Obstawianie zakładów sportowych to agresywna i często wątpliwa strategia zarządzania własnymi pieniędzmi, ale na giełdzie bukmacherzy są branżą defensywną. Gdy w gospodarce przychodzą gorsze czasy, oni generują gotówkę po staremu.
- Działamy w branży, która co do zasady powinna dobrze funkcjonować również w czasie recesji - i nie widzimy, by klienci wydawali mniej na bukmacherkę. Ich aktywność była wyraźnie mniejsza tylko przez pierwszych pięć tygodniu po wybuchu wojny. Z drugiej strony nie jesteśmy detalistą, który automatycznie zwiększa przychody za sprawą inflacji. My nie mamy wyższego obrotu, choć pewnie wpływ obecnego otoczenia odczujemy z opóźnieniem, gdy w ślad za inflacją wzrosną wynagrodzenia i gracze będą stawiać więcej - mówi Mateusz Juroszek, prezes STS.
Notowana na warszawskiej giełdzie od ubiegłego roku firma bukmacherska w pierwszym półroczu wykazała 263 mln zł przychodów i prawie 62 mln zł czystego zysku na poziomie jednostki dominującej.
To mniej niż w ubiegłym roku i – w drugim kwartale – nieco mniej od oczekiwań analityków, ankietowanych przez PAP. Spółka tłumaczy to brakiem przyciągających graczy dużych imprez sportowych. W drugim kwartale 2021 r. kibiców rozgrzewało piłkarskie Euro, teraz największego zainteresowania zawieraniem zakładów spółka spodziewa się przy okazji futbolowych mistrzostw świata, które rozpoczną się w listopadzie.
- Wynik jest zgodny z budżetem. Od początku oczekiwaliśmy, że całą tegoroczną dynamikę wzrostu osiągniemy w drugim półroczu. Już lipiec i sierpień były rekordowe. NGR [przychód z gier hazardowych pomniejszony o wypłacone wygrane i podatek - red.] w tym okresie wzrósł o 32 proc., obrót był wyższy o 5 proc., choć klientów było mniej o 6 proc. Wrzesień zaczął się bardzo mocno. W poprzedni weekend, przy okazji wielu dużych wydarzeń z udziałem Polaków, mieliśmy największą w historii liczbę zawartych zakładów- mówi Dawid Prysak, szef finansów spółki.
STS ma przekraczający 40 proc. udział w rynku, na którym konkurencja się zaostrza.
- Z danych o wpływach podatkowych, przekazywanych przez Ministerstwo Finansów, mogłoby wynikać, że legalna branża bukmacherska urosła o ok. 10 proc., ale według nas w praktyce jest na takim samym poziomie, jak rok wcześniej. Różnica wynika z tego, że na rynku pojawiło się kilku nowych graczy, którzy prowadzą bardzo agresywną politykę akwizycji klientów, mniejsi bukmacherzy również próbują ich przyciągnąć bonusami. W praktyce ten wzrost rynku to nie są więc nowe pieniądze graczy, tylko bonusy - tłumaczy Mateusz Juroszek.
Przedstawiciele spółki zapowiadają, że STS wkrótce będzie w stanie wypłacić dywidendę zaliczkową z zysku za pierwsze półrocze. Może do tego dość w połowie października.
- Powinna to być połowa zysku za pierwsze półrocze – mówi Dawid Prysak.