Janusz Jabłonowski z Departamentu Statystyki NBP bije na alarm.
- Całkowity dług Polski przekracza 220 proc. PKB. Jeśli chodzi o precyzję tego obliczenia wszystko rozbija się o przyjęte założenia stopy dyskontowej, wzrostu i sytuacji demograficznej. Wszystko to jest obarczone jakimś warunkowym ryzykiem i jesteśmy gotowi do dyskusji, na ile nasze założenia są trafne. Nawet jeśli jednak powinny być inne, podstawowy wniosek pozostaje ten sam – polskie finanse publiczne w długim terminie są niestabilne – mówi statystyk w wywiadzie z Krzysztofem Nędzyńskim, dziennikarzem portalu obserwatorfinansowy.pl
Precyzja tego obliczenia rozbija się o przyjęte założenia stopy dyskontowej, wzrostu i sytuacji demograficznej.
- Nawet jeśli nasze założenia powinny być inne, podstawowy wniosek pozostaje ten sam: polskie finanse publiczne w długim terminie są niestabilne - mówi Jabłonowski.
Przyznaje, że jego samego zaskoczyły wyniki badania.
- Okazało się, że segment finansów publicznych, który wydawał się najmniej stabilny i o którym najgoręcej się dyskutuje, czyli emerytury z nowego systemu zusowskiego, w długim terminie najbardziej stabilizują finanse publiczne. Dlatego staraliśmy się zwrócić uwagę na inne elementy, które w największym stopniu odpowiadają za to, że ukryty dług polskiego budżetu sięga 180 proc. PKB. Są to ochrona zdrowia oraz system rentowy, w którym obniżono składkę i nie ma zależności między wpłaconymi składkami a otrzymywanymi świadczeniami. Tych systemów jest jeszcze kilka – system rolniczy, służb mundurowych, zabezpieczenia społecznego – wylicza.
Co można w tej sytuacji zrobić?
- W tej chwili obliczyliśmy wysokość składki, która zatykałaby dziurę w systemie ochrony zdrowia. Miałaby ona do 2050 r. wzrosnąć prawie dwukrotnie – do prawie 16 proc., a w przypadku gdyby jednostkowe koszty leczenia rosły szybciej niż założyliśmy – do ponad 20 proc. – wylicza.
I nie pozostawia złudzeń: nowonarodzony obywatel Polski w ciągu życia otrzyma z systemu więcej niż wpłaci. Czyli każdy noworodek = wzrost długu Polski.
- Tak właśnie jest. Ale to jest dosyć typowy kształt krzywej, nie odbiega od tego, jak to wygląda w Niemczech, Austrii. Odbiciem tego stanu rzeczy jest wielkość długu ukrytego – 180 proc. PKB. To jest wielkość długu, jaki zostanie zaciągnięty przez wszystkie żyjące obecnie pokolenia Polaków do dnia ich śmierci. Dlatego pokazaliśmy jeszcze jedną kohortę – obywateli, którzy się jeszcze nie narodzili i którzy by spłacić te długi musieli wpłacać do systemu finansów publicznych w ciągu życia 130 tys. złotych więcej niż z niego otrzymają – podsumowuje.
Więcej na stronie obserwatorfinansowy.pl.