Przez ostatnie lata koniunktura w branży diet pudełkowych była pyszna. Najpopularniejsze marki odhaczały kolejne tłuste lata i konsekwentnie tyły. W sierpniu ubiegłego roku Maciej Lubiak, prezes spółki Maczfit, lidera rynku, na łamach „Pulsu Biznesu” chwalił się solidnym wzrostem obrotów — z 57 mln zł w roku 2018 do 85 mln zł w 2019.



— W pierwszych dniach marca pod drzwiami Polaków czekało ok. 70 tys. paczek z pięcioma posiłkami dziennie. Diety pudełkowe codziennie dostarczane są do ponad 2,5 tys. miejscowości przez 600 firm działających na terenie całego kraju — podaje Przemysław Skokowski, prezes Dietly.pl, porównywarki kateringów.
Informuje, że na początku roku cały rynek szacowany był na ponad 1 mld zł i utrzymywał 20-procentowe tempo wzrostu. Branża skusiła celebrytów. Działają w niej m.in. Ewa Chodakowska, Mateusz Gessler, rodzina Kuroniów, a przed Wielkanocą z pudełkowym menu wystartowała Anna Lewandowska.
Nutka goryczy
Idylla skończyła się wraz z ogłoszeniem pierwszych potwierdzonych przypadków koronawirusa w Polsce.
— Po ogłoszeniu decyzji o zamknięciu szkół rozpoczął się spadek liczby zamówień. Na początku sięgnął 35 proc. miesiąc do miesiąca, ale tuż przed Wielkanocą doszedł do 50 proc. Z tego powodu działalność zawiesiło blisko 4 proc. firm, a połowa przeprowadziła redukcję zatrudnienia — twierdzi Przemysław Skokowski.
Spadek popytu na standardowe diety wymusił na kateringach dietetycznych wprowadzenie do menu tzw. diety domowej, czyli zestawu trzech posiłków, które bazują na tańszych produktach.
— Diety są mniej zbilansowane, ale charakteryzują się dużo bardziej przystępną ceną już od 35 zł za dzień. Zestawy domowe to najszybciej obecnie rozwijająca się gałąź branży — mówi ekspert.
Pan kanapka z dowozem do domu
Zestawy domowe stały się antidotum dla firm na co dzień dowożących posiłki do biur. Mowa o popularnych w korporacjach firmach typu „pan kanapka”, których przychody drastycznie zmalały wraz z przejściem pracowników w tryb pracy zdalnej.
— Od kiedy większość z nas zaczęła pracować zdalnie, biurowce opustoszały. Wymagało to zmiany sposobu działania. Zdecydowaliśmy się na dostawy diet pudełkowych do klientów. Obroty nie są tak duże jak w przypadku dostaw obiadów do biur, ale nawet największe firmy kateringowe tracą klientów. W takich warunkach zdobycie nowych jest trudne, ale nie niemożliwe — mówi Kamil Borowiec, prezes firmy Wiesz co jesz, dostarczającej posiłki we Wrocławiu.
Na domowy katering pudełkowy przekwalifikował się też Głodny Niedźwiedź.
— Od dłuższego czasu zastanawialiśmy się nad wystartowaniem z taką ofertą, ale pochłaniała nas produkcja posiłków biurowych. Epidemia koronawirusa „pomogła” nam w rozwinięciu tej linii biznesu, bo obroty spadły nam o 90 proc. Obecnie oferujemy pięć pakietów jedzeniowych, bez podziału według kaloryczności, w Trójmieście, a od niedawna także w Warszawie. Naszymi klientami są głównie osoby, które wcześniej kupowały nasze dania w biurach, ale przybywa też nowych za sprawą social mediów. Uważamy, że wraz z powrotem pracowników do biur powróci zapotrzebowanie na jedzenie z dowozem, dlatego nie przestawiamy się na produkcję wyłącznie diet pudełkowych. Po zakończonej izolacji społecznej planujemy działać w obu segmentach — mówi Katarzyna Głuchowska, prezes Głodnego Niedźwiedzia.
Pozytywne sygnały widać już na gastronomicznym horyzoncie. Prezes Dietly.pl podaje, że po zakończeniu wielkanocnego weekendu kateringi dietetyczne zanotowały 20-procentowy wzrost zamówień w porównaniu do okresu tuż przed świętami. Powód? Zbliżające się lato i chęć zrzucenia zbędnych kilogramów.