Inwestorzy doceniają potencjał branży chemicznej, lecz nie najlepiej oceniają stan jej restrukturyzacji.
Stagnacja w produkcji chemicznej w UE przyczyniła się do zainteresowania zagranicznych inwestorów polskim rynkiem. Jest on atrakcyjny ze względu na wielkość i dynamikę wzrostu produkcji. Nie znaczy to, że nasz rynek nie jest pozbawiony wad.
— Restrukturyzacja jest nieczytelna. Plany zmieniają się wraz ze zmianą rządu — uważa Jarosław Michniuk z BASF Polska.
Ostatnie wiadomości o planach prywatyzacji sektora wielkiej syntezy chemicznej przedstawiciele zagranicznych koncernów traktują z rezerwą.
— Polskie przedsiębiorstwa chemiczne są mniej wydajne niż ich odpowiedniki na Zachodzie i w Azji. Są też często obciążone kosztami zbędnej infrastruktury i nadmiernego zatrudnienia — twierdzi Zenon Maślona, prezes Brenntag Polska.
Sprzedawać co zbędne
— Przedsiębiorstwa branży chemicznej, w obliczu integracji z UE, muszą znaleźć źródła finansowania i know-how — przekonuje Zygmunt Janiec, prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Inwestorów Zagranicznych w Polsce.
Inaczej nie będą konkurencyjne cenowo i jakościowo, to oznacza utratę dużej części lokalnego rynku. Nie mówiąc o eksporcie.
— Rola, jaką w tym wypadku odgrywa kapitał zagraniczny, jest nie do przecenienia — dodaje Zygmunt Janiec.
Restrukturyzacja branży chemicznej musi być dobrze przemyślana. W niektórych przypadkach pojawią się problemy ze znalezieniem zagranicznych partnerów, zainteresowanych rozwojem firmy, a nie osiągnięciem doraźnych korzyści.
Podpatrzyć
Jarosław Michniuk podkreśla, że wśród nowocześnie zarządzanych firm z sektora chemii dominuje polityka tzw. core biznesu, czyli specjalizacji w jednej, podstawowej działalności i inwestowanie w nią. Przykład — BASF ostatnio zaniechał działalności w zakresie produkcji zarówno taśm magnetofonowych, jak i farmaceutyków.
Polskie firmy przekonały się, że o powodzeniu na rynku produktu końcowego decydują nie tylko cena i jakość. Istotny jest też tzw. serwis, czyli dokładna informacja o tym, jak efektywnie stosować zakupiony produkt.
— Bez kapitału inwestycyjnego, polski sektor chemiczny może być kojarzony przez potencjalnych partnerów z zagranicy głównie z przestarzałą infrastrukturą i ograniczonym dostępem do nowoczesnych technologii — przekonuje Zenon Maślak.
Tymczasem zachodnie konsorcja chemiczne coraz częściej spoglądają w kierunku Azji, gdzie już wkrótce chcą przenieść większość produkcji. Zachęca ich wysoka wydajność pracy, dobre prognozy gospodarcze dla regionu i przejrzysta struktura branży.
Okiem praktyka
Najważniejszy jest efekt
Kilka lat temu BASF wykupił część Polfy Kutno i uruchomił tam produkcję dodatków paszowych. Wiązało się to z zainwestowaniem kilku milionów euro w park technologiczny. Od firmy matki otrzymaliśmy know-how i możliwość używania jej znaku handlowego. Oczywiście wiązało się to z redukcją zatrudnienia — z 200 pracowników została połowa. Te działania, wsparte skutecznym zarządzaniem, dały pożądany efekt. Spłaciliśmy zobowiązania wobec firmy matki przed terminem. To były dobrze zainwestowane pieniądze
Jacek Riske dyrektor działu żywienia zwierząt w BASF w Kutnie