W strategii na lata 2025-29 Grupa Boryszew, należąca do imperium Romana Karkosika, planuje inwestycje warte prawie 575 mln zł. Celem jest rozwój działalności na rynku polskim i za granicą.
- Przygotowaliśmy strategię w odpowiedzi na zmiany rynkowe związane m.in. z polityką celną USA czy konfliktami zbrojnymi w różnych regionach – mówi Wojciech Kowalczyk, prezes Grupy Boryszew.
Dynamiczny wzrost jest planowany m.in. w segmencie motoryzacyjnym. Giełdowa grupa ma silną pozycję w produkcji przewodów klimatyzacyjnych oraz elementów gumowych do samochodów. W tej dekadzie zamierza ją znacznie wzmocnić.
- Do końca 2029 r. chcemy czterokrotnie zwiększyć produkcję w wytwarzających przewody do transportu cieczy i gazów zakładach w Chinach. Pięciokrotny wzrost planujemy w Brazylii, a w Indiach zakładamy ośmiokrotne zwiększenie produkcji. Te rynki są dla nas atrakcyjne między innymi ze względu na koszty pracy i energii – informuje Wojciech Kowalczyk.
Czas na Chińczyków w Europie
Ze względu na zawirowania celne i zakłócenia w łańcuchach dostaw spowodowane konfliktami zbrojnymi Grupa Boryszew planuje zaopatrywać poszczególne rynki z lokalnych fabryk.
- W Chinach chcemy produkować wyroby do samochodów wytwarzanych na tym rynku. W Indiach i Brazylii też będziemy zaopatrywać lokalnych producentów – zapewnia Wojciech Kowalczyk.
Prezes liczy, że dzięki dobrym relacjom zbudowanym w Państwie Środka Boryszew będzie partnerem chińskich fabryk na Starym Kontynencie. Obecnie Komisja Europejska sceptycznie podchodzi do chińskich inwestorów, zarzucając im korzystanie z rządowego wsparcia. Prezes Boryszewa uważa, że Europa powinna zmienić podejście.
- Przed laty europejskie koncerny motoryzacyjne otwierały fabryki w Chinach, a teraz sytuacja się odwraca. Za trzy, cztery lata w Europie zacznie przybywać zakładów budowanych przez chińskich przedsiębiorców – prognozuje menedżer.
Jego zdaniem Boryszew ma szansę zostać dostawcą węgierskiej fabryki BYD i kolejnych w innych krajach europejskich, w których będą inwestować firmy z Państwa Środka. Grupa już się na to przygotowuje. W obszarze produkcji elementów plastikowych do samochodów planowany jest rozwój zakładów w Czechach i w polskim Ostaszewie.
CZYTAJ TEŻ: Nadciąga fala chińskich inwestycji w motoryzacji
Ryzykowna Ukraina
Grupa nie zamierza natomiast wchodzić na rynek ukraiński.
- Początkowo byliśmy bardzo zainteresowani rozwijaniem tam działalności. Podjęliśmy nawet kilka prób wejścia na Ukrainę, jednak m.in. niski poziom transparentności na rynku sprawił, że nie byliśmy w stanie rozwinąć biznesu w tym regionie. Nie łudzimy się, że to prędko się zmieni. Nie wierzę także w szybkie zakończenie konfliktu zbrojnego, więc na Ukrainę się nie wybieramy – mówi Wojciech Kowalczyk.
Jego zdaniem z powodu niejasnych zasad prowadzenia biznesu nie tylko Grupa Boryszew, ale także inne polskie firmy nie przebiją się w Ukrainie. Apeluje, żeby polskie instytucje finansowe, takie jak Bank Gospodarstwa Krajowego, zamiast wspierać odbudowę Ukrainy przeznaczyły fundusze na rozwój firm z polskiego rynku i skupiły się na ochronie krajowej gospodarki.
- Polskie instytucje finansowe będą wspierać odbudowę Ukrainy z niemieckich materiałów, a nasza branża budowlana ledwie dyszy – podkreśla prezes Grupy Boryszew.
Nie tylko łuski
Ukraina nie, ale stymulowane tamtejszym konfliktem zbrojenia jak najbardziej są w sferze zainteresowań Boryszewa.
- W DNA grupy wpisana jest produkcja metali - aluminium, mosiądzu czy stali - i zamierzamy wykorzystać kompetencje w tym obszarze. Planujemy wejść w produkcję miseczek do łusek niskokalibrowych. Jesienią powinny zostać zamówione dwa zautomatyzowane ciągi technologiczne – informuje Wojciech Kowalczyk, prognozując, że uruchomienie produkcji jest planowane w II połowie przyszłego roku.
