Brakuje reżyserów spotów reklamowych
Nie inwestuje się w młodą kadrę
APETYCZNY SPOT: Polska ma za to wspaniałych operatorów. Gdy kręcimy spot z żywnością i chcemy, by ładnie wyglądało jej zbliżenie, to do przygotowania reklamy zatrudniamy właśnie rodzimych specjalistów — wyjaśnia Chris Matyszczyk, dyrektor kreatywny Ammirati Puris Lintas. fot. Grzegorz Kawecki
W Polsce brakuje reżyserów reklamowych. Znających się na rzeczy fachowców można policzyć na palcach jednej ręki. Istniejącą lukę agencje zapełniają filmowcami z Zachodu.
Sytuację na polskim rynku reklamowym specjaliści z branży zgodnie określają słowem chora.
— W Polsce nie ma jeszcze reżyserów reklamowych na światowym poziomie. Najlepsze polskie reklamy zostały zrobione przez zachodnich fachowców. Jednak branża reklamowa nie będzie się odpowiednio rozwijała bez dobrej, polskiej kadry — zauważa Chris Matyszczyk, dyrektor kreatywny w Ammirati Puris Lintas.
Piotr Dzięcioł, dyrektor domu produkcyjnego Opus, nie zgadza z tą opinią. Jego zdaniem, w Polsce jest kilku dobrych reżyserów reprezentujących wysoki poziom.
— Niestety, jest ich za mało. Do tego część z nich reklamę traktuje tylko jako dobrze płatną chałturę: mają już za sobą doświadczenia związane z produkcją filmów fabularnych i w tym kierunku pragną się rozwijać —wyjaśnia Piotr Dzięcioł.
Trudno uchwytni
Elżbieta Kopczyńska, dyrektor kreatywny w McCann Communications, twierdzi, że renomowani polscy reżyserzy zwykle mają nawał pracy. Nieraz realizują po kilka reklam na raz, dlatego agencjom trudno jest ich uchwycić.
— W Polsce zapanowały nienormalne relacje. Nie ma konkurencji wśród reżyserów i czasami to agencja musi się do nich dostosowywać, nie — jak to bywa na normalnym rynku — odwrotnie. Czasami układamy harmonogram zajęć „podŐŐ wybranego filmowca, czekając aż będzie wolny — mówi Elżbieta Kopczyńska.
Lukę wypełnił import
Braki na polskim rynku uzupełniają reżyserzy z Zachodu. Niektóre agencje korzystają wyłącznie z ich usług.
— W polskich agencjach pracuje kadra obcokrajowców, która ma kontakty z zachodnimi specjalistami. To naturalne, że im zlecają przygotowywanie spotów reklamowych — tłumaczy Leszek Rybarczyk, szef domu produkcyjnego Odeon.
Zdaniem Piotra Dzięcioła, polski rynek nie jest wcale taki ubogi i dyrektorzy kreatywni w nadmiarze korzystają z sił zagranicznych.
— Istnieje spora grupa młodych, zdolnych polskich reżyserów. Agencje nie chcą ich zatrudniać i nie dają im szansy, by pokazali, co rzeczywiście potrafią — tłumaczy Piotr Dzięcioł.
Przyznaje, że wielokrotnie namawiał i przekonywał dyrektorów kreatywnych, by do produkcji reklam zatrudnili nową twarz.
— Z jednej strony rozumiem, że bezpieczniej jest wynająć znanego reżysera o sławie międzynarodowej. Nie pojmuję jednak, dlaczego mając do wyboru młodego, niedoświadczonego z Zachodu i takiego samego z Polski chętniej zatrudniają tego pierwszego. W ten sposób młoda kadra z naszego kraju nigdy nie rozwinie skrzydeł — wyjaśnia Piotr Dzięcioł.
Tymczasem wina za brak rozwoju kadry reżyserskiej nie wynika tylko ze złej woli agencji.
Klient wymaga
Chętnie zatrudnilibyśmy młode talenty. Jednak wybór reżysera musi zaakceptować nasz klient. Tymczasem on zanim powierzy danej osobie realizacją wielkobudżetowego spotu — chce zobaczyć jej wcześniejszy dorobek. A polscy młodzi reżyserzy często nie mają nawet kasety demo — wyjaśnia Elżbieta Kopczyńska.
Piotr Dzięcioł twierdzi, że na Zachodzie młodym łatwiej jest się wybić. Wspierają ich domy produkcyjne.
— Inwestują w nich dając pieniądze na kręcenie reklamy demo. W ten sposób klient przed zatrudnieniem nieznanej osoby może przynajmniej zobaczyć na co ją stać — wyjaśnia Piotr Dzięcioł.
— Domy powinny, pomyśleć o tworzeniu własnych kadr. Na Zachodzie ich prestiż uzależniony jest od tego, jakich mają reżyserów. W Polsce w dalszym ciągu prawie nie ma filmowców przypisanych do danych firm produkcyjnych — wyjaśnia Chris Matyszczyk.