Naruszenia prawa własności intelektualnej to problem znany wielu przedsiębiorcom. Firma EPEE Polska, średniej wielkości importer i producent zabawek, postanowiła stawić mu czoła.

Kopiowanie znaków towarowych
Przedsiębiorca ten najczęściej spotyka się z kopiowaniem przez nieuczciwe podmioty znaków towarowych, którymi oznaczone są jego produkty.
– Jest to bardzo istotny element, który łączy nas z konsumentami, tym bardziej, że nie sprzedajemy swoich produktów bezpośrednio, tylko przez pośredników. Nasze znaki towarowe są także nośnikami reklamy, której koszty ponosimy. Natomiast ich skopiowanie nie wymaga żadnych nakładów. Nieuczciwe podmioty często wykorzystują znaki towarowe, które naśladują nasze, co pozwala im sprzedawać produkty bez żadnych nakładów finansowych – tłumaczy Sylwia Olbińska, wiceprezes EPEE Polska.
Dodaje, że nieuczciwi sprzedawcy często promują swoje produkty znakami towarowymi spółki EPEE, umieszczając je np. w aukcjach na Allegro. Zdarza się też wykorzystywanie haseł reklamowych EPEE czy nawiązywanie do kampanii marketingowych firmy.
– Generalnie taki znak towarowy bywa wykorzystywany w wielu miejscach w celu promowania produktów innych niż nasze – oraz ich sprzedaży – mówi Sylwia Olbińska.
Firma miewa do czynienia także z reklamacjami nieswoich produktów.
– Zgłaszają się do nas konsumenci i skarżą się na jakość produktu. Wtedy grzecznie przepraszamy i informujemy, że mają do czynienia z podróbką – mówi Sylwia Olbińska.
– Niektóre firmy dowiadują się o naruszeniu własności intelektualnej dzięki takim reklamacjom. Pytanie tylko, co w sytuacji, gdy klient nie zareklamuje produktu, tylko zrobi firmie antyreklamę, opowiadając o słabej jakości jej produktów – mówi Dariusz Piróg, partner zarządzający z kancelarii Patpol Legal.
Trudna walka
Problem naruszeń własności intelektualnej dotyczy każdej branży i firm różnej wielkości.
– Własność intelektualna nie jest u nas szanowana tak, jak w innych krajach. Wiele osób uważa, że zawłaszczenie jej nie jest kradzieżą – mówi Sylwia Olbińska.
Najczęściej naruszenia dotyczą produktów, które są popularne.
– Jeśli mamy innowacyjny produkt, który dobrze się sprzedaje, to na pewno znajdzie się ktoś, kto będzie próbował stworzyć coś podobnego – mówi Dariusz Piróg.
– Podróbki zawsze pojawiają się tam, gdzie jest na coś popyt. W takiej sytuacji zawsze ktoś chce zaproponować konsumentom coś podobnego, w niższej cenie – przyznaje Sylwia Olbińska.
O ile jednak stworzenie podróbki bywa proste i tanie, o tyle egzekwowanie tego typu naruszeń własności intelektualnej to ani łatwa ani tania sprawa.
– Egzekwowanie naruszeń jest bardzo trudne i skomplikowane, a w dodatku czasochłonne – a czas jest w tym wypadku naszym przeciwnikiem, bo im szybciej powstrzymamy naruszyciela, tym mniej stracimy. W dodatku koszty ochrony własności intelektualnej są wysokie, szczególnie dla mniejszych firm. Zaplanowanie całego procesu, zgłaszanie naruszeń – to wszystko kosztuje – mówi Sylwia Olbińska.
Jej zdaniem finansowo walka z naruszeniami praw własności intelektualnej raczej się nie opłaca, jeżeli mówimy o jednostkowym przypadku naruszenia.
– Trzeba jednak spojrzeć na to również pod innym kątem. Wiem, że jeśli nie będziemy walczyli z przypadkami naruszeń naszej własności intelektualnej, to firmy naśladujące nas będą się czuły bezkarnie. Ponadto z powodów wizerunkowych nie możemy sobie na to pozwolić. Współpracujemy z dużymi sieciami, a w umowach z nimi zobowiązujemy się do przestrzegania prawa własności intelektualnej. Nie możemy po jednej stronie biznesu być uczciwym, a po drugiej udawać, że problem nie istnieje. Musimy pokazywać, że nie ma u nas przyzwolenia na kradzież – mówi Sylwia Olbińska.
