Boruta-Zachem oddala się od GPW

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2015-03-03 00:00

Przetasowania w akcjonariacie potęgują wątpliwości inwestorów. Zarząd spółki nie pomaga ich rozwiać, a Altus TFI milczy.

Wciąż nie jest znany termin WZA, na którym do rady nadzorczej Boruty-Zachem dołączy przedstawiciel Altus TFI. Piotr Osiecki, prezes towarzystwa, twierdził w lutym 2015 r., że WZA z takim punktem porządku obrad odbędzie się w marcu. By było to możliwe, musi być zwołane najpóźniej w czwartek 5 marca. Altus TFI pojawił się w Borucie we wrześniu 2014 r.

Stworzony dla konkretnego inwestora FIZ odkupił od cypryjskiej Midorany Investments 5 proc. akcji firmy. W Midoranie pozostało 79,2 proc., ale FIZ uzyskał prawo powoływania członka rady nadzorczej i obejmowania nowych akcji do końca 2015 r. (łączne zaangażowanie miało nie przekroczyć 35 mln zł).

Zaplanowane na grudzień powołanie przedstawicielki Altus TFI do rady nadzorczej nie doszło do skutku, gdyż na NWZA nie przybył przedstawiciel Midorany i zabrakło kworum. W styczniu 2015 r. FIZ zszedł w akcjonariacie do 4,99 proc. Piotr Osiecki tłumaczył to taktyką i zapewniał, że nie ma żadnego konfliktu z głównym akcjonariuszem. Obecnie nie chce o Borucie rozmawiać.

Dla biznesu Boruty kluczowa jest budowa linii do produkcji biosurfaktantów. Ma być gotowa do końca 2015 r. Wartość inwestycji to 43,2 mln zł, przy czym dofinansowanie z PARP to 19,6 mln zł. Boruta dostała 7,6 mln zł zaliczki, z której zwróciła 241 tys. zł. Miłosz Marczuk, rzecznik PARP, zapewnia, że ze względu na sposób rozliczeń nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Kontrola realizacji projektu przez PARP nastąpi jednak dopiero po tym, jak Boruta wystąpi o następną transzę.

Rajskie spółki

Zgodnie z zapowiedziami NWZA 16 lutego 2015 r. zdecydowało o przenosinach na parkiet główny. Wycena spółki spadła po tym o 18 mln zł. W efekcie najpłynniejszej spółce na małej giełdzie brakuje ponad 3 mln zł kapitalizacji, by myśleć o przeprowadzce. Zarząd Boruty wydał więc już drugi komunikat uspokajający inwestorów, ale unika wyjaśnień związanych z przetasowaniami w akcjonariacie.

Tymczasem na NWZA Midorana głosowała akcjami Boruty, których już nie miała (prawo na to pozwala). W sześciu umowach cywilnoprawnych zmniejszyła swój stan posiadania z 79,2 do 29,3 proc. W akcjonariacie pojawiły się amerykańskie Acoustic Protection Solutions i Pangeatec oraz cypryjskie Tonbo Investments i Zoukuma, mające łącznie 41,7 proc. akcji. Marcin Pawlikowski, wiceprezes Boruty, nie ujawnia, kto za nimi stoi.

— Spółka została poinformowana przez wymienione podmioty jedynie o przekroczeniu progów udziałów. Nie mam możliwości sprawdzenia statusu właścicielskiego — podkreśla Marcin Pawlikowski.

Nie odnosi się też do tego, dlaczego Midorana w ciągu kilku tygodni pozbyła się niemal połowy akcji Boruty. — Z końcem stycznia przestałem być udziałowcem Midorana Investments i od tego czasu nie jestem uprawniony do wypowiadania się w imieniu tego akcjonariusza — zaznacza Marcin Pawlikowski.

Chojność wiceprezesa

Marcin Pawlikowski opuścił Midoranę, darowując komuś połowę udziałów w spółce. Nawet po spadku kursu Boruty i zmniejszeniu stanu posiadania Midorany darowizna ta warta jest 6,6 mln zł.

— Nie mam prawnego obowiązku informowania o odbiorcach darowizny. Decyzję o przekazaniu udziałów podjąłem z powodów osobistych, związanych z moją działalnością biznesową niełączącą się z działaniami dla Boruty- -Zachem — twierdzi Marcin Pawlikowski. © Ⓟ