Blisko powietrznej czerwonej linii

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2022-04-28 20:00

Rok 2022 miał być dla branży lotniczej okresem pocovidowego renesansu. Gdzieś w świecie może tak, ale nie w Polsce.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Panel XIV EKG zatytułowany „Lotnictwo przyszłości” zdecydowanie różnił się od innych w tej branży na polskich forach i kongresach, podczas których od kilku lat nastąpiło urzędowe stopienie przyszłości z Centralnym Portem Komunikacyjnym. Tym razem charakterystycznym zjawiskiem była nieobecność w Katowicach reprezentacji rządowej – czyli resortu infrastruktury, spółki CPK, PLL LOT, Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) etc. Bardzo ważny był też zapis chwili – debatowano w cieniu płacowego konfliktu PAŻP z kontrolerami ruchu lotniczego, ale jeszcze bez znajomości rozporządzenia Rady Ministrów, którego celem stało się ratowanie przede wszystkim LOT-u.

Michał Kaczmarzyk, szef polskich struktur linii Ryanair, z goryczą podkreślił, że dla jego firmy nie byłoby żadnym rozwiązaniem odwoływanie lotów czy też przenoszenie połączeń z Modlina na inne lotniska. Niskokosztowy potentat nie chciałby takiego „prezentu” od polskiego państwa. Podobnie rozgoryczony sytuacją był Andrzej Kobielski, dyrektor handlowy linii Enter Air, specjalizujących się w czarterach turystycznych. Jego firmie raczej trudno byłoby sądzić się z polskim państwem, ale zwrócił uwagę na absurdalność sytuacji – pozabudżetowa PAŻP jest przecież ważną agendą państwową.

Pełna napięcia dyskusja w sprawie możliwego ograniczenia ruchu na polskim niebie koncentrowała się przede wszystkim na losach pasażerów. Tomasz Buraś, prezes DHL Express Polska, upomniał się o interesy przewoźników towarów. Cargo płynie dwoma strumieniami – odrębnymi samolotami towarowymi oraz w lukach maszyn pasażerskich. Wielka firma w razie niemożności korzystania z transportu powietrznego, np. do Warszawy, przewoziłaby przesyłki na kołach, czyli o dzień czy dwa dłużej.

SKĄD PIENIĄDZE
SKĄD PIENIĄDZE
Były minister i doświadczony poseł Jerzy Polaczek przedstawił w czarnych barwach kondycję finansową PAŻP, która jest agendą państwową, ale pozabudżetową, na całkowicie własnym rozrachunku.
Jacenty Dedek

Na ciekawy element zwróciła uwagę Olga Palec-Furga z logistycznej spółki R-BAG Poland. Konflikt w PAŻP potwierdził, że regionalizacja zdecydowanie wygrywa z centralizacją – zakłócenia przewozów pasażerskich i cargo byłyby w portach regionalnych znacznie mniejsze niż w obszarze Warszawy. Podobnie wypowiedział się Artur Tomasik, prezes Związku Regionalnych Portów Lotniczych i szef Katowic Pyrzowic. Zwrócił uwagę na kontekst graniczny – teoretycznie można byłoby sobie wyobrażać przejęcie przynajmniej kontroli zbliżania do niektórych lotnisk przez unijnych sąsiadów, konkretnie Niemcy i Czechy. Z drugiej jednak strony bliskość regionalnych portów w tych państwach mogłaby spowodować wysysanie polskich pasażerów.

Andrzej Kobielski odniósł się do problemu, czy w razie przedłużania się konfliktu możliwe byłoby przenoszenie turystycznych czarterów na inne lotniska. Teoretycznie w dłuższym horyzoncie czasowym tak, ale wiązałoby się to z kosztownymi dla biur podróży rezygnacjami części klientów. Zwrócił też uwagę, że w związku z napaścią Rosji na Ukrainę i zamknięciem tamtejszych przestrzeni powietrznych loty równoleżnikowe nad Polską wygasły, ale południkowe, np. ze Skandynawii na południe Europy, akurat mocno wzrosły

Poseł Jerzy Polaczek, były minister transportu, w Sejmie nieprzerwanie zajmujący się tą tematyką, był jedynym reprezentantem władzy, który pojawił się na panelu EKG. Zwrócił uwagę na niedopuszczalność brania jako zakładników milionów pasażerów, bo taka była istota konfliktu. Radykalnie pogorszył on krytyczną sytuację finansową PAŻP, która już w okresie spowolnienia pandemicznego znalazła się w ogromnych kłopotach i musiała posiłkować się kredytami dla utrzymania płynności. Agencja ustawowo jest państwową osobą prawną, ale skarb państwa nie odpowiada za jej zobowiązania i na odwrót. PAŻP pokrywa koszty prowadzenia działalności z własnych przychodów, czyli praktycznie z opłat wnoszonych przez linie lotnicze za jej usługi. Poseł stwierdził, że nie widzi możliwości pokrycia deficytu PAŻP z budżetu, czyli przejęcia bardzo dobrze opłacanej grupy zawodowej kontrolerów na garnuszek państwa. Przy okazji przypomniał, że przyszłe usytuowanie PAŻP jest integralną częścią projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego. Konkluzją jego wystąpienia było uświadomienie wszystkim, że konflikt zbliżył polską branżę lotniczą do czerwonej linii, której przekroczenie rozpoczęłoby jej upadek. Nieuchronna wydaje się nowelizacja ustawy o PAŻP, aby stała się ona faktycznie służbą publiczną, z przywilejami, ale także wszystkimi ograniczeniami obowiązującymi funkcjonariuszy państwa.

Już po zakończeniu XIV EKG widmo sparaliżowania od 1 maja przewozów lotniczych w Polsce zniknęło, ale tylko tymczasowo. Zawarte zostało porozumienie o powrocie kontrolerów do pracy na dwa miesiące. W tym czasie mają zostać wypracowane rozwiązania docelowe. Dopiero po ich trwałym zaakceptowaniu przez wszystkie strony znowu będzie miało sens merytoryczne debatowanie o lotnictwie przyszłości.