Dziennik „Straits Times” pisze, że Gandaruban Subramaniam uciekł z Singapuru przed ponad 20 laty, po tym jak nie wypaliła jego wypożyczalnia samochodów. Na Sri Lance zdołał zdobyć akt zgonu, potwierdzający, że zginął w walkach między Tamilskimi Tygrysami a siłami rządowymi. Dzięki temu, ubezpieczyciel wypłacił odszkodowanie.
Najciekawsze zaczęło się później. Bohater wielokrotnie latał do Singapuru, a w 1994 r. poślubił wdowę po sobie. W 1996 r. urodził się im syn.
Pomysłowego Gandarubana zdemaskował prawnik.