Pracownicy skierowani na home office nie korzystają z materiałów biurowych, nie drukują umów, dokumentów ani prezentacji. Firmy, które przeniosły działalność do internetu, również zredukowały zapotrzebowanie na papier i artykuły biurowe. Segregatory, notesy, zszywacze, dziurkacze czy pojemniki na dokumenty nie są potrzebne w takich ilościach, jak kiedyś. A mniej drukowanych dokumentów to mniejsze zapotrzebowanie na tonery. W efekcie producenci papieru, artykułów biurowych i firmy zajmujące się administracyjną obsługą biur mają coraz większe kłopoty z wypłacalnością. Zadłużenie podmiotów z tej branży od początku marca ubiegłego roku wzrosło o ponad jedną piątą i wynosi 23,6 mln zł – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów (KRD). Z 29,6 tys. zł do 34,6 tys. zł zwiększyła się ich średnia zaległość wobec kontrahentów.
– Największe problemy z wypłacalnością mają jednoosobowe działalności gospodarcze, które są winne kontrahentom już 12,8 mln zł. Tuż za nimi są spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, zalegające na kwotę 9,6 mln zł. Reszta zadłużenia rozkłada się między spółki akcyjne, spółki jawne i komandytowe – informuje Adam Łącki, prezes KRD.
Najwięcej zaległości mają firmy z Mazowsza, które nie zapłaciły kontrahentom blisko 9,1 mln zł. Dalej jest województwo śląskie z kwotą 3 mln zł zadłużenia oraz Małopolska (2,1 mln zł). Rekordzistą jest warszawska spółka z o.o. świadcząca usługi administracyjne dla biur. Ma ona do oddania aż 2,2 mln zł. Kwota ta rozkłada się na fundusz sekurytyzacyjny, który przejął należności od pierwotnych wierzycieli, i firmę windykacyjną.
Przedsiębiorstwa z branży papierniczo-biurowej są winne 6,6 mln zł funduszom sekurytyzacyjnym i windykatorom. Prawie taką sumę muszą zwrócić bankom, 1,6 mln zł firmom leasingowym, a 1,4 mln zł operatorom komórkowym.