A teraz do rynków. W piątek Wall Street nie przejęła się wojną handlową USA – Chiny (czym przejęli się Europejczycy). Nic dziwnego zresztą, bo z gniewnych zapowiedzi Białego Domu niespecjalnie dużo wynikło. Donald Trump podczas swojej konferencji żadnych nowych sankcji nie ogłosił. Można powiedzieć, że góra urodziła mysz, a właściwe urodziła wycofanie się USA ze Światowej Organizacji Zdrowia. Piątkowa sesja zakończyła się wzrostem amerykańskich indeksów, a w poniedziałek zwyżki były kontynuowane. Inwestorzy nie przejęli się trwającymi w USA, groźnie wyglądającymi, zamieszkami.
W Polsce obrót w piątek był potężny, a indeksy zakończyły sesję dużo lepie niż inne, spadające całkiem mocno, indeksy europejskie. Zwyżka WIG20 była niewielka, ale obrót potężny. Ktoś mocno kupował i mocno sprzedawał. W poniedziałek była cisza po burzy – WIG20 nieco zyskał, ale obrót znacznie się zmniejszył. Mocno zyskały indeksy mniejszych spółek. Zwyżki powinny być kontynuowane.
W poniedziałek uwaga była skupiona przede wszystkim na naszym rynku walutowym, bo spadki kursów o ponad jeden procent należą do rzadkości. Można powiedzieć, że kursy szybko wracają do trendu bocznego, który obowiązywał od 2012 roku.
