Braki kadrowe w budowlance dotyczą kilkunastu profesji

Marta Maj
opublikowano: 2024-02-11 20:00

Niemal co druga firma zgłaszająca bariery w prowadzeniu działalności skarży się na niedobór wykwalifikowanych pracowników. Jakie są powody deficytów?

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakich fachowców brakuje w sektorze budowlanym
  • jakie są przyczyny deficytów
  • jakie rozwiązania mogą wesprzeć branżę budowlaną
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Według danych GUS w branży budowlanej w Polsce zatrudnionych w 2023 r. było 422,4 tys. osób. Więcej pracowników odnotowano jedynie w przetwórstwie przemysłowym (2,374 mln) i handlu (1,324 mln). Liczba zatrudnionych w sektorze budowlanym mogłaby rosnąć, jednak hamują ją problemy firm ze znalezieniem pracowników. W III kw. 2023 r. w tej branży było 13,2 tys. wolnych etatów.

Jak czytamy w Barometrze zawodów 2024, firmy skarżą się na niedobór m.in. cieśli i stolarzy, dekarzy i blacharzy, operatorów obrabiarek skrawających, elektryków, elektromechaników i elektromonterów oraz kierowców samochodów ciężarowych i ciągników siodłowych. Na placach budów brakuje również monterów instalacji, murarzy i tynkarzy, operatorów i mechaników sprzętu do robót ziemnych, pracowników robót wykończeniowych oraz spawaczy i ślusarzy. Zapotrzebowanie na fachowców było i jest widoczne także na portalach z ogłoszeniami o pracę. Z raportu Grupy Progres wynika, że liczba ofert etatów w branży budowlanej, opublikowanych w ciągu mijającego miesiąca, wahała się od ponad 1 tys. do przeszło 3 tys. - w zależności od analizowanej strony.

Niewystarczające zarobki i specyfika pracy

– Mimo że część dyrektorów firm budowlanych przewiduje ograniczenie zatrudnienia, to nadal ofert pracy będzie sporo. Gorzej z kandydatami, bo o nich – ponownie, jak w latach ubiegłych – może być ciężko. Tym trudniej, gdy weźmiemy pod uwagę specyfikę tej pracy, która wymaga dobrego stanu zdrowia, kondycji i siły fizycznej, co ogranicza pulę osób branych pod uwagę w procesie rekrutacji raczej do jednej płci i określonego wieku, tzn. mężczyzn w wieku produkcyjnym - mówi Natalia Myskova, dyrektor ds. rekrutacji międzynarodowej w Grupie Progres.

Jak wynika z danych GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze budowlanym w 2023 r. wynosiło 7021,89 zł brutto, a to kwota, która obecnie dla wielu kandydatów jest za niska, szczególnie gdy posiadają kwalifikacje wymagane w ogłoszeniu. Najwięcej na budowie mogą zarobić operatorzy koparek i tynkarze – średnio ok. 35 zł netto/h, a najmniej posadzkarze i stolarze – 20-25 zł netto/h. Płace różnią się w zależności od regionu, a rozpiętość wynosi od 19 do 41 zł netto/h.

Migranci jako antidotum na deficyt?

Przed 2022 r. pracę na budowach masowo podejmowały osoby zza wschodniej granicy, które zajmowały większość wolnych etatów i ratowały przed przestojem wiele firm budowlanych.

– Jednak sytuacja diametralnie zmieniła się po wybuchu wojny w Ukrainie, w wyniku której dostępność mężczyzn na polskim rynku znacząco zmniejszyła liczbę kandydatów i w dużym stopniu uniemożliwiała obsadzenie wszystkich wolnych stanowisk w budowlance – dodaje Natalia Myskova.

Tylko w 2022 r. co piąte zezwolenie na pracę wydane cudzoziemcom dotyczyło etatów w sektorze budowlanym – w sumie było ich 71 032 (GUS). Najczęściej podejmowali oni pracę w województwie mazowieckim (19 411), wielkopolskim (7 855), pomorskim (6 189) i łódzkim (5 745). Największą grupę osób, którym przyznawano te dokumenty, stanowili obywatele Ukrainy (19 995 zezwoleń), Turcji (11 730), Uzbekistanu (7 489) i Indii (5 898). Do Polski trafiali też pracownicy z tak odległych krajów jak np. Nepal (1 503 zezwolenia), czy Filipiny (895).

Konferencja “Rynek Nieruchomości Handlowych”. Sprawdź agendę spotkania >>

– Skompletowanie zespołu to spore wyzwanie. Na szczęście coraz więcej firm zaczyna rozumieć, że bez pracowników z innych krajów, a nawet kontynentów ich projekty nie powstaną. Cudzoziemcy – głównie mężczyźni – coraz częściej są rekrutowani do prac budowlanych. Często godzą się na oferowane stawki w zamian za szkolenia podnoszące ich kwalifikacje czy podwyżkę po okresie próbnym. Ich chęć do pracy oraz otwartość na rozwiązania kompromisowe ratuje niejedną polską budowę przed przestojem. Zresztą na coraz większe kompromisy idą też firmy z tego sektora, które obwijają się opóźnień w budowie inwestycji, bo niejednokrotnie oznaczają one dla nich spore straty finansowe - mówi Natalia Myskova.