Cash Flow znów w prokuraturze

Dawid TokarzDawid Tokarz
opublikowano: 2017-04-25 22:00
zaktualizowano: 2017-04-25 20:33

Windykator od ponad trzech lat nie ma nic prócz długów i nie robi nic prócz łamania obowiązków informacyjnych. Mimo to wciąż jest na GPW

W lutym napisaliśmy w „PB”, że Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, iż Grzegorz Gniady, były prezes i największy akcjonariusz Cash Flow (CF), nie usłyszy zarzutów wykorzystania informacji poufnych przy sprzedaży akcji spółki, do której doszło w grudniu 2013 r. tuż przed publikacją raportu o wniosku o jej upadłość. W innym śledztwie stołeczni śledczy będą jednak badać, czy nie oszukał obligatariuszy spółki.

EMPATIA: Dobrze rozumiem rozgoryczenie obligatariuszy, bo sam też jestem wierzycielem spółki — mówi Grzegorz Gniady, były prezes i największy akcjonariusz Cash Flow, a dziś jego prokurent samoistny.
Marek Wiśniewski

— 31 marca wszczęliśmy śledztwo w sprawie doprowadzenia w czerwcu 2012 r. osoby fizycznej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem poprzez wprowadzenie jej w błąd co do kondycji finansowej CF i zamiaru wykupienia wyemitowanych przez spółkę obligacji — informuje Magdalena Sowa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wydmuszka na parkiecie

Na razie w sprawie jest jeden pokrzywdzony, ale obligatariusze CF, z którymi rozmawialiśmy, liczą, że prokuratura rozszerzy krąg poszkodowanych na wszystkich posiadaczy niewykupionych papierów (w latach 2012-13 windykator nie wykupił obligacji za ponad 20 mln zł). Grzegorz Gniady, który od 2016 r. jest prokurentem samoistnym CF (prezesem został obywatel Ukrainy Mykola Slubskyi), nie wie nic o śledztwie.

— Wszystkie informacje finansowe, podawane przy emisji obligacji w 2012 r., były prawdziwe, a spółka była w świetnej kondycji i miała zamiar wykupienia papierów. Decyzja o wszczęciu śledztwa jest bezpodstawna, a zawiadamianie prokuratury po prawie 5 latach to nic innego jak próba wymuszenia wykupienia tych obligacji po cenie wyższej niż rynkowa — twierdzi Grzegorz Gniady. O rynkowej cenie obligacji CF trudno jednak mówić. Spółka od ponad 3 lat nikomu nie płaci i praktycznie nie działa. Mimo to… wciąż jest obecna na GPW. Wierzyciele CF nie mają wątpliwości, że zawdzięcza to gigantycznej opieszałości sądów i Komisji Nadzoru Finansowego (KNF).

Nierychliwa Temida

Wnioski o upadłość CF zostały złożone jeszcze w 2013 r., ale katowicki sąd rejonowy oddalił je dopiero w styczniu 2015 r., stwierdzając, że spółki nie stać nawet na bankructwo. Taka decyzja pozwoliłaby na zdjęcie CF z giełdy, gdyby była prawomocna. Tymczasem w lipcu 2015 r. sąd okręgowy ją uchylił i skierował sprawę do ponownego rozpoznania. Sąd rejonowy się z tym jednak nie spieszył i ponownie oddalił wnioski o upadłość dopiero 10 marca 2017 r. Decyzja jest nieprawomocna… To niejedyny dowód na nierychliwość Temidy. W kwietniu 2015 r. katowicki sąd rejonowy orzekł też, że Grzegorz Gniady przez 7 lat nie może prowadzić działalności gospodarczej ani pełnić funkcji członków organów spółek i innych podmiotów. Potwierdził tym samym, że były szef CF przez wiele miesięcy (co najmniej od października 2012 r.) nie złożył wniosku o upadłość spółki, mimo że miał taki obowiązek. I co? I nic. Przez ponad dwa lata sąd okręgowy nie znalazł czasu, by rozstrzygnąć zażalenia, złożone zarówno przez Grzegorza Gniadego, jak też wierzycieli (którzy domagają się podwyższenia zakazu do 10 lat).

Duża szansa

Podobnie rzecz ma się z KNF. Ostatni raport okresowy opublikowany przez CF dotyczy… I kwartału 2014 r. Kiedy nadzór wszczął postępowanie w sprawie braku kolejnych? W październiku 2015 r. Zakończył je w marcu 2016 r. — tak się składa, że tuż po naszym poprzednim tekście o bezczynności komisji w tej sprawie. Decyzja pozornie była surowa — bezterminowe wykluczenie akcji CF z obrotu i nałożenie na spółkę kary 250 tys. zł. A w praktyce? Nikt kary od windykatora nie egzekwuje (co i tak zapewne by się nie udało), a akcje CF wciąż są na giełdzie, choć od wielu miesięcy ich notowania są zawieszone (na liście alertów znalazły się już dziesięć razy).

— Decyzja nie stała się ostateczna, gdyż CF złożył wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy. Po zakończeniu tego procesu wydamy ostateczną decyzję administracyjną, która będzie podlegać wykonaniu — tłumaczy Jacek Barszczewski, rzecznik KNF. Po co w ogóle Grzegorz Gniady walczy z wykluczeniem z obrotu wydmuszki, jaką jest CF? Twierdzi, że wciąż widzi „dużą szansę na uleczenie spółki”.

— Szukam inwestorów, którzy pomogliby mi dofinansować CF, być może dzięki nowym możliwościom postępowania restrukturyzacyjnego — tłumaczy Grzegorz Gniady. Zaraz przyznaje jednak, że „trudno powiedzieć, czy to się uda, czy nie”.