- Nie chodzi nam o pieniądze, choć gdyby to były USA, bylibyśmy bogaci. Chcemy zwrócić uwagę na problem mobbingu w firmach i położyć kres działaniom mobbingowym w BOŚ Banku. Przez biuro komunikacji w ciągu pięciu lat przewinęło się 27 osób, niektóre przypłaciły pracę zdrowiem. Bank o tym wiedział i nie robił nic, żeby chronić ludzi. Czy musi dojść do samobójstwa pracownika, żeby wreszcie ktoś poważnie podszedł do tematu? – tak byli i obecni pracownicy Biura Komunikacji i Relacji Inwestorskich (BKR) BOŚ Banku tłumaczą, dlaczego po latach beznadziejnej walki w lutym zdecydowali się pozwać pracodawcę o tolerowanie mobbingu.
Ich decyzję poprzedziło powołanie przez bank komisji antymobbingowej, o co wnioskowali w październiku 2023 r. w związku ze sposobem traktowania zespołu przez dyrektorkę i menedżerkę BKR. Pisma trafiły do zarządu, który zgodnie z wewnętrznym regulaminem musi reagować w takich sytuacjach. Komisja powstawała przez miesiąc. Zaczęła pracę w październiku, zakończyła w połowie lutego. Kilka tygodni temu powstał protokół końcowy, zawierający ustalenia, wnioski i rekomendacje dla zarządu.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że główny zarzut upadł. Komisja nie stwierdziła mobbingu w BKR, stwierdziła natomiast liczne przypadki nieprawidłowości w sposobie funkcjonowania biura. Nie pierwszy raz skargi pracowników na dyrektorkę kończą się taką właśnie konkluzją. Historia zarzutów o mobbing ma już kilka lat. Finał może nastąpić w sądzie.
Biuro pod prezesem
Biuro Komunikacji i Relacji Inwestorskich jest ważną komórką banku ze względu na szeroki zakres kompetencji i realizowanych zadań. Pracownicy odpowiadają za komunikację wewnętrzną i zewnętrzną, czyli m.in.: relacje z dziennikarzami, aktywność w mediach społecznościowych, organizację konferencji, posiedzeń zarządu i rady nadzorczej, wysyłkę komunikatów i raportów giełdowych. Do tego dochodzi organizacja eventów, współpraca z organizacjami zewnętrznymi i sponsoring.
Biuro jest wysoko w strukturach banku - znajduje się w pionie prezesa i jego szef bezpośrednio mu podlega. Dyrektorka, której pracownicy zarzucają mobbing, objęła zwierzchność nad BKR we wrześniu 2018 r. Wcześniej pracowała m.in. w BGK i PGNiG, gdzie odpowiadała za komunikację, a także w PGE Systemy jako kierownik biura komunikacji oraz jako ekspert w PSE.
- Problemy zaczęły się wkrótce po przyjściu nowej dyrektor do biura – mówi pracownik banku, zastrzegając anonimowość.
Pierwsze sygnały już w 2019 r.
PB rozmawiał z dwiema grupami pracowników BOŚ, które niezależnie od siebie zwróciły się do redakcji z informacją o nieprawidłowościach w biurze komunikacji. Na kilkunastu stronach spisały swoje relacje z pracy w BKR w latach 2018-23, a także historię zgłaszania nieprawidłowości i działań banku.
- Wyraźnym sygnałem, że w biurze dzieje się źle, był wysoki poziom rotacji pracowników. Tylko w 2019 r. odeszło osiem osób. Powodem była atmosfera. Kadry o tym wiedziały, ponieważ w lipcu 2019 r. jeden z pracowników, zwalniając się z banku, jako powód podał mobbing. Nie zostało to jednak odnotowane w dokumentach – opowiada jeden z pracowników.
Zawiadomienie od sygnalisty
W maju 2021 r. anonimowy pracownik, korzystając z procedury whistleblowingu, oficjalnie zwrócił uwagę banku na dużą rotację w biurze i wystąpił o zbadanie przyczyn. Pracownicy obliczyli, że tylko od września 2018 r. do maja 2021 r. przez biuro liczące poza dyrektorką 4-6 pracowników przewinęło się 16 osób. Dwie zostały zwolnione, niektórym nie przedłużono umowy, jedna przeszła na emeryturę, kilka złożyło wypowiedzenia lub przeniosło się do innych departamentów.
- W BKR nigdy nie było stałego składu. Rekrutacja trwała bez przerwy. Jedni odchodzili, na ich miejsce przychodzili nowi i tak w kółko. Jest tak do dziś - relacjonują pracownicy.
Bank powołał specjalną komisję do zbadania sprawy.
- Szefowa mówiła, że zrobiła swojemu przełożonemu - dyrektorowi zarządzającemu i jednocześnie członkowi komisji - awanturę, że to jest sąd kapturowy, a ona jest ofiarą – mówi pracownik.
Pracownicy biura stawali przed komisją i opowiadali o pracy w BKR i panującej tam atmosferze.
- Odnosiliśmy wrażenie, że dyrektorka wie, co zeznawaliśmy na komisji, a przecież zgodnie z wewnętrzną procedurą zeznania powinny być tajne. Na przykład po zgłoszeniu, że w biurze nie są organizowane zebrania zespołu, co skutkuje brakiem przepływu informacji, dyrektorka już następnego dnia zwołała spotkanie i powiedziała, że działa szybko i nas słucha. Jedna osoba, która podpadła szefowej, nie została zaproszona – mówią pracownicy.
