Cała Polska strefą do poprawki

Małgorzata GrzegorczykMałgorzata Grzegorczyk
opublikowano: 2019-04-09 22:00

Przez pół roku działania nowych przepisów o Polskiej Strefie Inwestycji 171 firm obiecało 9,9 mld zł. Wynik dobry, ale MPiT myśli o nowelizacji ustawy

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Jakie wyniki osiągnęły SSE przez pół roku działania nowych przepisów
  • Dlaczego resort przedsiębiorczości myśli o nowelizacji ustawy
  • Jakie uwagi dotyczące ewentualnych zmian zgłosili przedstawiciele stref

171 decyzji o wsparciu inwestycji — tyle od początku września 2018 r. do końca marca 2019 r. wydały spółki zarządzające specjalnymi strefami ekonomicznymi (SSE). Przedsiębiorcy zadeklarowali 9,9 mld zł nakładów i stworzenie 4395 miejsc pracy.

Niezły wynik

Po pół roku istnienia Polskiej Strefy Inwestycji (PSI), czyli obowiązywania przepisów umożliwiających otrzymanie zwolnienia z CIT na terenie całego kraju, bilans jest dodatni — zwłaszcza pod względem wysokości nakładów. Gdyby założyć, że drugie półrocze będzie równie świetne, pierwszy rok oznaczałby 342 decyzje, 19,8 mld zł zadeklarowanych nakładów i 8,8 tys. obiecanych miejsc pracy. Nakłady przekraczające 20 mld zł zdarzyły się tylko raz w historii — w 2014 r. Przeciętna dla lat 2013-18 wynosi 13,3 mld zł. Średnia liczba zezwoleń to 311, a miejsc pracy: 11,5 tys. Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii (MPiT) jest zadowolone ze zmian.

— Zwiększyła się liczba pytań kierowanych do SSE dotyczących możliwości inwestycji na ich terenie. Więcej jest też firm z sektora małych i średnich przedsiębiorstw, które ubiegają się o przyznanie pomocy publicznej. Pozytywny trend w pierwszym kwartale wskazuje, że liczba decyzji będzie większa niż w 2018 r. Wielokrotnie wskazywaliśmy, że zależy nam na inwestycjach wysokiej jakości, zaawansowanych technologicznie i z dobrymi miejscami pracy. Najważniejsze jest, by wnosiły wartość dodaną. Biorąc pod uwagę dynamikę zainteresowań nowym instrumentem, jesteśmy w tym zakresie optymistami — informuje biuro prasowe MPiT.

Koncert życzeń

Ministerstwo myśli jednak o nowelizacji, którą — jak wynika z informacji „PB” — chce wprowadzić w czerwcu. Jeśli się na to zdecyduje, zajmie się tym całkiem nowa ekipa: z MPiT do zarządu Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu odeszła Grażyna Ciurzyńska, dyrektor departamentu rozwoju inwestycji, a wiceminister Tadeusz Kościński od kilkunastu dni już nie odpowiada za strefy. Kilka dni temu ministerstwo poprosiło spółki zarządzające strefami o przesłanie uwag, w tym tygodniu odbyło się w tej sprawie spotkanie, będzie kolejne.

— MPIT na bieżąco prowadzi monitornig wprowadzonych zmian. Zostanie też przeprowadzona ewaluacja. Jesteśmy w stałym kontakcie ze strefami, które najlepiej wiedzą, jak regulacje funkcjonują w praktyce. Zbieramy ich opinie. Po analizie danych zapadnie decyzja o ewentualnych zmianach — informuje biuro prasowe resortu.

Uwagi stref dotyczyły m.in. kryteriów ilościowych, które upoważniają do otrzymania zwolnienia z CIT. Duże firmy muszą zainwestować nawet 100 mln zł, by otrzymać zwolnienie podatkowe na terenach z najniższym bezrobociem. Nawet przewidziane dla małych przedsiębiorców obniżenie tego poziomu o 95 proc. może się okazać zbyt dużym wyzwaniem. Wcześniej najniższa dopuszczalna wartość inwestycji wynosiła 100 tys. EUR. Przedstawiciele SSE wskazują, że choć w przepisach nie ma mowy o konieczności tworzenia nowych miejsc pracy, to MPiT tego oczekuje. Jest lepiej niż dawniej, gdy w niektórych przypadkach były określone poziomy zatrudnienia, ale i tak firma, która inwestuje w innowacyjność, może mieć kłopot ze zwiększaniem liczby miejsc pracy.

