Państwo ma coraz więcej pieniędzy z hazardu w internecie. Pod koniec 2018 r. ruszyło Total Casino, jedyne legalne internetowe kasyno, należące do Totalizatora Sportowego (TS). W pierwszym pełnym roku działalności przyniosło budżetowi niespełna 80 mln zł z tytułu podatku od gier. Według najnowszych danych w 2022 r. było to już 536,9 mln zł, czyli o 675 proc. więcej niż w 2019 r. i o 54 proc. (188 mln zł) więcej niż w 2021 r.
- Kasyno internetowe Total Casino w 2022 r. osiągnęło rekordowe wyniki. Sprzedaż mierzona obrotem wyniosła ponad 27 mld zł. To o ponad 50 proc. więcej niż w poprzednim roku. W pierwszym pełnym roku działalności Total Casina sprzedaż wynosiła 3,98 mld zł. Daje to średnioroczny wzrost na przestrzeni ostatnich lat na poziomie 91 proc. – informuje Aida Bella, rzeczniczka TS.
Dużo? Zdaniem przedstawicieli prywatnej branży bukmacherskiej i hazardowej pieniędzy z e-kasynowych podatków mogłoby być więcej, gdyby państwo wpuściło ich na ten rynek.
- Mamy jedno internetowe kasyno zarządzane przez monopolistę, do tego co najmniej kilkadziesiąt kasyn na licencjach „offshore”, które działają nielegalnie i nic sobie nie robią z polskiego prawa. Najlepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie prowadzenia kasyn online lokalnym bukmacherom, tak jak się dzieje w całej Europie. Efektem otwarcia rynku kasyn online powinno być istotne ograniczenie szarej strefy. W naszej ocenie to jedyne słuszne rozwiązanie - mówi Paweł Sikora, prezes Stowarzyszenia Graj Legalnie, zrzeszającego część firm bukmacherskich, w tym największy na rynku giełdowy STS.

Branżowe wyliczenia
Od startu Total Casina pod koniec 2018 r. udział rynkowy kasynowej szarej strefy regularnie maleje. Według firmy doradczej EY, która na zlecenie Stowarzyszenia Graj Legalnie przygotowuje raporty o branży hazardowej i bukmacherskiej, w 2021 r. niezarejestrowani w kraju operatorzy odpowiadali za nieco ponad 50 proc. przychodów netto (pomniejszonych o wypłacone wygrane) kasyn online w Polsce.
Mimo spadku udziału szarej strefy w rynku wydatki w kasynach rosną, więc EY szacuje, że rosną też utracone potencjalne dochody budżetowe. W 2018 r., według firmy doradczej, budżet stracił na szarej strefie w kasynach internetowych 330 mln zł potencjalnych wpływów, a w 2021 r. było to ok. 400 mln zł. To ponad jedna ósma łącznych dochodów budżetowych z hazardu.
W raporcie EY kreśli scenariusze zmian w przepisach, które mogłyby poprawić sytuację. Wspierany przez część krajowych firm scenariusz demonopolizacji rynku i wprowadzenia licencji dla prywatnych firm miałby, w opinii firmy doradczej, przyciągnąć dwie trzecie graczy zostawiających obecnie pieniądze w zagranicznych kasynach i zwiększyć dochody podatkowe o ok. 270 mln zł.
Scenariusz demonopolizacji rynku przy jednoczesnej obniżce stawek podatkowych miałby natomiast zredukować szarą strefę o trzy czwarte, ale podnieść dochody podatkowe tylko o ok. 170 mln zł rocznie.

Państwowa kontra
Tyle lobbing branży. Co na to druga strona?
Aida Bella twierdzi, że już w 2022 r. TS przekazał do budżetu podatek z e-kasyna zbliżony do symulacji EY zakładającej demonopolizację.
Totalizator na wyliczenia EY, zamówione przez stowarzyszenie bukmacherskie, odpowiada wyliczeniami firmy H2 Gambling Capital (H2GC), które sam zamówił. Według nich od wprowadzenia nowelizacji ustawy hazardowej w 2016 r. udział szarej strefy sukcesywnie spada - w 2020 r. wyniósł nieco ponad 20 proc. wobec prawie 80 proc. w połowie poprzedniej dekady.
- Dla Totalizatora Sportowego raport przygotowany przez EY nie jest wiarygodny, ponieważ oparty jest na przyjętym przez EY algorytmie, a nie - jak w przypadku H2GC - rzeczywistych danych obrazujących realny ruch na stronach internetowych. Wskazane wartości szarej strefy nie odpowiadają obecnej sytuacji na polskim rynku. Różnice między danymi firmy doradczej EY a firmy H2G dotyczącymi skali szarej strefy wynikają z niedoskonałości obranej metodyki bazującej na modelach ekonometrycznych, niedostosowanych do specyfiki regulacyjnej polskiego rynku, a nie na realnym ruchu generowanym przez polskich graczy w kanale online - mówi Aida Bella.

