Budżet jest, złoty rośnie

Marek Nienałtowski
opublikowano: 2006-01-26 00:00

Przyjęcie przez Sejm ustawy budżetowej na 2006 r. pomogło notowaniom złotego. Wielu inwestorów, szczególnie zagranicznych, odebrało wynik głosowania jako zapowiedź stabilizacji sceny politycznej, przynajmniej częściowej. Czy słusznie? To już nie miało znaczenia dla notowań. Cena euro spadła w środę do 3,8025 zł, a dolara do 3,0935 zł. O godz. 16.55 za euro płacono 3,8105 zł, a za dolara 3,1095 zł.

Rzeczywiście, oddalenie perspektywy przedterminowych wyborów to czynnik wspierający złotego. Tyle że wynik wtorkowego głosowania wcale nie oznacza, że kadencja Sejmu nie zostanie skrócona. Po ostatnich wypowiedziach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego prawdopodobieństwo wyborów jest być może nawet większe niż kiedykolwiek. Poprawki zgłoszone do ustawy budżetowej rozsierdziły obu polityków PiS. Zmianami tymi zajmie się Senat, a w takich warunkach do końca stycznia dokument ten nie zostanie uchwalony. Prezydent będzie zatem mógł zarządzić w ciągu 14 dni skrócenie kadencji Sejmu. Tym bardziej że jego brat, lider PiS, nie ukrywa, że koalicji rządowej z mniejszymi ugrupowaniami nie będzie, a w takich warunkach popieranie przez te partie „paktu stabilizacyjnego” wydaje się co najmniej wątpliwe. Trudno też oczekiwać, by doszło do porozumienia PiS z PO.

Zyski naszej waluty to jednak nie tylko sprawa budżetu. Złoty pozostaje też pod silną wzrostową presją oczekiwania na obniżkę stóp procentowych o 25 pkt baz. na styczniowym posiedzeniu RPP. Pamiętajmy jednak, że władze monetarne nie działają w oderwaniu od polityki. Gdyby pojawiły się sygnały, że do wyborów coraz bliżej, obniżki może nie być. Na rynku złotego widać sygnały silnego wykupienia. Wydaje się, że ostatnie spadki kursów EUR/PLN i USD/PLN należy wykorzystać do krótkoterminowych zakupów walut.