Lockdown się skończył i – jak zapewniają rządzący – drugiego nie będzie. Po miesiącach bezruchu coraz więcej firm zaczyna odrabiać zaległości. Wciąż jednak istnieją obostrzenia dotyczące organizacji imprez sportowych, artystycznych, czy wystawienniczych. Kuleją też gastronomia, hotelarstwo i turystyka. Te branże uważane są wręcz za tonące. Nie muszą się jednak ostatecznie pogrążyć. By tak się nie stało konieczna jest nowa, tym razem sektorowa pomoc – przekonują przedstawiciele branżowych organizacji i takie postulaty przedstawiają rządzącym.
– Potrzebne jest przedłużenie postojowego, potrzebne są dalsze zwolnienia z ZUS-u – uważa Mikołaj Ziółkowski, prezes AlterArt i szef Stowarzyszenia Organizatorów Imprez Artystycznych i Rozrywkowych.
Na nową rządową pomoc liczą także touroperatorzy, bo w tej branży – jak przekonuje Michał Starkowski, właściciel firmy snowshow.pl – powrót do normalności może trwać nawet 3-4 lata.
Z kolei Polska Izba Przemysłu Targowego, której wiceszefową jest Grażyna Grabowska, chciałaby dotacji, ale nie dla swoich członków, tylko dla małych i średnich firm, by mogły uczestniczyć w krajowych imprezach wystawienniczych.
Michał Drelich z firmy Sport Evolution apeluje do ministerstwa sportu, aby - tak jak w Niemczech, w Czechach, czy w krajach nadbałtyckich – resort o planach dotyczących odmrażania sektora informował z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. W przeciwnym razie firmy nie będą miały możliwości przygotowania się do tych zmian.
W przypadku sektora HoReCa ratunkiem może być konsolidacja pod skrzydłami dużego, mocnego partnera.
– Zgłaszają się do nas podmioty, które chcą się włączyć do naszej sieci albo rozmawiać o tym, byśmy przejęli lokalizacje. W ciągu takiego tygodniowego na tej zasadzie odezwało się do nas kilkadziesiąt restauracji – mówi Sylwester Cacek, prezes firmy Sphinx i przewodniczący rady Związku Pracodawców HoReCa.
Wszystkie odcinki Pulsu Biznesu do słuchania znajdziecie na stronie pb.pl/dosluchania i w aplikacjach podcastowych, w tym na Spotify i Apple Podcasts.