W kolejnych latach natomiast Boryszew postawi linię do produkcji łusek mosiężnych używanych w karabinach maszynowych. Koszt inwestycji wyniesie w sumie około 60 mln zł i będzie rozłożony na co najmniej lata.
- Zaczniemy od sprzedaży łusek na polskim rynku, ale państwa regionu także zgłaszają zainteresowanie, więc nie wykluczamy, że nasze wyroby trafią też do krajów ościennych – mówi prezes.
Informuje, że grupa ma też podpisane listy intencyjne z partnerami z innych segmentów rynku obronnego, ale na razie nie ujawnia, o jaką produkcję chodzi.
Oprócz produkcji zbrojeniowej Boryszew zamierza inwestować w wyroby dla energetyki.
- W NPA Skawina, zakładzie zlokalizowanym na obszarze Krakowskiego Parku Technologicznego, mamy dwie linie do produkcji przewodów napowietrznych wykorzystywanych do modernizacji sieci przesyłowych. Popyt na nie jest tak duży, że mamy zarezerwowane moce produkcyjne na najbliższych osiem lat. Jeżeli nawiążemy partnerstwo z niemieckim operatorem sieci, postawimy trzecią linię produkcyjną – mówi Wojciech Kowalczyk.
Grupa planuje także rozwijać produkcję przewodów napowietrznych z rdzeniem kompozytowym. Twierdzi, że ich wykorzystaniem do modernizacji linii jest zainteresowany polski operator, czyli PSE.
Rentowne odpady
Ważnym filarem działalności giełdowej grupy jest także biznes odpadowy, który ma się mocno rozwinąć.
- Czekamy na uprawomocnienie pozwolenia na budowę instalacji przetwarzania odpadów komunalnych w Toruniu. Mamy podpisane listy intencyjne z miastem, które zapewni nam 24 tys. ton odpadów nienadających się do recyklingu. Będziemy przetwarzać je na ciepło i energię dla mieszkańców. Na tę inwestycję otrzymaliśmy 64 mln zł dotacji i podobnej wartości pożyczkę z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Naszym wkładem w inwestycję jest m.in. działka na terenie Parku Przemysłowego Elana – informuje Wojciech Kowalczyk.
Boryszew zamierza także rozwijać segment zagospodarowania odpadów niebezpiecznych.
- W tym roku powinniśmy uzyskać zgody środowiskowe na budowę II linii przetwarzania odpadów w ZUO w Koninie. Wartość inwestycji przekroczy 100 mln zł. Inwestujemy w nowe linie m.in. po to, by mieć możliwość utylizacji własnych odpadów przemysłowych. To biznes zapewniający rentowność na poziomie 30-40 proc. Nie będziemy musieli także ponosić kosztów związanych z utylizacją odpadów przemysłowych przez podmioty zewnętrzne – mówi Wojciech Kowalczyk.
W grupie działa także spółka Baterpol, zajmująca się utylizacją zużytych akumulatorów samochodowych. Ten segment działalności Boryszewa musi jednak poczekać na swoje pięć minut.
- W strategii nie przewidujemy inwestycji w Baterpolu, ale w długim okresie planujemy rozwój tej spółki. Analizujemy rynek baterii litowo-jonowych oraz ogniw fotowoltaicznych. Na razie niewiele tego typu produktów trafia do utylizacji, ale zakładamy, że zapotrzebowanie na ich recykling będzie wzrastać. Decyzje o rozwoju na tym rynku powinny zostać podjęte w perspektywie dwóch, trzech lat – wyjaśnia Wojciech Kowalczyk.
Akcje i nieruchomości na sprzedaż
Jak grupa zamierza sfinansować duże inwestycje?
- W rozwoju produkcji specjalnej będziemy się posiłkować finansowaniem dłużnym. W strategii przewidujemy obniżenie stosunku długu do EBITDA poniżej 1 w 2029 r., a 50 proc. zysku będziemy przeznaczać na dywidendę. Oprócz finansowania dłużnego i kapitału własnego mamy także inne źródła finansowania. Nie przewidujemy emisji giełdowej, ale mamy ponad 34 mln zł akcji własnych, które możemy sprzedać, jeśli okoliczności będą sprzyjające. Na razie jednak nie jesteśmy zmuszeni do sprzedaży, mamy wiele źródeł pozyskania funduszy – twierdzi Wojciech Kowalczyk.
Przypomina, że grupa szuka kupców na niektóre nieruchomości, np. w Walcowni Rur Andrzej czy firmie Rurexpol. Dzięki ich sprzedaży może uzyskać około 150 mln zł m.in. na inwestycje.
Tyle wyniosły ubiegłoroczne przychody Grupy Boryszew. 61 proc. pochodzi z działalności zagranicznej, a 39 proc. z rynku polskiego.