Państwowy monopolista wskazuje też, że jego pozycja nie jest wyjątkowa na tle europejskiego rynku, a branża niemal wszędzie jest mocno regulowana – i nie bez powodu.
- Polski regulator, podobnie jak wielu innych w Europie, np. w Finlandii, Norwegii i Austrii, zdecydował się ograniczyć część rynku związaną z twardym hazardem do monopolu państwa. W przypadku dużych rynków, np. we Francji, w ogóle zakazuje się oferowania gier kasynowych online. Celem nowelizacji ustawy o grach hazardowych nie było tylko zwiększenie wpływów do budżetu państwa, ale przede wszystkim ochrona graczy przed negatywnymi skutkami hazardu – mówi rzeczniczka TS.
Hazardowy dylemat
Ministerstwo Finansów (MF) ręka w rękę z TS przekonują, że maksymalizacja wpływów z internetowego hazardu nie jest dobrym kierunkiem.
„W kontekście gier hazardowych należy brać pod uwagę nie tylko cele fiskalne, ale także: ochronę gracza przed negatywnymi skutkami hazardu, konieczność przeciwdziałania szarej strefie, podnoszenie poziomu społecznej świadomości co do zagrożeń wynikających z korzystania z usług operatorów nielegalnych czy też minimalizację szkodliwych społecznie i ekonomicznie skutków hazardu" - odpisało biuro prasowe MF w odpowiedzi na nasze pytania.
TS podkreśla, że uczestnictwo w hazardzie może prowadzić do poważnego nałogu. I przekonuje, że lepiej, by graczy kontrolował on, niż żeby na wolnym rynku walczyło o nich kilkanaście firm. A graczy jest sporo – Total Casino na koniec ubiegłego roku miało ponad 550 tys. zarejestrowanych użytkowników, o 185 tys. więcej niż rok wcześniej.
- W przypadku modelu licencyjnego – funkcjonującego w branży bukmacherskiej – uniemożliwienie lub ograniczenie problemowej gry danej osobie przez jeden podmiot w żaden sposób nie blokuje dostępu do usług innej firmy bukmacherskiej. Co więcej – taka osoba jest często zachęcana dodatkowymi bonusami. W tym wypadku monopol chroni graczy przed tego typu mechanizmami – przekonuje Aida Bella.
W branży bukmacherskiej gracze są też zachęcani agresywnym marketingiem.
- Nowelizacja ustawy o grach hazardowych dała firmom bukmacherskim możliwość reklamowania swoich usług. Teoretycznie ta reklama ma ograniczenia, ale w praktyce jest nieograniczona, ponieważ istnieje możliwość wykorzystywania tzw. informacji o sponsorowaniu. Od 2017 r. mamy więc do czynienia z zalewem reklamy bukmacherów w środkach masowego przekazu. Istnieją uzasadnione obawy, że podobne zjawisko mogłoby wystąpić także w obszarze kasyn online. W tym wypadku moglibyśmy mieć do czynienia np. z 24 kasynami i ogromnymi kosztami społecznymi, które byłyby skutkiem wprowadzania tego typu rozwiązania - mówi rzeczniczka TS.
Internetowe blokady
Państwowy pomysł na ograniczanie szarej strefy nie polega jednak na demonopolizacji rynku. MF wskazuje, że wraz z Krajową Administracją Skarbową (KAS) „na bieżąco obserwuje sytuację na rynku gier hazardowych online i podejmuje działania ukierunkowane na uszczelnienie sytemu poprzez wprowadzenie rozwiązań zwiększających efektywność narzędzi, które mają na celu ograniczenie szarej strefy i walkę ze zjawiskiem nielegalnego hazardu".

Te narzędzia to przede wszystkim rejestr zakazanych domen hazardowych, do których dostęp z terytorium Polski jest blokowany na mocy ustawy. Jest w nim obecnie ponad 29 tys. domen, z czego duża część jest związana z e-kasynami.
„W celu zwiększenia efektywności rejestru zoptymalizowana została procedura wpisu do niego oraz dodano przesłankę wpisu domen, służących do reklamowania lub promowania gier hazardowych niezgodnie z przepisami, które wykorzystywane są do pozyskiwania nowych klientów z Polski poprzez afiliację nielegalnych kasyn online. Wszystkie te działania prowadzą w konsekwencji do osłabienia podmiotów nielegalnie działających, jednocześnie przyczyniając się do wzmocnienia pozycji podmiotów działających legalnie na rynku polskim” – informuje MF.
Ministerstwo przypomina również, że uczestnictwo w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem karnoskarbowym zagrożonym karą w wysokości od ok. 1 tys. zł do ponad 4,8 mln – oraz przepadkiem wszystkich wygranych.
Zdaniem przedstawicieli Stowarzyszenia Graj Legalnie wszystkie te działania to wiele za mało.
- W służbie celno-skarbowej brakuje kadr, a dodatkowo brak jest skutecznych narzędzi prawnych do egzekwowania naruszeń prawa. W krajach takich jak np. Malta czy Wielka Brytania funkcjonują specjalne organy regulacyjne skupione wyłącznie na licencjonowaniu, regulowaniu, kontrolowaniu i wspieraniu osób oraz podmiotów prowadzących działalność hazardową. Jest to dobre rozwiązanie - uważa Paweł Sikora.