Kolejna rzecz do poprawy to nieodpłatne przejęcie przez SSE gruntów Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (powstał z połączenia Agencji Nieruchomości Rolnych i Agencji Rynku Rolnego). Ustawa przewiduje, że jest to możliwe na wniosek ministra właściwego do spraw rozwoju wsi w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw gospodarki. Choć kilka spółek strefowych próbowało skorzystać z tego mechanizmu, jeszcze się to żadnej nie udało. Ciężej strefom współpracować też z gminami. Dawniej to wójtowie i burmistrzowie zabiegali o włączenie ich terenów do strefy. Dziś, gdy można inwestować w dowolnym miejscu, samorządowcy niechętnie wydają pieniądze na uzbrojenie terenów. Przedstawiciele strefowych spółek liczą na zapis, który zachęci do współpracy.

Strefy proponują też likwidację art. 3 ustawy. Zgodnie z nim wsparcia nie może dostać firma, której inwestycja jest zlokalizowana „na obszarach występowania niezagospodarowanych złóż kopalin”. Wiele firm, które od dawna działają w strefach, nie może teraz na kolejne inwestycje dostać pomocy publicznej, bo ich zakłady leżą właśnie na takich terenach. Przedstawiciele SSE wskazują, że takiego wymogu nie ma w przypadku innych form pomocy publicznej.

Wiele uwag stref dotyczy kwestii, które nie zostały precyzyjnie określone, w tym rad obszaru (dotychczas nie powstały — nie wiadomo, czym mają się zajmować) czy definicji przedsiębiorstwa i zakładu.

Niepoprawni optymiści

Mimo tych uwag większość prezesów stref chwali PSI. Np. Katowicka SSE wydała w pierwszym kwartale 14 decyzji, w których firmy obiecują 1 mld zł i 500 etatów, a przez cały 2018 r. 51 firm obiecało 2,5 mld zł i 2 tys. miejsc pracy.

— Na efekty patrzymy jednak szerzej — liczby, statystyka dobrze wyglądają i dobrze się sprzedają, jednak nawet jeżeli efekty będą niższe, to o wiele lepszym wskaźnikiem będzie struktura inwestycji. Jeżeli większa liczba przedsiębiorców zadeklaruje nowe projekty i będą wśród nich MŚP, to ogłosimy sukces — mówi Janusz Michałek, prezes KSSE.

Legnicka strefa już obserwuje większe zainteresowanie małych przedsiębiorców: jeden uzyskał decyzję, dwóch kolejnych złożyło wnioski, czterech poważnie to rozważa. To może jednak oznaczać, że deklarowane w tym roku w strefie nakłady nie będą wyższe niż w 2018 r. Łódzka strefa uruchomiła infolinię, bo tak duże jest zainteresowanie pomocą publiczną. Pomorska zorganizowała spotkania z potencjalnymi inwestorami w każdej gminie. Tarnobrzeska też widzi wzrost zainteresowania, ale liczba faktycznie wydawanych decyzji jest na podobnym poziomie co w poprzednich latach. Ten sielankowy obrazek psuje informacja ze słupskiej strefy, która przez pół roku wydała tylko jedną decyzję.

— Obsłużyliśmy blisko 70 zapytań od przedsiębiorców. Część z tych firm, głównie polskich MŚP, zwłaszcza lokalnych przedsiębiorców, nie jest w stanie spełnić kryteriów ilościowych, a także ma wątpliwości co do spełnienia kryteriów jakościowych w przyszłości. Często rezygnują z realizacji projektu lub decydują się na niego bez wsparcia, zmniejszając zakres — mówi Mirosław Kamiński, prezes słupskiej strefy.

OKIEM EKSPERTA

Największe bolączki

SZYMON ŻÓŁCIŃSKI, partner w Crido

Pomysł, by cała Polska była strefą, jest dobry, ale wymaga drobnych poprawek. Największym ograniczeniem w dostępności programu są progi wejścia ustalone na bardzo wysokim poziomie, zwłaszcza dla dużych firm. Za takie uważane są firmy, które we wszystkich powiązanych spółkach zatrudniają ponad 250 osób. W Polsce jest bardzo wiele tego typu firm z obrotami rzędu 100-200 mln zł. Są traktowane tak samo, jak np. Samsung czy Siemens. W dwóch trzecich powiatów próg wejścia dla takich firm to 60-100 mln zł. Jest nieosiągalny. Kolejnym aspektem jest wymóg tworzenia miejsc pracy. Mamy niedobór pracowników i postępującą automatyzację. Od przedsiębiorcy oczekuje się, że zwiększy zatrudnienie, gdy wyzwaniem jest utrzymanie istniejących etatów. Jest też problem z inwestycjami dużych firm w województwie mazowieckim. Ustawa ogranicza przedsiębiorców — mogą uzyskać wsparcie, tylko jeśli rozpoczynają nową działalność w województwie. Zgodnie z unijnymi przepisami mogliby otrzymać pomoc na każdy nowy zakład, więc rozwiązania w PSI są niepotrzebnie bardziej rygorystyczne.