DB Schenker rozpycha się na rynku. PKP Cargo mówi o brutalnej wojnie cenowej.
PKP Cargo miało już nie być. Po potężnych stratach na początku roku (po 100 mln zł kwartalnie) spółka miała pójść na dno. A jednak jedzie dalej. Od czerwca wypracowuje zysk na sprzedaży i systematycznie zwiększa tonaż ładunku. Strata zmniejszyła się z 222 mln zł w maju do 168 mln zł w listopadzie. Cały rok będzie oczywiście na minusie. Dodatni wynik spółka planuje uzyskać w przyszłym roku. EBIDTA ma wynieść 340 mln zł, a przewozy 110 mln tonokilometrów (o 10 mln tkm więcej niż w 2009 r.). Wojciech Balczun, prezes PKP Cargo, prognozuje, że będzie to trudny rok. Spółkę czeka dalsza restrukturyzacja, głównie w pionie eksploatacji i utrzymania (prezes nie spodziewa się większych zwolnień), a rynek — kontynuacja wojny cenowej.
— Zakończony niedawno przetarg na Dolną Odrę pokazuje, że wojna cenowa będzie brutalna — mówi Wojciech Balczun.
Kontrakt na obsługę zespołu elektrowni wygrał DB Schenker, który na początku tego roku kupił PCC Rail, prywatnego przewoźnika w Polsce. Zdaniem przedstawicieli PKP Cargo, to właśnie niemieckie koleje są winne wywołaniu wojny cenowej, oferując dumpingowe ceny. Wojciech Balczun uważa, że ostrego starcia mogą nie wytrzymać mniejsi przewoźnicy. Cargo też nie będzie lekko. Dlatego spółka zastanawia się, czy nie pójść wzorem Francuzów i nie powołać przewoźnika niskokosztowego. Francuska SNCF Fret (firma podobnie jak PKP Cargo kosztożerna i obciążona liczną załogą) utworzyła "lekką" spółkę, startującą do mniejszych przetargów, których matka ze swoim bagażem nie ma szans wygrać.
— Przy tak ostrej konkurencji moglibyśmy w ten sposób obronić tę część rynku, na której działają mniejsi przewoźnicy — wyjaśnia Daniel Ryczek, członek zarządu PKP Cargo ds. międzynarodowych.
Przewoźnik nie planuje większych zwolnień w przyszłym roku. Załoga może też zapomnieć o podwyżkach. Możliwe jest natomiast odblokowanie premii.
— Gdy będzie zysk, będzie premia. W przeszłości firma płaciła premie niezależnie, od tego, czy zarabiała, czy nie — mówi Wojciech Balczun.