Rok 2012 będzie dla branży chemicznej trudny, ale silnego tąpnięcia rynku chemia ma uniknąć. Spółki muszą się liczyć ze wzrostem kosztów zakupu gazu — głównego surowca do produkcji. Nie wiadomo, o ile wzrośnie jego cena, bo negocjacje URE z Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem trwają, ale podwyżka na pewno będzie.
— O sprzedaż nawozów jestem spokojny. W pierwszym półroczu 2012 r. powinna się ona kształtować na podobnym poziomie jak w 2011 r. Popyt na nawozy jest. Pewnego spowolnienia oczekujemy w drugiej połowie roku. W naszych prognozach uwzględniamy wzrost ceny gazu — mówi Krzysztof Jałosiński, wiceprezes Grupy Azotowej Tarnów.
W tworzywach gorzej
Jego zdaniem, spółki grupy nie powtórzą wyników z 2011 r.
— Spodziewamy się spowolnienia w segmencie tworzyw — w związku z ograniczeniem popytu ze strony branży budowlanej i motoryzacyjnej. Nie będzie to jednak dramatyczne załamanie — mówi Krzysztof Jałosiński.
Problemy dotkną między innymi segment PCW, wykorzystywanego w budownictwie, m.in. infrastrukturalnym. Branża spodziewa się, że popyt spadnie w związku z ograniczeniem inwestycji rządowych i samorządowych. Rynek polski na tle innych krajów będzie wyglądał nie najgorzej, ale walka o klientów będzie się nasilać, co może doprowadzić do spadku cen PCW. W Polsce jego jedynym producentem jest Anwil należący do Grupy PKN Orlen.
— Marże na chemikalia i petrochemikalia będą spadać także za sprawą wciąż abstrakcyjnie wysokiej ceny ropy — mówi Paweł Burzyński, analityk DM BZ WBK.
Nawozy pomogą
Spółki liczą, że w 2012 r. kołem zamachowym branży będą nawozy. — Miejmy nadzieję, że rolnictwo ominą klęski żywiołowe, np. susza. To mogłoby
zachwiać rynkiem nawozowym — mówi Krzysztof Jarosiński. — W styczniu okaże się, jaką skłonność do zakupu nawozów przejawia rolnictwo. Pierwszy kwartał roku powinien być dobry — mówi Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego. Analitycy rynku mają jednak obawy co do sytuacji na rynku nawozowym. — Obecnie mamy o wiele gorszą globalną sytuację makroekonomiczną, co będzie ciążyć na ogólnym popycie. Rynek zbóż w rekordowym tempie odbudował w 2011 r. zapasy uszczuplone po anomaliach pogodowych z 2010 r., co dodatkowo będzie wywierać presję na spadek cen nawozów. Ponadto konkurencyjność polskich producentów będzie niższa ze względu na ponowny rozjazd cen gazu w Polsce i na Zachodzie. Na rynku może się pojawić więcej nawozów z importu — mówi Paweł Burzyński.
Dadzą radę
Zdaniem Jerzego Majchrzaka, słaby złoty otwiera przed polską chemią nowe perspektywy.
— Mamy dobre produkty, a złoty poprawia ich konkurencyjność. Spółki mogą więc silniej zaistnieć na rynkach, na których mogą konkurować ceną. Stawiam na Niemcy — mówi Jerzy Majchrzak.
Słaby złoty to jednak nie tylko korzyści. Branża musi się liczyć ze wzrostem kosztów zakupu surowców. Czego chemia powinna obawiać się najbardziej?
— Rozpadu strefy euro i podwyżki ceny gazu na poziomie około 20 proc. To byłby duży cios — mówi Jerzy Majchrzak. Jednak zdaniem Pawła Burzyńskiego, producenci nawozów poradzą sobie z podwyżką.
— Droższy gaz firmy zamortyzują, podnosząc ceny nawozów, co de facto już robią. W przypadku Azotów Tarnów duży potencjał redukcji kosztów ma również konsolidacja — mówi Paweł Burzyński. Słaby złoty będzie sprzyjał dużym eksporterom, w tym Ciechowi.
— Ponadto Solvay, największy konkurent Ciechu na rynku sody, stara się podnieść ceny, żeby odrobić marżę utraconą w 2011 r. po wzroście cen gazu — dodaje Paweł Burzyński.
20 proc. Taka skala podwyżki cen gazu mocno dałaby się we znaki firmom chemicznym.