Bóg zapłać. Kartą

Eugeniusz TwarógEugeniusz Twaróg
opublikowano: 2012-03-20 11:15

Zamiast z tacą ksiądz niedługo przejdzie po kościele z czytnikiem do kart zbliżeniowych. Ale nie w Polsce. Polscy wierni wierni są gotówce. Co innego Szwedzi.

Johan Tyrberg, proboszcz parafii Carla Gustawa w Karlshamn wystawił w kościele zamiast skarbonki… czytnik do kart. Dla wygody wiernych, którzy coraz rzadziej noszą przy sobie gotówkę. Szwecja ma szansę stać się pierwszym w Europie krajem, gdzie gotówka może nie zostanie wyeliminowana, ale obieg fizycznego pieniądza zostanie mocno ograniczony. „In Sweden, cash is the king no more” – napisała w tym tygodniu Associated Press. Bank for International Settlements oblicza, że banknoty i monety stanowią tylko 3 proc. szwedzkiej gospodarki, podczas gdy średnia dla strefy euro wynosi 9 proc., a w USA – 7 proc.

Szwedzi korzystają z kart, bo uważają, że tak jest wygodniej i bezpieczniej. Mniejsza ilość gotówki w obiegu obniża liczbę napadów rabunkowych na zwykłych ludzi, transporty z pieniędzmi oraz włamań do banków. W 2008 r. rabusie 110 razy próbowali się dobrać do bankowych sejfów. W 2011 r. było 11 takich przypadków – najmniej od kiedy prowadzone są te statystyki.

Fot.
Fot. "PB"


W Polsce trend jest odwrotny. W 2010 r. (nowszych danych nie znalazłem) policja odnotowała 192 napady na banki, dwa razy więcej niż rok wcześniej i prawie trzy razy więcej niż w 2008 r.


Zostawmy jednak bandytów policji, bo ilość gotówki w obiegu nie jest chyba głównym powodem, skłaniającym do założenia kominiarki przed wejściem do bankowej placówki. Rzecz w tym, że Polska nie promuje płatności bezgotówkowych. Czego by nie mówić o Visie i Mastercardzie, właściwie to one biorą na siebie główny ciężar edukowania społeczeństwa w zakresie używania kart płatniczych.

Hipermarkety, którym przecież też powinno zależeć na upowszechnianiu płatności bezgotówkowych robią bardzo mało, bardzo mało żeby przekonać do nich klientów.
Niewiele, albo prawie nic nie robi w tym względzie państwo. Co prawda NBP od lat przygotowuje kolejne wersje strategii na rzecz obrotu bezgotówkowego, jednak w praktyce efekty są niewielkie. Poprzednią wersję dokumentu trzeba już teraz znowelizować, ponieważ zapisane w nim niektóre założenia nie zostały osiągnięte.


Niczym nie może pochwalić się rząd w tym zakresie. A przecież wystarczyłoby naprawdę niewiele, żeby Polacy częściej używali kart, np. przymusić administrację publiczną, by pozamykała okienka kasowe, gdzie co miesiąc wypłacana w gotówce jest pensja. To samo dotyczy wszelkiego rodzaju płatności socjalnych. Zamiast w gotowiźnie, beneficjent mógłby dostać kartę przedpłaconą, na rachunek której dostawałby należność.


I wreszcie najważniejsza sprawa: szara strefa. To właśnie ze względu na nieujawnione, nieewidencjonowane dochody wielu Polaków nie ma rachunku bankowego. Wolą płacić gotówką. We Włoszech jednym z pierwszych posunięć premiera Mario Dragiego było wprowadzenie ograniczeń kwotowych dla transakcji gotówkowych do 1 tys. euro. Wcześniej było 2,3 tys. EUR.


U nas rejestracji podlegają płatności powyżej 15 tys. euro. Takie wymogi nakładają przepisy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy. Szarej strefy raczej nie ograniczą.