Jej zdaniem bardzo ważna jest w tym wypadku konsekwencja.
– Potencjalni naruszyciele muszą zdawać sobie sprawę, że z każdym najdrobniejszym naruszeniem będziemy konsekwentnie walczyć, począwszy od używania naszych znaków towarowych na aukcjach serwisów aukcyjnych typu Allegro, a skończywszy na poważniejszych naruszeniach – mówi Sylwia Olbińska.
– Firma walcząc z nimi wyrabia sobie na rynku opinię podmiotu, który broni swoich praw. Wiadomo, że np. międzynarodowe koncerny, takie jak Apple, działają bardzo aktywnie w dziedzinie ochrony własności intelektualnej i większość firm boi się naruszyć własność intelektualną takich podmiotów. Natomiast w stosunku do mniejszych podmiotów często panuje przekonanie, że nie chronią one swojej własności intelektualnej i pośrednio przyzwalają na naruszanie ich praw – wtóruje jej Dariusz Piróg.
Ważna strategia
Z naruszeniami trzeba walczyć, zanim jeszcze się pojawią.
– O ochronie własności intelektualnej warto myśleć na każdym etapie prowadzonej działalności, najlepiej jak najwcześniej. Ważne, żeby robić to aktywnie i konsekwentnie – radzi Dariusz Piróg.
EPEE już dawno przyjęła taką strategię.
– Kilka lat temu postanowiliśmy że będziemy chronili własność intelektualną i zaczęliśmy planować to od momentu jej wprowadzania, a nie od chwili, gdy już mamy do czynienia z naruszeniem. Zanim cokolwiek wprowadzimy na rynek, tworzymy strategię ochrony. Dzięki temu wiemy, co robić, żeby powstrzymać naruszenie – mówi Sylwia Olbińska.
Gdy ktoś już naruszy własność intelektualną firmy, walka o swoje najczęściej zaczyna się od drogi polubownej.
– W większości przypadków, przed skierowaniem sprawy na drogę postępowania sądowego, kierujemy do naruszyciela wezwanie do zaprzestania działań, które naruszają prawa naszego klienta. Jeśli żądania uprawnionego zostają spełnione, sprawa często kończy się już na tym etapie – mówi Dariusz Piróg.
Jeśli jednak nie będzie chciał współpracować, można iść do sądu. Najczęściej udaje się dzięki temu wyegzekwować sankcję zakazową. Polega ona na uzyskaniu sądowego zakazu naruszeń. Ponadto można uzyskać nakaz poinformowania odbiorców, że doszło do naruszenia, albo nakaz zniszczenia towarów naruszających prawo.
– Uprawniony w większości przypadków ma również możliwość dochodzenia sankcji finansowych, jednakże jest to bardziej skomplikowane niż uzyskanie sankcji zakazowych, a przy tym trudniejsze do uzyskania w postępowaniu sądowym – mówi Dariusz Piróg.
Poszkodowane firmy często są usatysfakcjonowane powstrzymaniem naruszyciela. Dobrze, jeśli publicznie przyzna się on do oszustwa.
– Z naszego punktu widzenia ważny jest zakaz naruszenia i publikacja informacji o naruszeniu. Polega to na ogłoszeniu w branżowym medium o naruszeniu i przeproszeniu za nie. Dzięki temu my odzyskujemy dobre imię, a naruszyciel następnym razem dwa razy się zastanowi, zanim naruszy naszą własność intelektualną – mówi Sylwia Olbińska.
Dodaje, że oszuści na naruszaniu własności intelektualnej często wiele nie zyskują, natomiast firma, której ukradli pomysł, logo, czy produkt, traci bardzo dużo.
– Nie tylko finansowo, ale również wizerunkowo. Jeżeli ktoś wprowadza produkt podobny do naszego albo z podobnym znakiem towarowym, ale za połowę ceny, to nasz wizerunek bardzo na tym cierpi – mówi Sylwia Olbińska.