Na tym się skończyło, bo komisja nie dopatrzyła się znamion mobbingu w biurze. W każdym razie pracownicy nie otrzymali konkretnej informacji, jakie są ustalenia i czy bank zamierza podjąć jakieś działania.
- Poczuliśmy się zlekceważeni. Cztery miesiące później kolejny pracownik napisał wprost do rady nadzorczej banku, że dyrektorka biura dopuszcza się mobbingu – mówią pracownicy.
Trener dla dyrektorki
Rada odbyła rozmowę z dyrektorką. Pracownicy nie byli wzywani.
- Szefowa przygotowywała się do rozmowy wspólnie z ówczesnym prezesem, któremu BKR podlega i który odpowiadał za procedury antymobbingowe. Mówiła, że idzie na spotkanie z radą z przesłaniem „kochamy wszystkich, przytulamy drzewa” – mówią pracownicy.
Podobnie jak w przypadku działań komisji pracownikom nie została przekazana informacja o ustaleniach rady.
- Z korytarzowych informacji dowiedzieliśmy się, że bank miał zatrudnić coacha dla dyrektorki. W BKR go nie widziano - mówi pracownik.
Wzmianka na temat nieprawidłowości w banku znalazła się natomiast w raporcie ESG za 2021 r. Jest w nim lakoniczna informacja o dwóch zgłoszeniach dotyczących „naruszeń norm i standardów etycznych” oraz o tym, że wdrożono „odpowiednie działania naprawcze”.
- W BKR nie zmieniło się nic. Ludzie nadal odchodzili. Kilka osób trafiło na wielomiesięczne zwolnienia w związku z problemami natury psychicznej. Kadry nadal nie zauważały problemu. Po tym, jak sprawa „zbadania wysokiej rotacji w BKR” zakończyła się totalnym fiaskiem, ludzie bali się składać kolejne zawiadomienia. Mieliśmy wrażenie, że zarząd jest po stronie dyrektorki – mówią pracownicy.
Nowy prezes, nowa dyrektor komunikacji
Sytuacja zmieniła się jesienią 2022 r., kiedy posadę prezesa stracił Wojciech Hann. Delegowany na to stanowisko z rady nadzorczej Emil Ślązak na początku 2023 r. (w lutym został p.o. prezesa) zatrudnił nową dyrektor ds. komunikacji.
BKR przeszło wtedy reorganizację i zostało podzielone na dwie części: biuro komunikacji, które zostało pod prezesem, i jednoosobowe biuro relacji inwestorskich (BRI), które podporządkowano pionowi ryzyka. Szefową BRI została dyrektorka oskarżana o mobbing.
W czerwcu 2023 r. Emil Ślązak złożył rezygnację.
- Po tej zmianie poprzednia dyrektorka bez skrępowania wydawała polecenia zespołowi, którym nie zarządzała i zlecała realizację zadań m.in z zakresu relacji inwestorskich, które po marcowych zmianach nie były w kompetencjach biura komunikacji – mówią pracownicy.
Adekwatne kroki
Kilka tygodni później doszło do ponownej integracji BKR z byłą szefową na czele.
- Wtedy postanowiliśmy działać. Po powrocie dyrektorka bez skrupułów kontynuowała swoje praktyki, groziła zwolnieniami z pracy. W ciągu kilku tygodni jedna z dziewczyn załamała się i trafiła na L4 – mówią pracownicy.
Jesienią 2023 r. oficjalnymi kanałami poszły do banku dwa zawiadomienia o mobbingu ze strony dyrektor biura i jej menedżerki. W lutym, nie znając jeszcze ustaleń komisji, grupa pracowników pozwała BOŚ o tolerowanie mobbingu.
Na początku marca tego roku ponownie doszło do splitu w BKR: biuro komunikacji oddzieliło się od jednoosobowego biura relacji inwestorskich. Szefową tego ostatniego znowu jest była dyrektorka BKR.
Zaproponowaliśmy BOŚ Bankowi spotkanie w sprawie oskarżeń o mobbing, żeby sam bank i osoby, którym pracownicy zarzucają nadużycia, mogli przedstawić swoją wersję i stanowisko. W odpowiedzi otrzymaliśmy mejl potwierdzający informacje o dwóch zgłoszeniach "w trybie procedury antymobbingowej".
"Każde zgłoszenie tego rodzaju traktujemy niezwykle poważnie i niezwłocznie podejmujemy adekwatne kroki w celu ustalenia stanu faktycznego. W obu ww. przypadkach zostały podjęte odpowiednie postępowania wyjaśniające, które nie potwierdziły zachowań noszących znamiona mobbingu" - czytamy w mejlu.
Dokument spisany przez pracowników zawiera cytaty z wypowiedzi przełożonej, niekiedy dosadne, opisy jej zachowań, ale też własne interpretacje, czasem niewolne od emocji. Pokazaliśmy relacje prawnikowi specjalizującemu się w sprawach mobbingowych w jednej z fundacji. Z zastrzeżeniem, że oceny dokonał wyłącznie na podstawie relacji pracowników, nie znając stanowiska drugiej strony, uznał, że jest to materiał wskazujący na mobbing, a nawet zachowania dyskryminujące ze względu na płeć – chodzi tu o sposób traktowania pracownic będących w ciąży lub wychowujących dzieci. Ekspert zastrzegł także, że w przypadku mobbingu to na pracowniku ciąży obowiązek udowodnienia, że takie zachowania faktycznie wystąpiły.