Branża otrząsa się z marazmu

Karolina WysotaKarolina Wysota
opublikowano: 2020-01-01 22:00

Gospodarka prężnie się rozwija, a ubezpieczyciele stoją w miejscu. Najwyższy czas zakasać rękawy

W 2020 r. sektor ubezpieczeniowy będzie kontynuował cyfrową transformację, inwestując w automatyzację procesów sprzedażowych oraz likwidację szkód. To pokłosie nowych regulacji, ale przede wszystkim zmieniających się potrzeb klientów, dla których zaciera się granica między światem online a offline. Firmy będą usilnie pracowały nad poprawą wizerunku, aby zostały zauważone nie tylko przez klientów, ale również przyszłych pracowników, których kompetencje i oczekiwania ewoluują. Metamorfoza od krawaciarza do ekstrawaganckiego gracza nie jest największym zmartwieniem firm ubezpieczeniowych. Od lat pozycja ubezpieczycieli w polskiej gospodarce realnie słabnie.

— I 10 lat temu, i teraz branża zbiera składkę niewiele przekraczającą 60 mld zł rocznie, a w niektórych latach znacznie poniżej. Również zyskowność nie zachwyca — skorygowany wynik netto branży tylko w niektórych latach przekroczył 4 mld zł, przy ostrej konkurencji. Dopiero jednak zestawienie tych danych ze wzrostem PKB o 78 proc. (w latach 2007-18) pokazuje realną lukę rozwojową ubezpieczeń. Jej stopniowe zmniejszanie jest wyzwaniem na rok 2020 i lata kolejne — mówi Adam Uszpolewicz, prezes Avivy.

— Koniunktura przekłada się na grubsze portfele. Wierzę, że ten trend obecny w Polsce od kilku lat zbliży rynek ubezpieczeń życiowych do krajów wysoko rozwiniętych, takich jak Niemcy czy Wielka Brytania, w których stanowią one bardziej znaczący składnik majątku osobistego — dodaje Jarosław Bartkiewicz, prezes Prudentiala.

Ubezpieczyciele liczą na większy apetyt na produkty inwestycyjne bogatych Polaków. Zachęcić ma ich — zdaniem Jarosława Bartkiewicza — leżąca ugorem na kontach gotówka i niskie oprocentowanie lokat. Ponadto branża dalej będzie upraszczać przekaz i ofertę, aby łatwiej dotrzeć do klientów z polisami majątkowymi i życiowymi. Dobrze sprzedają się ubezpieczenia zdrowotne, a będzie jeszcze lepiej.

— Polacy dojrzeli do prywatnych polis zdrowotnych, zarówno grupowych, jak indywidualnych. Ten rynek nadal będzie dynamicznie rósł. Polacy chcą mieć alternatywę dla publicznego systemu zdrowotnego — twierdzi Matthias Baltin, prezes Allianz Polska.

Przychylnym okiem na ubezpieczenia spojrzą zakłady przemysłowe i budowlanka.

— Kilka spektakularnych i medialnych szkód sprawiło, że biznes zdał sobie sprawę z tego, że szkody związane np. z następstwami pożaru i koniecznością poniesienia kosztów wynikających z przerwy w produkcji są równie dotkliwe, jak związane z odtworzeniem spalonego mienia. Te koszty można ubezpieczyć — mówi Agnieszka Żołędziowska-Kulig, wiceprezes AXA.

Pożary równają się podwyżkom ubezpieczeń. Ten trend szczególnie przybiera na sile za granicą i w końcu dotrze do Polski.

— Jeszcze nie wiadomo, w jakim stopniu takie zdarzenia za granicą będą miały wpływ na nasz rynek, ale mogą mieć duży, ponieważ za granicą działają najwięksi reasekuratorzy, z którymi współpracują polscy ubezpieczyciele — uważa Agnieszka Żołędziowska-Kulig. Inflacja nie ominie najpopularniejszego segmentu — komunikacji.

— W 2020 r. wchodzimy ze świadomością, że po raz pierwszy od kilku lat ubezpieczyciele zebrali mniej pieniędzy z OC komunikacyjnego [spadek o 1,3 proc. po III kw. — red.]. Jeszcze wyraźniej, bo o 10 proc., spadł wynik techniczny, natomiast odszkodowania z tytułu OC wzrosły rok do roku o 6 proc. Co to oznacza dla najbliższej przyszłości? Sukcesywny wzrost cen, bo rosnąca wartość odszkodowań nie idzie w parze z drastycznymi obniżkami — twierdzi Bartłomiej Roszkowski, członek zarządu Punkty. Biznes motorowy czeka jeszcze więcej zmian.

— Klienci coraz częściej rezygnują z posiadania własnych samochodów na rzecz np. leasingu konsumenckiego. To będzie wymuszać na ubezpieczycielach konieczność zmiany oferty komunikacyjnej — mówi Matthias Baltin.

Nadal będzie rosła rola internetowych kanałów sprzedaży.

— Zgodnie z raportem firmy McKinsey prawie 50 proc. ubezpieczeń w Europie sprzedaje się przez internetowe porównywarki. Polski rynek również zmierza w tym kierunku — mówi Wojciech Fronckiewicz, prezes firmy KioskPolis.

— Analitycy prognozują, że do 2025 r. ten rodzaj dystrybucji powinien przynieść 1,5 mld zł wobec 600 mln zł składek zebranych na koniec 2018 r. Internetowe multiagencje mają bezpośredni kontakt z klientami, a ten, kto ma relacje z klientem, wygrywa na tak konkurencyjnym rynku — dodaje Bartłomiej Roszkowski z zarządu firmy mfind, właściciela znaku handlowego Punkta.

Właściciele porównywark wieszczą też konsolidację zarówno wśród ubezpieczycieli, jak multiagencji.

— Na koniec dnia wygrywają podmioty z dużym kapitałem — mówi Bartłomiej Roszkowski. — Na nowego właściciela czeka AXA, a liderzy rynku multiagencyjnego zapowiadają kolejne przejęcia. O wejściu do Polski mówi też kilku zagranicznych graczy — zwraca uwagę Wojciech Fronckiewicz.