10 tys. zł za mkw., czyli w cenie nie do przyjęcia dla klientów. Spadki cen są nieuchronne, jednak ich skali nikt nie potrafi przewidzieć.
— Obniżki mogą stać się bodźcem do ożywienia rynku, bo większość cen mieszkań oderwała się od rzeczywistości. Korekta będzie naturalnym katalizatorem oczyszczającym rynek z ofert odzwierciedlających wyolbrzymione żądania sprzedających — ocenia Marcin Jańczuk.
Pomału zbliżamy się do granicy obniżek, poniżej której ceny już nie spadną.
— Z naszych badań wynika, że co 12. respondent liczy na mieszkanie w cenie do 5 tys. zł za mkw. Po analizie wszystkich ogłoszeń z Warszawy znaleźliśmy zaledwie dwa takie mieszkania — podkreśla Katarzyna Cyprynowska, prezes Nowego Adresu.
Zdaniem eksperta firmy Metrohouse lokale w tej cenie można dziś znaleźć m.in. na warszawskim Targówku.
— To mieszkania do generalnego remontu, w blokach z wielkiej płyty, więc nie nadzwyczajne okazje. O kupnie nowego mieszkania w tej cenie raczej nie ma co marzyć — sumuje Marcin Jańczuk.
W stosunku do połowy 2008 r. obecnie ceny mieszkań są niższe średnio o kilkanaście, a w niektórych wypadkach — nawet ponad 20 proc. Ale deweloperzy niechętnie się do tego przyznają. Jedną z niewielu firm, która publicznie poinformowała o obniżkach, była Orco Property Group: ceny w jej inwestycjach spadły średnio o pięć procent. Nieoficjalnie wiadomo, że podobne opusty zaproponował Dom Development. Wrocławski deweloper Gant Development pod hasłem: "Podaj cenę za mieszkanie" zachęcał zaś przyszłych klientów, by proponowali ceny za poszczególne lokale. W rezultacie w trzech ostatnich miesiącach 2008 r. sprzedał 210 mieszkań. Największe obniżki przypadły na grudzień 2008 r. Z danych firmy redNet Consulting wynika, że w miesiąc średnia cena mieszkania w największych polskich aglomeracjach spadła o 5,3 procent.